|
Na Kosarzewce podobnie jak na wszystkich wodach lubelszczyzny mamy dramatyczny problem z wodą i na to nie
ma rady. Można się jedynie modlić o deszcz. Ryby jednak są. Wczoraj rozegraliśmy tam ostatnie w tym roku
zawody na których dwudziestu dwóch wędkarzy złowiło 156 wymiarowych lipieni. Biorąc pod uwagę katastrofalnie
niską wodę i ogólną "małość "tych rzeczek to znakomity wynik tym bardziej, że przeważały ryby duże. Mamy w
rzece wszystkie roczniki ale pamiętać należy, że to wyjątkowo kruchy ekosystem maleńkich rzeczek. Oczywiście
wiem, że jeszcze kilka lat z tak małą wodą może oznaczać koniec tych łowisk. Jednak trwam przy zdaniu, że
trzeba im konsekwentnie dawać szansę przez dawno wypracowane metody. Wciąż budujemy tarliska, pilnujemy
je w czasie tarła. Mamy całkowity zakaz zabijania lipieni, odcinki nokill, staramy się dobrze zarybiać, angażujemy
w pracę wiele osób itd. Wciąż stosuję się do Twojego scenariusza, że udane tarło to takie w którym uczestniczy
dużo dużych ryb. Klimatu nie zmienię ale robię swoje. Będę się też upierał, że dla Sanu najlepszym rozwiązaniem
będzie stawianie na naturalne tarło w dopływach. To, że jednego roku w kwietniu woda w Hoczewce była zbyt
ciepła w co mi zresztą trudno uwierzyć nie znaczy, że za rok nie będzie lepszych warunków.
Co miałem do powiedzenia napisałem i nie zamierzam się więcej "produkować".
Mojemu ukochanemu Sanowi i rybom w nim żyjącym tak lipieniom jak i głowacicom życzę dobrego Boga. |