|
"po co łowić 15 cm pstrągi? jaki to ma sens? idiotyzm"
-------
Po co łowić pstragi 30cm? 40cm? Może 50cm?
Na szczęście "ten gość" łowi tam gdzie mu nikt nie zabrania i nikt nie mówi czy łowi w okresie ochronnym,
w/poniżej wymiarze ochronnym, na nimfę, suchą, strima czy na spina.
Łowi bo łowienie sprawia mu radość a pokonywanie przeszkód i trudności przyjemność. Łowi bo dla innych
rzucanie w taka "wodę" byłoby skwitowane ironicznym komentarzem, a położenie suchej muchy wyczynem nie
do zrobienia.
Co tu jest idiotyzmem? To że w tej wodzie nie ma większych ryb bo ... nie dorosły, nie mają co jeść, spłynęły,
zostały zjedzone? Może to że perfekcyjny łowca potrafi w każdej wodzie dać sobie radę i złowić każdą rybę
która w niej występuje? A może to że nie lubi łowić wśród wszystkich innych podobnych (tylko) do niego ale
muszą oni łowić w najbardziej rybnych miejscach czy wodach bo takie strumyki i ich rybostan wzbudza u nich
odruch wymiotny lub minimum niechęć?
Łowienie w takich warunkach to wyzwanie. Położenie suchej czy jakiejkolwiek innej przynęty w miejsce w
którym więcej jest kamieni niż wody i w miejsce, które jest potencjalnie jedynym w którym może być ryba która
w tej wodzie występuje. Położenie zestawu czyli wpracowanie (raczej określenie) sobie miejsca z którego
podanie będzie możliwe i może być skuteczne (branie). Próba "suszenia", próba prawidłowego poprowadzenia
zestawu. Wszystko to perfekcyjnie wypracowane bo efekt (złowienie ryby) został zaliczony. Co w tym
wszystkim jest idiotyczne?
Idiotyczne dla mnie jest rzucanie do (lub poza) polowy rzeki i zdejmowanie z takiej odleglosci jednej ryby
ploszac i tracąc szanse na branie wszystkich tych które są na odcinku od końca naszej szczytówki aż do
tamtego miejsca. Jednym rzutem, zacięciem i holem sami spierzyliśmy sobie łowisko i resztę ryb do złowienia.
Ale jak ktoś lubi złowić jedną rybę. Niestety, widząc to co się dzieje zazwyczaj na wodzie pełno w niej idiotów.
Najczęściej spinningowych.
|