|
Panowie... słowo nic nie znaczy... hahaha....
Oto dowód, że znaczy bardzo wiele:
Ileż to lat wyśmiewani byli koledzy, którzy krytykowali zawodników za małe rybki. Oj, ileż to ludzi poklepywało zawodników po plecach i atakowało tych zdawałoby się szalonych wizjonerów. Ale oni, wśród których był też Artur, gadali, gadali, i nie przestawali gadać... i minęło parę lat, kropla wydrążyła skałę. Już nie ma takiego klimatu do łowienia małych ryb na zawodach jak w czasach gdy koledzy z forum Flysport atakowali oponentów z pozycji wodzirejów środowiska i tych co coś robią.... gdzieś się schowali, a choć pisali, że psy szczekają, karawana idzie dalej, to jakby ta karawana znikła za linię horyzontu, przestała istnieć w sensie kulturowym. Natomiast do tych co krytykowali łowienie małych ryb dołączyli nowi... i przez te lata klimaty się zmieniły i do żyłki i do małych ryb. Zwiększa się też udział szklaków i kijów slow oraz moderate na rynku. Zwiększa się ilość muszkarzy na wodach nizinnych i stojących, stopniowo wchdzi flycasting, daleka nimfa, urozmaicone typy linek muchowych... rozwijamy się jako środowisko nieustannie, ale początkiem wszystkiego jest zawsze jakiś koncept przelany na słowa Duży udział w rozwoju naszego muszkarstwa bierze środowisko Sztuki Łowienia i muchowe eventy wzbogacające dotychczasową kulturę zawodów na punkty. Otóż jest to wartość niebyle jaka i warto zatrzymać się i docenić tych wszystkich, którzy w taki czy inny sposób dzielą się słowem. Jedni twierdzą, że są lepsi od innych bo działają w terenie, inni twierdzą, że są lepsi bo nie piszą na forach tylko do gazety... a ja twierdzę natomiast, że cały czas się rozwijamy i będzie coraz fajniej, ciekawiej. Gdzie bogactwo i różnorodność, tam szczęście człowieka
Pozdrowionko dla wszystkich
Krzysztof Dmyszewicz
|