f l y f i s h i n g . p l 2024.03.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Zmarł Witek Wasylczyszyn (Garbuśny). . Autor: trouts master. Czas 2024-03-28 20:50:00.


poprzednia wiadomosc Odp: O : : nadesłane przez Jerzy Kowalski (postów: 2007) dnia 2019-10-07 17:17:12 z 198.28.69.*
  Szanowny Panie Krzysztofie,

Fajna opowiastka i potencjalnie chwytliwa, tylko że zawierająca głównie uogólnienia modeli. No i pełna słów o pozmienianym znaczeniu.

Jeśli mowa o elitach to są nimi ludzie, którzy zajmują się organizowaniem i gospodarowaniem.

Bardzo usilnie i skutecznie przekonywałem Kolegów, którzy zdecydowali się podjąć często niewdzięcznej roli wprowadzania zmian, żeby nie ograniczali się do "swojego podwórka", do "swojej" częsci hobby, co jest kuszące, tylko żeby dbali na równi o wszystkich. I tak się dzieje we wspomnianym Lublinie, w Krośnie, wszędzie tam gdzie następują zmiany ...

Wie Pan od czego zaczęła się działalność nowego zarządu i Dyrektora i pracownikó w Krośnie, po zmianach w 1997r.? Zmianach wprowadzonych przez "muszkarzy"? Otóż zaczęła się od ... remontowania stawów karpiowych w Zarszynie ... Na pstrągi i lipienie przyszedł czas później ...

Tak samo na przykład wydzielenie łowiska na Sanie pozwala na finansowanie wód "pstrągowych", podobnie przychody z hodowli ryb w ośrodkach ... Wydatki tylko na ryby do zarybień przekraczają wielkość składek okręgowych - wszystkie inne koszty są pokrywane z innych źrodeł ... Tak działa elita. Jak ją nazywam - "elita ducha i rozumu" ...

To ci pozostali mają się dobrze "przy muszkarzach" ... którym "chce się więcej" ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: O [5] 07.10 17:32
 
Szanowny Panie Jerzy,
Niech Pan wykona telefon do jakiegokolwiek lokalnego środowiska muchowego w Polsce i zapyta się dlaczego
nie myślą o niezależności w gospodarowaniu? Właśnie dlatego, że plebs musi dorzucić się do pstrągów i lipieni
Innego powodu nie ma.

Ten model redukuje rozwój, ponieważ tam gdzie dzieli się korzyści ogniskujące się na niewielkiej grupie - tam owa
grupa ma tendencję do stagnacji lub nawet zmniejszania. Natomiast tam gdzie zaczyna się od wysokich kosztów
na osobę, chętnie dokopuje się młodszych, żeby owe koszty zmniejszyć, aż do osiągnięcia stanu równowagi. W
dzieleniu ukradzionego nie ma takiego interesu.

P.S. Sprytnie im Pan podpowiedział. Prosty lud stosunkowo łatwo i tanio da się kupić i to Pan też na pewno wie.
Tyle, że ten model na północy nie działa. Ten model to próba dzielenia nędzy, ma wbudowany mechanizm redukcji
w swoje DNA.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: O [4] 07.10 18:13
 

Szanowny Panie Krzysztofie,

Interesują mnie ci, którzy chcą i potrafią coś zrobić ... I takie środowiska znam ...

A ludzie są różni i dlatego mam więcej wątpliwości niż niektórzy ... Choćby na tej "północy", wśród dbających o rzeki, ofiarnie pilnujących tarlisk troci dniami i nocami, tworzących tarliska troci są zarówno tacy, których stać na pojechaniedo Skandynawii na łososie jak i tacy, którzy na "bezrobociu"czy z wynagrodzeniami takimi, które sprawiają, że na wpłacenie składki pozwalającej wybrać się na te wypieszczone trocie obok domu trzeba odkładać po trochę przez kilka miesięcy ... Dlatego, choć mam świadomość jakie są koszty utrzymania wód, nieco mniej ochoczo szafuję kwotami "należnymi" ... W końcu praca to też koszt ijeśli ktoś taką wkłada, z serca i z sercem, to ma wszelkie uprawnienia, nawet przed wszystkimi innymi ...

Jak się zarządza całością to ponosi się nakłady na całość ... więc "rządzenie przez dzielenie" zostawiam innym ...

