Po łebku i czujkach jakoś nie pasowało mi to do widelnicy. Pewnie to tzw. October Caddis. W końcu jakby nie
patrzył to jest jeszcze październik.
Szkoda że dałem taką wtopę z tym opisem. Ja raczej tego tytułu już chyba nie dam rady edytować wiec Admin
może ewent. to zmienić gdy czyta te głupoty i zechce.

Pzdr.

Nie dalej jak wczoraj Arku widziałem takie "widelnice" nad jednym z poznańskich jezior.
Zauważ, że widelnice mają nieco inaczej ułożone skrzydełka i charakterystyczne wyrostki - szczecinki
na końcu odwłoka. W linku widelnica na przepięknym znaczku Jacka Brodowskiego. Nie tylko autora
świetnych znaczków pocztowych. Również pianisty i kompozytora jazzowego, muszkarza, spinningisty,
Pana Jacka poznałem właśnie w październiku w schronisku schronisku w Wołkowyi. Ale nie pamiętam
(bo to był 1984 lub 1985 rok), czy wtedy nad Sanem latały october caddisy. Pewnie tak.

Ja pamiętam taki prosty schemat, który pozwałał odróżnić widelnicę od chruścika: wiedelnica - skrzydła
jedno na drugim w miarę płasko ułożone, chruścik - wyrażny daszek ze skrzydeł. Więc jest daszek, jest
chruścik

… albo żylenica, mszyca, złotoka, itd.

… albo żylenica, mszyca, złotoka, itd.

Nauka poszła bardzo do przodu...

Oj tak, w ostatnich 250 latach od czasów Linneusza, baaardzo.

Arek wielkie dzięki za kolejne piękne zdjęcia tego rudego owada
pozdrawiam