f l y f i s h i n g . p l 2024.05.16
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: A teraz niech SF i pan D. pocałują misia w d... czyli.... Autor: Paweł Cieśliński. Czas 2024-05-16 17:08:49.


poprzednia wiadomosc Odp: I Pomorskie warsztaty muchowe, jak było.... : : nadesłane przez S.R (postów: 2603) dnia 2024-04-14 13:33:28 z *.dynamic.chello.pl
  Nie myślałeś żeby zająć się na poważnie zarządzaniem Sanu w zamian za Piotra Koniecznego? maiłbyś szansę na wdrożenie swoich myśli? No bo skoro amatorka i te liczby wejść są tak z dupy to trzeba go zwolnić a Ciebie na jego miejsce dać. Miałbyś pole do popisu.
Myślę, że te liczby jednak się z czegoś wzięły. Piotr nie jest głąbem czy debilem, rozumie dużo i tal myślę, że z sufitu tych liczb nie wziął. Jak myślisz?



Żeby coś ograniczać, trzeba najpierw mieć to policzone. Może najpierw policzyć ilość ryb w danym
łowisku a później dobierać do nich ilość "killer-ów". Rejestr połowów w którym wpis (dzienny) na wody
górskie ogranicza się do wpis na jakąkolwiek wodę górską Okręgu nic nie mówi o presji na dany
odcinek danego obwodu rybackiego. Ogólniki, ogólniki i jeszcze raz ogólniki. Amatorka wzięta z ...
podobna do poprzedniego ograniczenia presji do 40 wyjść w roku. Ot tak, dla RZGW że niby coś się
robi. Podobnie jak limity zabijania ryb i wiele, wiele innych.


  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: I Pomorskie warsztaty muchowe, jak było.... [5] 14.04 21:42
 
Wyjaśnię jeszcze raz w prosty sposób. Przykładem będą wejścia dzienne, nie limity
ilościowe „pokarmu” (dla niektórych) bo z nimi to dopiero można kręcić.
Wejście wpisujesz raz dziennie bez względu na jakiej wodzie górskiej Okręgu łowisz. Dla
przykładu: o świcie rano jestem na Sanie w Lesku, w południe jadę na brzany do Dubiecka
lub poniżej Sanoka, a wieczorem może zaglądnę na jakiś potok wracając z „dalekiego
wypadu”.
Jak wiec gospodarz wie ilu ludzi gdzie łowi? Jak wiec może regulować presję o której pisze
Stanisław Cios? Skąd wiadomo ile ryb i skąd „wyjechało” skoro łowię np. w trzech różnych
miejscach w jeden dzień. Jeżeli wszyscy piszą że łowią na Sanie a są jedynie chwile lub
wcale i zmieniają miejsce na inna wodę, to co to za dane do regulowania czegokolwiek?
Chyba że na oko, a na oko to wiadomo …. kto umarł.


Jeżeli nie wierzysz w to co pisze spytaj w Okręgu ile ludzi łowiło w danym okresie na jakimś
cieku należącym do wód górskich. Konkretnie:
- Hoczewka ….ile
- Solinka … ile
- Wislok powyżej zbiornika Sieniawa…. ile
- Olszanka…. ile,
- Hoczewka …. ile
- San (odcinek Sanok-Dynów) …. ile
- Ropa, Jasiołka, Sanoczek, Czarny, Wolosaty, Strwiąż, ….
- itd,
-itd.
I nie wierz w to co dostaniesz jako odpowiedź bo działa to tak jak pisałem wyżej.

Gwarantuje ci że na tych małych pustych rzeczkach nie ma żadnej presji. Chyba że presja
kilku osób w sezonie jest już za duża lub śmiertelna dla danego cieku to po jaki uj można na
nim wogole łowić? Zdobić rezerwaty, obręby ochronne lub zakazać całkowicie wędkowania
na nich traktując jak mateczniki. A matecznikiem jest np. Wołkowyjka, potok nad którym jest
ośrodek zarybieniowy. Poza tym nic w nim ciekawego oprócz tego wszystkiego co mają
jemu podobne.
 
  Odp: I Pomorskie warsztaty muchowe, jak było.... [4] 15.04 07:52
 
Nie wiem co Ci odpisać bo dajesz argumenty z natury nie mierzalne. Widocznie Piotr ma jakieś argumenty na to, że jest 40 a nie 50 czy 100. Nam zawsze trzeba dowodów, faktów, miar czy liczb a nie można w drodze dyskusji za argumentami jednej, drugiej strony podjąć taką a nie inną decyzję.
Jest mnóstwo ustaw, regulacji czy praw, które są tworzone na zasadzie logiki i argumentów wziętych z życia.
Mam wrażenie, że po prostu w gardle CI stoi te 40 bo chcesz łowić 70 a i tak narzekasz, że nie ma co łowić w Sanie choć Piotr wysłał mnóstwo zdjęć z Sanu z rybaki. Przemyśl to bo może ja czegoś nie rozumiem.