Do tego sytuacja jest bardzo zmienna ... pamiętam choćby takie zmiany, widoczne golym okiem, jakich doświadczyłem ... Choćby pojawienie się lipieni na Sanie ... wcześniej wędkarzy posiadających muchówkę można było na Podkarpaciu bez mała na palcach u rąk policzyć ... Nagle w okręgu liczącym 5 000 członków pojawiło się ponad 3 000 "muszkarzy" i proporcje odwrócily się diametralnie ...
Podobnie w Lublinie - doprowadzenie przez garstkę entuzjastów do pojawienia się pstrągow w Bystrej, Bystrzycy i dopływach ( w sumie 75 ha wód) sprawiło, ze liczba chętnych na łowienie w tych wodach zwiększyła się z ok. 150 wędkarzy do ponad 2000 wędkarzy ... Efekty łatwe do przewidzenia ...

Tak, że trudno wiarygodnie twierdzić, że "jedni drugim", a nie "drudzy pierwszym" ... No i nie o to chodzi. Przykłady, jak te powyższe, pomagają wielu zrozumieć w czym rzecz i jak system powinien funkcjonować ... tylko pod warunkiem rzetelnego opisania, bez emocji i oskarżeń oraz łatwych "diagnoz" ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: O [0] 07.10 22:11
 
Szanowny Panie Jerzy,
Mechanizm jest bardzo prosty. Jeśli możliwość korzystania ogniskuje się na niewielkiej grupce nawet ciężko pracujących osób, a nieświadomy sponsor pokrywa to każdego roku - wówczas takie środowisko ma tendencję do stagnacji lub redukcji, ponieważ nie ma żadnego sensu dzielić tortu pomiędzy większą ilość osób, skoro co roku tort wydaje się mieć podobne rozmiary.

Biorąc pod uwagę wysiłek ludzki włożony w rozwożenie ryb, które się później łowi w kameralnym gronie - choć jak Pan słusznie zauważa, wysiłek tego rodzaju pracy społecznej jest bardzo cenny - jest jednak mniejszym wysiłkiem niż rozwożenie tych ryb oraz ciężka praca na ich samodzielny zakup, w równie kameralnym gronie, bez tego nieświadomego sponsora z teleskopem.

To mało transparentne "funkcjonowanie na nieświadomce" jest w długiej perspektywie niekorzystne dla obu stron. Ci którzy nagle dołączają do konsumpcji, mają to zbyt łatwo i zbyt tanio. Ci którzy wcześniej sami rozwozili ryby, mieli te ryby dla siebie również za tanio i za cudze. Oba mechanizmy powodują niestabilność, chciwość, łapczywośc i krótkowzroczność każdej ze stron. Ten sezon, ten rocznik, który dorósł, bo jutra może nie być, szybko, wyprzedzić tamtego frajera z białego Renault, co mi od miesiąca miejsce zajmuje rynnę i "**uj mu w ...". Co mają takie fale prosperity i pustostanu wspólnego z jakimś racjonalnym gospodarowaniem?

Wszystko powinno być policzone dokładnie na samym początku. Jakikolwiek klub / towarzystwo musi mieć świadomość za jaką kasę łowi ryby i jaki procent stanowią ich składki, czy jest to 5% czy 30% - warto mieć w tyle głowy koszt ryb i koszt składek na zagospodarowanie i ochronę wód. I wtedy powinien pojawić się postulat dobrowolnego i dodatkowego opodatkowania się na rzecz nadrobienia tych zaległości wobec kosztów realizacji operatu. Jeśli ktoś to ucisza, montuje układ nietrwały, niestabilny o rozmydlonej przyszłości. Jakoś, jakoś to będzie... ale nikt nie wie jak dokładnie. Bo i po co, skoro rośnie jakiś rocznik i najważniejsze to dobić do rzeki, gdy będzie miał już należyte rozmiary. A dalej? Nieważne, tego nie definiujemy. A bez jasnej definicji celów, kosztów i struktury można robić sobie Powstanie Warszawskie, żołnierzy wyklętych, i inne polskie wynalazki pospolitego ruszenia bez głowy. Takie dziwolągi są na tyle niejasne, że człowiek myślący w długiej perspektywie po prostu to oleje.

Życie w wielu Towarzystwach zanikło, aktywność zmalała. To już było wiele razy za PRL w tym modelu PZW, socjalistycznego bajzlu bez księgowości i rozliczeń. Uchodzące powierze z aktywistów, odwrócenie się plecami od siebie, rezygnujący strażnicy SSR, to już było pod polskim niebem bardzo wiele razy.

Rozwiązaniem jest dokładność, jasność i pecyzja zarządzania. Żadnego pieprzenia i partyzantki. Bo albo będzie po niemiecku albo nie będzie wcale. Jeśli na samym początku nie wiadomo kto na ile ponosi koszty, a na ile zyskuje, to już jest budrel, który doprowadzi do erozji. Nieprzewidywalny układ, który jest narażony na zgubę w dowolnym momencie.

