|
Wprowadzanie dzieci do wędkarstwa to trudna sprawa. Kalkulacja, że potomek zapalonego wędkarza też będzie łowł jest złudne. Geny robia swoje, niekoniecznie według naszych ambicji. Trzeba do sprawy podejść luźno, bez stresu. Po pierwsze nasze wypady muszą przenieść latorośli sukces. Płotka na robaka jest łatwiej do złowienia jak lipień na suchą muchę. Do tego należy dobry sprzęt, nie nasza ulubiona wędka, ale nie też tandeta z marketu. No i lekka, taki brzdąc to nie kulturysta. Chodzi o to, żeby potomek połknął wędkarskiego bakcyla. „Apetyt rośnie w trakcie jedzenia”, jego ambicje wędkarskie ewentualnie też. Muszkarstwo, to tak gdzieś na horyzoncie. A jak nic z tego nie wyjdzie? Pech, ale nie tracę nadzieji u mojego syna. Znam tylko jeden pozytywny wyjątek: Antoni Wysocki, jest fenomenalny! Takiego syna można Arturowi tylko pogratulować. No i Kazek Czyż jr., ale to już kawał chłopa, nie dzieciak. Poszedł szlakiem ojca.
|