|   | 
      
      Pytka (in real nie on) poszedł w po PGR-owskie zadupie i zrobił tam to co może tam działać zimą. Równie 
 dobrze mógłby to zrobić każdy prywaciarz, tak jak wszędzie w okolicach i nie byłoby pewnie w tym nic 
 złego bo to nie "Pytka". Tak jak robili to jeszcze 30 lat temu. Jak wyciągi były państwowe, gminne to były 
 złe, ale jak już prywaciarz je ogarnia to super hiper. Mistrz biznesu. Jak wielu innych w innych 
 dziedzinach. Góry, zadupie, kotlina, zbocze, zacienienie to chyba dobre atuty na wyciąg. A że zimy są 
 takie jakie są i że kormorany nie odlatują, San nie zamarza do połowy Średniej Wsi, śniegu nie ma po 
 połowie listopada do końca marca to już nie tylko jego problem. 
 Tu mamy plac zabaw i zlot przeróżnej hołoty w punkt gdzie ta hołota ani nie pasuje ani nie będzie 
 całorocznie (tak myślę) panować. Prócz sezonowego nalotu. Hołotę mogę uzasadnić jak kto chciał. Takie 
 "potworki" jak już ktoś to opisał mogą być i funkcjonować w okolicach dużych miast. Min Rzeszów. Nie w 
 zadupiu bez ludzi, dzieci, takich jak Lesko, Zagórz, Sanok plus okoliczne wioski indiańskie. Przyjedzie 
 sezonowo niewyżyta hołota i miejsce to będzie wyglądało podobnie jak okolica prywatnego wyciągu 
 "Lesko Ski". Miejsca, gdzie prywaciarz trzepie kasę a okolica dostaje po dupie zmieniając się w 
 śmietnisko. Podobnie jak prywatne interesy nad zbiornikiem Solina. Solina robi się szamabem, 
 śmietniskiem i kasynem gdzie trzepie się kasę ale dla okolicy nic dobrego z tego nie wychodzi. 
 
 Tak zwykle się kończą podobne interesy. Kasa, kasa, a po nas choćby spalona ziemia.
 							 
			 |