Jeśli nie zna Pan tajemnic "wygasłych wulkanów", które były gorące ale z czasem zastygły i jeśli nie rozumie Pan mechjanizmów, które to spowodowały, to niech Pan razem z Semką stanie naprzeciw Zychowicza i powie mu, że Solidarność była w Polsce a nie w Czechach, gdzie takie Oty Pavle przemykali strachliwie nad staw z karpiami dla Wermachtu. I tym jako Polacy możemy się jarać, ale niejasne działania dalej szkodzą i będą szkodzić, bo taka jest cena bałaganu.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: O [2] 07.10 22:34
 

(...)
Podobnie w Lublinie - doprowadzenie przez garstkę entuzjastów do pojawienia się pstrągow w Bystrej, Bystrzycy i dopływach ( w sumie 75 ha wód) sprawiło, ze liczba chętnych na łowienie w tych wodach zwiększyła się z ok. 150 wędkarzy do ponad 2000 wędkarzy ... Efekty łatwe do przewidzenia ...
(...)


Klasyczny przykład błędnego zarządzania. To jest właśnie ten powstańczy entuzjazm, który w Polsce otoczony jest jakąś szczególną czcią. Dla ścisłego umysłu jest to zwyczajny burdel na kółkach, dla humanisty jednak przedmiot westchnień i wzruszeń

Nikt nie powinien nawet przystępować do jakiejkolwiek pracy bez odpowiednich mechanizmów i zabezpieczeń. A mechanizm jest prosty i powinien być ukonstytuowany z władzami okręgu... u notariusza, dosłownie - co ma się stać, gdy ludzie odkryją te ryby i zechce im się zadeptać rzekę. I takiego mechanizmu nikt zapewne nie zaprojektował, bo i po co

No i super Panie Jerzy, nic tylko później opowiadać sobie przy ognisku o tym jak bydło najechało rzekę, a świat znowu nie jest wdzięczny polskim bohaterom, społecznikom, kombatantom Solidarności, dzielnym harcerzom i innym ludziom działających z... serca. Piękne... chyba się popłaczę

Tak na poważnie to mnie to już nie jara. Jestem zmęczony emocjonalnym życiem mojego narodu. takimi akcjami.
 
  Odp: O [1] 08.10 10:08
 
Szanowny Panie Krzysztofie,

Straszliwie się Pan zafiksował na tych prostych mechanizmach, bardzo często bardzo uproszczonych (żeby nie pójść dalej ), a wydających się wyjaśniać wszystko ... Łatwe przeciwstawienia dobrze trafiają na sposób rozumowania i trudno powiedzieć czy są przyczyną czy następstwem ...

Przywołąne przeze mnie "lekcje" z przeszłości (20-30 lat) nauczyły wielu z nas w czym leży problem. Jeśli nadal tak sprawy się mają w wielu miejscach to oznacza, że trudno mówić co od kogo, dla kogo i "za czyje" ... Z drugiej strony - wcześniejsze spontaniczne działania sprzed lat też wiele nauczyly tych, którzy później wzięli udział w świadomym zarządzaniu. Jakoś tak się składa, ze pieniądze w wodzie nie pływają, wędkarze nie łowią banknotów czy bilonu, a to, żeby pieniądze przełożyły się na ryby wymaga pracy. Nikt nie broni tym, których Pan własną piersią osłania szczując na innych, wzięcia się za zarządzanie i robienia lepiej ... Ale taki mamy klimat ...

Ależ to oczywiste, że liczyć trzeba, zarządzać też, ale w tym wykazywać sporo pasji i zaangażowania. Jeśli tacy ludzie z pasją i wiedzą zaczynają zarządzać to wiele spraw zmieniają. Wprowadzanie zmian bez takiego przygotowania spowoduje tylko to, że realizacja zmian trafi w ręce tych samych ludzi co poprzednio i będzie podlegała "obróbce" i kombinowaniu jak je obejść żeby było tak, jak przez kilka pokoleń ze strony udających zarządzanie. Do tego jakiekolwiek skuteczne wprowadzanie zmian musi mieć świadomych odbiorców, żeby się powiodło. I z tym jeszcze większy problem... podsycany przez prezentowanie "prostych mechanizmów" ...

Resztę Pana dywagacji pominę, bo za daleko odpływają ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: O [0] 08.10 14:08
 
Szanowny Panie Jerzy,
Nikogo nie ochraniam własną piersią, po prostu denerwuje mnie opóźniony proces dojrzewania samych
muszkarzy, bo finalnie to oni sami się redukują w ostrożnym dzieleniu nędzy. A swoją drogą cieszę się, że jasne
jest dla Pana kto za te ryby płaci.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus