|
Ja piszę ogólnie o moim wstręcie do takich manipulacji. Takie zabiegi,
nazwane
kiedyś metodą wrocławską, polegały na daniu życia rybkom w potokach i
dopływach, by je po jakimś czasie wyjebać prądem i przenieść do rzeki
głównej,
na odstrzał, zwalniając jednocześnie miejsce na kolejnych skazańców.
Odrażająca biomanipulacja i przedmiotowe traktowanie zarówno rybek
jak i
potoków, by finalnie dać panu tego świata materiał do rozrywki zwanej
amatorskim połowem ryb.
Niestety tak jest od zawsze. To się nazywa homosapiens. Człowiek od
samego początku zmieniał otoczenie.
Nie wszystkie z takich działań są negatywne. Ludzkość popelniła na
swojej drodze o wiele gorsze bezeceństwa. Miarą tego samego
człowieczeństwa jest również pozytywna strona. Ratuje się gatunki,
odbudowuje zniszczenia, w wielu miejscach te doświadczenia
doprowadziły do zawrócenia z błędnego kursu, przywraca się pierwotny
kształt naturze.
Tylko, że to wymaga czegoś czego w naszej szerokości geograficznej
jeszcze długo będzie deficyt.
Pozdrawiam
|