|
Witek,
Jak mniemam mamy do czynienia z mistrzem sztucznej muchy, a więc Ave Cesar! To taka typowa "skromność" nieinternetowych wędkarzy,co z samego faktu rzadkiego pisania i wspominania "mimochodem" o swoich sukcesach i realnych znajomościach znad wody czynią cnotę w forumowych polemikach.
Każdy kolega po kiju, który nie może pochwalić się obecnością w jakiejś lokalnej społeczności i publicznie "wspomnieć niechcący" o takiej przynależności jest zapewne trollem i odmieńcem...
Tyle tylko, że dla mnie - bez urazy - kolega umocowany w lokalnej grupie działania czy też takiego umocowania nie posiadający (ew. nie ujawniający tego), jest takim samym internetowym (telewizyjnym, gazetowym itd.) tworem, jak każdy inny tu piszący. Każdy wędkarz z takich czy innych środków przekazu jest potencjalnie fajnym kolegą po kiju i nic nie zmienia fakt czy jest z kadry czy z lasu.
Przez posty tego typu bije po prostu fałszywa skromność, za którą kryje się niejednokrotnie pycha i nadymane ego takiego nieinternetowego wędkarza. To poczucie wyższości i agresja dla wszelkich wędkarzy ośmielających się stać z boku oddala jeszcze bardziej od poszanowania wędkarskich sekt i grupek wzajemnej adoracji.
Artur nie ma obowiązku tłumaczyć się Tobie dlaczego gdzieś nie był na akcji, niezależnie od tego jak wartościowa jest w Twoich oczach działalność jakiejś grupy kolegów. Nie możesz traktować jakiekolwiek kolegi z okolic Redy jako nieaktywnego zasobu ludzkiego, który można publicznie pociągać do poczucia winy. Ludziska różne rzeczy robią nie koniecznie te same, a ta różnorodność jest raczej wartością niż wadą.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Dmyszewicz
|