"Chodzi o to by nie zmasakrować tego co w najgłębszym sensie ciągnie nas nad wodę i daje satysfakcję i
ukojenie. Chodzi o to by nie zatruć sobie tej dziecięcej frajdy brakiem perfekcji w technice i sprzęcie i być przez
te krótkie, wydarte z napiętych życiowych harmonogramów chwile nad wodą po prostu wolnym".
I tak mam.
Jedynie bzdurna i nic nie wnosząca wizja ratowania wody pozwala mi na to tylko 40 razy.