|
W mojej wizji okręgów mogłoby w ogóle nie być, tylko samoistne Koła opisujące się
swoją jedną, Max dwiema wodami. Impulsem dla nich byłby wolny rynek. Jeśli źle by
się działo, odpłynęliby członkowie, a koło straciłoby dzierżawę. Ryb też by nie
zabrakło, bo sytuację ratowałby tęczak oraz współpraca z samorządem, który też o
wodę musiałby dbać, chcąc czerpać z jej możliwości.
|