"No własnie, kolegę...zdaje sie, że zwyczaje które podziwiamy w dawnych podręcznikach(miej pół tuzina
identycznych much by podzielić się z kolega nad wodą) są tylko wspomnieniem. Cóż, takie refleksje ..."
Nie te czasy. Dawne podręczniki, dawne czasy, dawne ryby. Były, minęły i raczej nie wrócą, choć osobiście
chciałbym.
Brak ryb lub ich niedobitki włączyły w końcu myślenie i ... żeby je (ryby) szanować lepiej niewiele mówić. Zły
zwyczaj, nie zaprzeczę ale to zawsze jakieś przedłużenie agonii resztek tego co zostało w "naszej" wodzie. Im
mniej ludzi wie czy i gdzie coś jest, tym lepiej dla tego kto ma o tym pojęcie. Często wystane, wychłodzone,
słono przepłacone. Dodając do tego limit wejścia na wodę, niewielu z tych który on dotyczy chce się dzielić
informacjami z łowiska. Mnie ten brzydki egoizm również dopadł od kilku już lat.
Może na łowiskach "No Kill" jest inaczej.