|
1. Brak ryb w wodzie to mało powiedziane. Martwe wody. Dlatego coraz częściej faktycznie nie che mi
się szukać resztek ryb, głównie zarybieniowych pstrągów w rzece, która nijak nie przypomina tej którą
pamiętam sprzed lat. Nasze wody P&L to najczęściej miejsca gdzie pstrągom i lipieniom kazano żyć w
wodzie, która do tego się nie nadaje. Lipienie zbuntowały się, pstrągi są widocznie bardziej uległe i
trwają ale tylko dzięki masowym zarybieniom. To nie moja bajka chociaż czasem wyskoczę na ten czy
inny OeS by poczuć to szarpnięcie. Wody "ogólne" to już najczęściej całkowita porażka i brak w nich nie
tylko P&L ale ryb w ogóle.
2. Poza brakiem ryb niechęć powodują zniszczenia koryt i urbanizacja terenów nad rzekami. Dawne
krajobrazy zostały zrujnowane bezpowrotnie. Dzisiejsze, wyopaskowane rzeki przypminają bardziej tory
kajakowe. I choć górskie rzeki "radzą" sobie nieźle z umocnieniami to zabudowa ich brzegów powoduje
żądanie okresowej konserwacji i napraw umocnień dlatego nadziei na masowe programy
renaturyzacyjne w jakiejś rozsądnej przyszłości nie widzę.
3. Masowe najazdy na co lepsze miejscówki połączone z, sorry, że to piszę ale taka jest prawda,
buractwem dużej grupy wędkarzy. Kiedysiejsze piękne, dzikie i mało popularne miejscówki dziś są
poddane ogromej presji za sprawą reklamy i tzw popularyzacji regionu. Kiedyś dzikie pola i marna,
gruntowa droga, dziś asfalt, jedna wiata, druga wiata, stolica wędkarstwa muchowego i kurwy obijające
się echem po górach i lasach w sytuacji gdy ciężko opłacony nie tanią licencją pstrąg ośmielił się spiąć
tuż przy podbieraku.
|