|  | Z ciekawości zapytam, chociaż niestety znam odpowiedź. Masz jakiekolwiek pojęcie o prawie w zakresie tego o czym piszesz?
 Pociesz się nie jesteś osamotniony. O braku pojęcia prawa w tym zakresie świadczą
 bzdury wypisywane przez wypowiadających się w tym wątku prawników.
 Nie wiem o co pytasz? Czy chcesz zarzucić mi nieznajomość prawa związanego z
 operatami wodnymi? Jeśli tak, nie musisz tego robić. Nigdy nie twierdziłem, że się
 na tym znam. Przedstawiłem tylko mój pomysł, który odbiegł i tak od głównego
 wątku tej ciekawej rozmowy. Zaznaczyłem jednak, że jeśli miałby mieć sens
 wymagałby sporych zmian prawnych (przy obecnym rzecz niemożliwa). Zresztą to
 tylko takie koleżeńskie pogaduchy, bo powiedzmy sobie wprost, że chociażby
 chciejstwo wędkarzy (to tylko jedna z wielu przeszkód) i znikoma świadomość, nie
 pozwoli na podobne rozwiązania. Lepiej przecież za 300 zł łowić na wszystkie
 możliwe sposoby, w wielu miejscach, przez 365 dni, betonować, regulować, śmiecić,
 a następnie dziwić się, że nie ma ryb i wspierać wydumane zakazy np. wpuszczania
 tęczaka z troski o te unikatowe, dziewicze wody, jakie mamy.
 
 |