f l y f i s h i n g . p l 2025.10.27
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Cudowne metody odtworzenia potencjału wód P&L. Autor: The_End. Czas 2025-10-26 22:05:10.


poprzednia wiadomosc Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. : : nadesłane przez S. Cios (postów: 2195) dnia 2025-10-25 09:59:32 z *.internetdsl.tpnet.pl
  Cytat fragmentu artykułu:

Miłośnicy sportu wędkowego rozkoszują się obecnie pobytem nad Dunajcem, Skawą, Rabą,
Popradem, Świecą, Łomnicą, Prutem, Czeremoszem i innemi rzekami górskiemi. Zainteresowanie tym
sportem jest tak wielkie, że kiedy jeszcze przed kilkunastu laty rybaków sportowców, łowiących na
sztuczną muchę lub obrotka można było policzyć na palcach, to obecnie jest ich już setki, jeżeli nie
tysiące. Jakby na ironię losu jednak, im więcej jest rybaków, tem mniej ryb. Najważniejszą przyczyną
tego fatalnego stanu rzeczy jest obok kłusownictwa przede wszystkiem wysychanie rzek. Jest to
następstwem rabunkowego wycinania lasów, które miało miejsce w okresie dewaluacji i dobrej
koniunktury wywozowej. Zniszczono wtedy drzewostan Tatr i Podkarpacia i pozbawiono rzeki ich
naturalnych zbiorników wilgoci, jakimi są lasy. Aż żal patrzeć, jak teraz wygląda Skawica lub Skawa.
Zamiast bystrej górskiej rzeki, sączy się po kamieniach płyciutki i brudnawy strumyk, w którym nie
utrzyma się żadna ryba. Także Dunajec zmalał do połowy i od Nowego Targu po ujście Bialki me
przedstawia większej wartości rybackiej. Łosoś usunął się prawie całkowicie z tych rewirów,
przenosząc się do Maniów i Czorsztyna. Naturalnie, że na takiej małej wodzie rozwielmożniło się
ogromnie kłusownictwo, gdyż rybę można łatwo wypatrzeć i nadziać na widły. Ogromne spustoszenia w
rybostanie poczyniła także zaraza szerząca się wśród ryb łososiowatych, zwana furunkulozą albo
wrzodnicą. Choroba ta pojawiła się mniej więcej w okresie przed 6-ciu laty, kiedy wybudowano na
Kowańcu wylęgarnię ryb łososiowatych. Zarówno uczeni, jak i rybacy przypuszczali, że przyczyni się
ona walnie do poprawy rybostanu. Tymczasem nadzieje te w zupełności zawiodły. I dziś trzeba jak
najprędzej myśleć o zlikwidowaniu lub zreorganizowaniu tej nieszczęsnej placówki. Śmię bowiem
twierdzić na podstawie długoletnich obserwacyj i opinij znakomitych rybaków, a także doskonale
orientujących się w tych sprawach górali-kłusowników, którzy życie ryb znają na wylot, że przyczyną
wrzodnicy jest sztuczne wycieranie łososi, a następnie puszczanie ich z powrotem do Dunajca. Taki
wytarty łosoś stał się z natury rzeczy podatny na wszelkie zarazy, podobnie jak organizm ludzki
wyniszczony głodem i przebywaniem w niehigienicznych warunkach życia. Powtóre łososie są obecnie
także więcej podatne na wrzodnicę, ponieważ narybek, wychowany w wylęgarni w naczyniach, wskutek
nienaturalnych warunków bytowania i nieodpowiedniego gotowanego pożywienia pozbawionego
witamin, nie ma tej odporności, co łosoś, który od pierwszej chwili swego życia chowa się na wolności.
Z tych i innych jeszcze przyczyn uważam więc, że jak najprędzej należy dotychczasowe poglądy na
sprawę sztucznego zarybiania rzek zrewidować. Przede wszystkim więc poławianie tarlaków na
Dunajcu powinno być raz na zawsze zaniechane, gdyż nie prowadzi ono do żadnego celu i wyrządza
niepowetowane szkody. Wylęgarni można użyć tylko do chowu ikry sprowadzanej z zagranicy.
Absurdem jest także sztuczne zarybianie Dunajca łososiami, gdyż nie wydaje ono żadnych rezultatów.
Rok rocznie z polecenia władz rybackich wpuszcza się do tej rzeki setki tysięcy narybku, a rezultatów
nie ma żadnych, pstrągów jest taka ilość ogromna, że należałoby raczej nakazać sztuczne odrybianie
rzeki, a nie jej zarybianie.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. [5] 25.10 14:08
 
,,(…) Zmniejszenie się stanu łososi (troci wędrownych w Dunajcu) w roku 1930 i 1931 było
tak zatrważające, że obudziło powszechną czujność w tym kierunku, a wśród sfer
wędkarskich wywołało skrajnie pesymistyczne nastawienie, wyrażające się w negowaniu
skuteczności zarybiania. Były nawet zdania idące tak daleko, że przypisywały akcji
zarybieniowej wpływ szkodliwy. Tymczasem wiemy, że oparte na olbrzymim materiale
doświadczenie w znacznej ilości krajów ugruntowało jako communis opinio doctorum coś
wręcz przeciwnego(…)”. ,,(…) W każdym razie przy dzisiejszym stanie wiedzy uważamy, że
dążeniem naszem musi być stosowanie wszelkich środków ochronnych w takich granicach,
aby zapewnić corocznie, dostateczną do uzyskania materiału zarybieniowego, liczbę
tarlaków)…)” (S.Żarnecki ,,Zarybienie rzek trocią i łososiem z punktu widzenia ochrony tych
ryb” str.29 Ochrona Przyrody rocznik 12 Warszawa 1932)
 
  Odp: Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. [0] 25.10 15:32
 
dalsza część art. jest znamienna - typowa:
Nie będziemy jednak na tem miejscu rozważali sprawy skuteczności zarybiania, gdyż jest to temat
bardzo obszerny i wymagający omówienia w osobnej rozprawie.


Nie kojarzę rozprawy Żarneckiego na ten temat
 
  Odp: Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. [3] 25.10 15:57
 
W jednym z powojennych artykułów prof. Stanisława Żarneckiego zamieszczonych zdaje się
w Przeglądzie Rybackim przedstawione są w tzw. Statystyce gdańskiej ilości troci i łososi
pozyskiwanych w latach 1905-1914 no i później od lat 20-tych aż do wybuchu II WŚ. Łososi
to były pojedyncze sztuki i wbrew pozorom to tych troci wiślanych w pierwszym okresie do
wybuchu I WŚ było naprawdę niewiele. Zwiększenie zarybień przełożyło się dopiero na
znaczne zwiększenie ilości pozyskiwanych troci wiślanych przez rybaków. To opracowanie
dostępne było(jest) w bibliotece cyfrowej Politechniki Gdańskiej.
 
  Odp: Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. [2] 25.10 17:16
 
Jakoś inaczej to pamiętam.
Z tego, co pamiętam z literatury, rok 1946 był rokiem rekordowych połowów troci i łososia w Bałtyku, czyli ryby pochodziły
z tarła z 1940 r., natomiast zarybienia z tego roku były minimalne Niemcy i Żarnecki dopiero się rozkręcali. Dopiero w latach 1943–1944 znacząco zwiększono zarybienia, ale w po 1947 r doszło do załamania
połowów łososia; wprowadzono też ograniczenia. Czyli reakcja odwrotna, bo jesli zarybienia były by skuteczne to szczyt
powinien przypaść na lata 1949-50r. a wtedy było załamanie.

Po wojnie w latach 1946-50, gdy „rżnięcie” troci pod Rożnowem weszło na masową skalę, koszty, jakie
Żarnecki z kolegami ściągali za zarybienia (trocią/łososiem) od dzierżawców z dorzecza Wisły, były tak
wysokie, że wielu nie chciało już dzierżawić obwodów — przy takim poziomie „haraczu” to się po prostu
nie opłacało. Po 1950 r. łyknął to Związek, ale łososia w wodach nie przybyło. W końcu w późnych
latach 50 nastąpił spadek zarybień Łososiem. Dziś zdaża się że jedna troć dopłynie do Sanu - obecne zarybienia.

Szczerze mówiąc, nie znalazłem korelacji między zarybieniami łososiem a wzrostem połowów łososia w
Bałtyku — wręcz przeciwnie.

Aby nie ograniczać się do własnego podwórka, warto zauważyć, że Norwegowie również masowo
zarybiali swoje rzeki w latach 1940–1980.
https://nasco.int/wp-content/uploads/2020/02/CNL_17_44_AnneKristin.pdf

Od lat 80. nastąpił jednak wyraźny spadek zarybień łososiem — ograniczono je nawet o około 80%. Co
ciekawe, połowy łososia w norweskich rzekach które przypadły na lata 2000–2015, nie zmniejszyły się
w stosunku do lat 80, a więc już po zmniejszeniu zarybień. Rekordowy był 2012 r.

Tak czy inaczej korelacji zarybienia odłowy brak, przynajmniej ja na nie nie natrafiłem, poza Okólnikami,
gdzie tuż po zarybieniu Wisły pod Wawelem, Nowicki widział małe łososie w Warszawie pod Łazienkami.

pozdr Maciej
 
  Odp: Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. [1] 25.10 20:24
 
Naprawdę nie wiem co mogę jeszcze dodać? Ja piszę o wodzie, a pan o pogodzie…Ilość
troci w latach 1905-1914 i w okresie międzywojennym, to nie rok 1946, który pan ,,jakoś
inaczej pamięta”. Ale chyba zarybienia w czasach o których pisałem musiały przełożyć się
na wzrost ilości tych ryb, skoro w/od 1930r. w 1/3 kosztów zarybień górnej Wisły
partycypowało Wolne Miasto Gdańsk. Zapewniam też, że najobfitsze połowy troci w latach
1947-1948, które na podstawie prowadzonych zapisów w księgach gospodarczych,
obserwacji własnych i oświadczeń rybaków oszacował Franciszek Chrzanowski, pierwszy
powojenny inspektor rybactwo w Gdańsku, nie wynikały z nadzwyczajnej skuteczności
naturalnego tarła, zwłaszcza po wybudowaniu zapory w Rożnowie w 1940. A jeżeli chodzi o
śp. prof. Żarneckiego oraz innych Jego kolegów z Krakowa, którzy jak chociażby śp. prof.
Karol Starmach po opuszczeniu więzienia, podnosili ten kraj po niewyobrażalnych
zniszczeniach wojennych, to ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości, należy o tych ludziach
mówić z szacunkiem. No ale to trzeba najpierw oczywiście odrobinę tej przyzwoitości mieć.
 
  Odp: Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. [0] 25.10 22:58
 
Naprawdę nie wiem co mogę jeszcze dodać? Ja piszę o wodzie, a pan o pogodzie…Ilość
troci w latach 1905-1914 i w okresie międzywojennym, to nie rok 1946, który pan ,,jakoś
inaczej pamięta”. Ale chyba zarybienia w czasach o których pisałem musiały przełożyć się
na wzrost ilości tych ryb, skoro w/od 1930r. w 1/3 kosztów zarybień górnej Wisły
partycypowało Wolne Miasto Gdańsk.


Okres 1905–1914 toteż nie rok 1931 - tak na marginesie.

Pomysł finansowania zarybień przez Senat Miasta Gdańska pojawił w „Przeglądzie Rybackim” z
1931 r. (nr VI), u Kulmatyckiego przy okazji artykułu o Foluszu. Finansowanie zarybień była to
decyzja polityczna, a nie rybacka. Na marginesie: w czasie okupacji, gdy Gdańsk nie był już Wolnym
Miastem, III Rzesza ten schemat finansowania podtrzymała (zanim przejęła finansowanie w 85%).
Znowu decyzja polityczna.

Zapewniam też, że najobfitsze połowy troci w latach 1947-1948, które na podstawie
prowadzonych zapisów w księgach gospodarczych, obserwacji własnych i oświadczeń rybaków
oszacował Franciszek Chrzanowski, pierwszy powojenny inspektor rybactwo w Gdańsku, nie
wynikały z nadzwyczajnej skuteczności naturalnego tarła, zwłaszcza po wybudowaniu zapory w
Rożnowie w 1940.


Zaporę w Rożnowie ukończono w 1941 r. Drastyczny spadek połowów troci i łososia nastąpił w 1949
r. i dotyczył całego Bałtyku. Wcześniejsze zarybienia nie miały większego wpływu na populację
łososia w Bałtyku, a po 1943 r. również nie przyniosły efektu. To proste stwierdzenie faktów - ryb
łowiono coraz mniej pomimo zarybień.

Zarybienia z lat 1905–1914, rzędu 200–700 tys. sztuk, brzmią imponująco, ale prowadzono je
wylęgiem i często w miejscach, gdzie narybek nie miał szans przeżyć. Koszty rozkładano między
dzierżawców; zarybiano i pod Tarnowem, i pod Krakowem — i stale był problem, bo nikt nie chciał za
te zarybienia płacić, skoro nie dawały wyników.

Poza tym, jeśli przeliczyć te ilości wylęgu na liczbę ikry, jaką daje jedna samica troci 6–7 kg, szybko
wychodzi, że zarybienie odpowiadało równowartości kilkunastu–kilkudziesięciu dorosłych troci, które
zamiast chronić na tarliskach, wyłowiono i „wytarto” w ośrodku. Przy okazji ubijano znacznie więcej -
wystarczyło wystąpić o zgodę na odłowy na potrzeby zarybieniowe aby móc tłuc legalnie trocie w
okresie ochronnym. 10 kg. troci odpowiadało równowartości tego co płacono robotnikowi
niewykwalifikowanemu w miesiąc.

śp. prof. Żarneckiego oraz innych Jego kolegów z Krakowa, którzy jak chociażby śp. prof.
Karol Starmach po opuszczeniu więzienia, podnosili ten kraj po niewyobrażalnych
zniszczeniach wojennych, to ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości, należy o tych ludziach
mówić z szacunkiem. No ale to trzeba najpierw oczywiście odrobinę tej przyzwoitości mieć.


O Starmachu nie pisałem, więc proszę mi w usta nie wkładać czegoś czego nie napisałem.

Nie wiem, czy mam „przyzwoitość”, ale wiem, że w czasie wojny i tuż po wojnie wiele osób
związanych z rybactwem straciło dorobek życia, a niektórzy — życie. Inni zaś korzystali z kontaktów
najpierw z jednymi, potem z drugimi. Czy to było przyzwoite — nie wiem; na pewno niemerytorycznie
jest odpowiadanie frazesami zamiast odnieść się do faktów.

Widzę też, że ma Pan pewien sentyment do powojennej Polski Ludowej - wcześniej gospodarka
stawowa, co ją Minc rzekomo postawił na nogi.

pozdr Maciej
 
  Odp: Parę obserwacji i mądrych myśli z 1931 r. [0] 26.10 20:31
 
Samo życie. Tyle że wiek wcześniej/później. Czyżby to była nadzieja na na jakąś poprawę?
Chyba że jedynie po kolejnej … wojnie.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus