|
Józiu,
Wiesz doskonale, że jak się raz "popsuje" to ma się robotę do końca życia przy "poprawianiu" ... Naruszenie stabilności doliny i koryta zapewnia "meliorantom" ciągły przerób ... a w naszych warunkach finansowych i sprawności wytwarzania są w stanie zając się małymi rzeczkami, zaś dużymi już nie za bardzo ... więc "grzebią" w tych małych ...
Wczoraj były "w telewizorze" informacje o powodzi nad Bugiem w okolicy Wyszkowa (ma nadzieję, że jak kilkadziesiąt osób musiało być ewakuowanych to to już jest powódź ) . Miejscowa ludnośc poniekąd słusznie wskazywała, że Bug od lat nie był pogłebiany i w wyniku niestabilności w rozregulowanym korycie powoduje zagrożenie.
Niektórzy uważają, że niektóre z naszych rzek, w tym te najbardziej ureguilowane, są "dzikie" ... One sa o tyle "dzikie', że są zaniedbane ... Takie coś jak Wisła od ujścia Wisłoki do ujścia do Bałtyku jest jednym wielkim kanałem ( w Warszawie zawężonym z 11 km do 400 m "doliny"), który niesie mase piachu napędzaną w sposób bezładny ... przy tym byłoby robowy do końca życia dla wielu, tylko nie ma za co i nie ma sprawności wytwórczej ...
Nie ma też na renaturyxzacje, a zresztą wymagałoby to wykonania ich przez tych samych meliorantów, którzy po odtworzeniu natyralnej dynamiki doliny i rzeki w korycie stracil;iby gros zajęcia przy "poprawianiu" ... Głupi byliby, gdyby sie temu nie sprzeciwiali ... Już nie mowiąc o stopniu skomplikwoania całej procedury renaturyzacji ... "Popsuć można przez zmianę jednego parametru, a naprawianie wymaga uwzględniania bardzo wielu elementów ... jak to w życiu ... a prosty człowiek ma skłonnośc do wybierania "łatwizny" ...
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
|