|
Też, tak uważam.
Na marginesie dyskusji, chciałbym poruszyć sprawę, czy w danym cieku odbywa się
skuteczne tarło, bo to ma kapitalne znaczenie dla wielu poruszanych na tym forum spraw.
Wszyscy zadają sobie to pytanie, łącznie z naukowcami, ale dla niewielu rzek da się
jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć.
Dana rzeka, zgodnie z umową zawartą z RZGW, musi być corocznie zarybiona zadeklarowaną
ilością materiału. Pstrągi występują, ale mimo obfitych, wieloletnich zarybień daleko populacji do
występowania na brzegi. :)
Obserwacje wskazują, że do tarła dochodzi, albo ma pełne prawo dojść. Trzeba więc w prosty
sposób oznakować przyżyciowo narybek (a wpuszcza się wylęg). Tylko kto to ma zrobić, skąd
wziąć na to pieniądze, kto i za ile to zrobi? Zakładamy, że w końcu do wody trafiają rybki z
plamką na trzonie ogonowym. Po paru latach w rzece stwierdza się zarówno ryby z plamkami,
jak i bez nich. Hurra, jest tarło naturalne. Teraz tylko pozostaje zakwalifikować ciek do I lub II
grupy. W przypadku zakwalifikowania do I grupy trzeba opierać się wyłącznie na potencjale
naturalnym rzeki, bo dorybienia są bezcelowe, albo i wręcz niewskazane. Ale, jak to
wytłumaczyć RZGW?!
W przypadku rzeki z II grupy dorybiamy rybkami z plamką, a wędkarze mają bezwzględny zakaz
zabierania ryb bez plamki. Tak w świecie już bywa. Może jednak zbytnio pojechałem po
bandzie. Przecież mamy OS-y, gdzie jest wszystko OK, no i budowane są przepławki i burzone
urządzenia hydrotechniczne rodem z minionej epoki, a i zawodnicy nie narzekają, jak się okazuje
po Antropiku i PZP. ;)
|