Wyjaśnię jeszcze raz w prosty sposób. Przykładem będą wejścia dzienne, nie limity
ilościowe „pokarmu” (dla niektórych) bo z nimi to dopiero można kręcić.
Wejście wpisujesz raz dziennie bez względu na jakiej wodzie górskiej Okręgu łowisz. Dla
przykładu: o świcie rano jestem na Sanie w Lesku, w południe jadę na brzany do Dubiecka
lub poniżej Sanoka, a wieczorem może zaglądnę na jakiś potok wracając z „dalekiego
wypadu”.
Jak wiec gospodarz wie ilu ludzi gdzie łowi? Jak wiec może regulować presję o której pisze
Stanisław Cios? Skąd wiadomo ile ryb i skąd „wyjechało” skoro łowię np. w trzech różnych
miejscach w jeden dzień. Jeżeli wszyscy piszą że łowią na Sanie a są jedynie chwile lub
wcale i zmieniają miejsce na inna wodę, to co to za dane do regulowania czegokolwiek?
Chyba że na oko, a na oko to wiadomo …. kto umarł.


Jeżeli nie wierzysz w to co pisze spytaj w Okręgu ile ludzi łowiło w danym okresie na jakimś
cieku należącym do wód górskich. Konkretnie:
- Hoczewka ….ile
- Solinka … ile
- Wislok powyżej zbiornika Sieniawa…. ile
- Olszanka…. ile,
- Hoczewka …. ile
- San (odcinek Sanok-Dynów) …. ile
- Ropa, Jasiołka, Sanoczek, Czarny, Wolosaty, Strwiąż, ….
- itd,
-itd.
I nie wierz w to co dostaniesz jako odpowiedź bo działa to tak jak pisałem wyżej.

Gwarantuje ci że na tych małych pustych rzeczkach nie ma żadnej presji. Chyba że presja
kilku osób w sezonie jest już za duża lub śmiertelna dla danego cieku to po jaki uj można na
nim wogole łowić? Zdobić rezerwaty, obręby ochronne lub zakazać całkowicie wędkowania
na nich traktując jak mateczniki. A matecznikiem jest np. Wołkowyjka, potok nad którym jest
ośrodek zarybieniowy. Poza tym nic w nim ciekawego oprócz tego wszystkiego co mają
jemu podobne.
 
  Odp: I Pomorskie warsztaty muchowe, jak było.... [3] 15.04 08:19
 
Nie rozumiesz.
Presja, nazwjmyi ją chorobą szkodzi organizmowi (wody górskie) wg Stanisława Ciosa i
innych. Zgodzę się. Jednak „presja” żołądkowa, serca czy kręgosłupa nie oznacza że trzeba
cały organizm wyłączyć. Rak niech będzie tu lepszym przykładem. Masz raka (wędkarski) to
„obcinasz” jego czy cały organizm?
Jeżeli profilaktycznie trzeba wziąć się za pozostałe „organy” (rzeczki, potoki) to się je
wyłącza spod presji a nie rzuca ogólnie hasło na wszystko „likwidujemy”. Nie ważne ze
czegoś tam nie ma.
Pstrągi z foto to OS, No Kill i te co sie rozeszły na innych odcinkach Sanu. Z tych innych nie
zostanie do września nic bo można je jeść.
Czy mnie to cieszy? Tak że są, nie że zostaną zjedzone.

Co do pomysłu Piotra na tyle czy tyle wiem jak było. Ja z nim rozmawiam. RZGW pyta jaki
macie pomysł na presję na Sanie wiec ….. Sanie (w okolicach Leska) podkreślę.
Jakoś w innych rejonach kraju nikt nie zadawał takich pytań. Tam presji nie ma i ryb w
wodach po uszy.
 
  Odp: I Pomorskie warsztaty muchowe, jak było.... [2] 15.04 10:20
 

Jakoś w innych rejonach kraju nikt nie zadawał takich pytań. Tam presji nie ma i ryb w
wodach po uszy.


Dyskusja na ff została już dawno temu zniekształcona przez nieduże grono miłośników Sanu (jest też
jeden szczególny miłośnik Soły), tak jakby innych wód w Polsce nie było. Są inne wody, ale zgodnie z
zasadą, że krowa, która dużo ryczy, daje mało mleka, więc nie pisze się o nich. Presja tam też jest duża,
choć ma inny charakter. Są też problemy z niszczeniem środowiska.
 
  Odp: I Pomorskie warsztaty muchowe, jak było.... [1] 15.04 12:30
 
A jest jakoś regulowana? Presja. Nie zauważyłem tego, w sposób w jaki jest w Okręgu
Krosno.
 
  Odp: I Pomorskie warsztaty muchowe, jak było.... [0] 15.04 12:48
 
Nie wiem, czy inne okręgi, poza Krosnem, wprowadziły jakieś ograniczenia w dostępie do łowisk. To jest problem
o charakterze "politycznym", bo decydenci - chcący być ponownie wybrani do władz - nie podejmą
niepopularnych decyzji. Mamy więc klincz - populacje ryb są na niedużym poziomie, ale świadomie nie podejmuje
się działań "ograniczających prawa wędkarzy". Od dawna wszyscy decydenci (raczej dekadenci) upatrują jeden
sposób na rozwiązanie problemu - zarybienia. Przytoczę tu zdanie napisane w 1956 r., a które podałem w książce
Tradycyjne rybołówstwo na Mazurach - „dowcipni i szczerzy twierdzą, że coroczna akcja szczupakowa [tj. odłów,
sztuczny rozród i zarybienie] jest obliczona nie na zabezpieczenie jego pogłowia, lecz raczej ich autorów przed
ewentualną odpowiedzialnością za zmniejszenie się stada”. W mojej ocenie to stwierdzenie nic nie utraciło na
aktualności, a wręcz nabrało nowego znaczenia.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus