Odp: Problem się wyjaśnił
: : nadesłane przez
MJ (postów: 454) dnia 2010-12-16 19:39:58 z *.internetdsl.tpnet.pl
No właśnie problem jest w głębokości na jakiej łowi się sandacze z łodzi (od 5-35 metrów) musisz pokonać opór wody, głębokość i twardość pyska sandacza (podniebienia) , na streamera woda powiedzmy do 2 metrów... można go zaciąć miękkim kijem z żyłką na przyponie.
Marku ale do kogutów uzywa sie kijów o akcji kija od szczotki, uzywa sie plecionek.
Napewno siła przekazana przynecie jest duzo wieksza niż w przypadku muchówki gdzie
często trzeba pokonać opór linki, wykasować łuk linki itp.
Sandacz poza tym ma też i dolna szczękę i nozyczki i cały normalny rybi pysk.
Piszesz o przebijaniu hakiem nimfowym rybiej czaszki...
No sory ale czym innym jest wbicie rybie kotwicy czy haka w podniebienie?? zwłaszcza przy
głebokim zassaniu przynęty??
Czemu w końcu trudniejszy ma być hol sandacza czy jego zacięcie na kogucie z pojedyńczym
hakiem od "gumisia" uzbrojonego w główkę jigową??
Na wielu renomowanych łowiskach łososiowych od dawna zabronione jest stosowanie kotwic
nawet do woblerów...
Ludzie łowia tam dalej i z wcale nie gorszymi wynikami...
uwierz mi wiem co piszę... sandacz (nie mówię o pyrtkach do 50 cm !) mówię o rybach w przedziale 70-110 cm, przeważnie nigdy nie jest zapięty w nożyczki czy dolną szczękę...ba w 60% wcale nie jest zapięty tylko trzyma koguta w pysku by przy łodzi demonstracyjnie Ci go wypluć i spokojnie odpłynąć...układ koguta podczas pracy nie pozwala na takie zacięcie jak np. na haku(dużym) jigowym, widziałem wędkarzy, którzy do gumy 7cm zakładają główkę z hakiem 6/0 !!!
Aaa jeszcze jedno...pojedyńcze haki o których wspomniałeś robią makabryczne spustoszenie wśród okoniowatych wbijając i przebijając wszystko na swej drodze, sam nie raz wyjąłem sandacza któremu hak przebił oko!? W wypadku kotwic w kogucie nie zdarza się to wcale, zobacz w mojej galerii