Ponadto, zawsze mi się wydawało, że to pliszka i bocian konsumują pstrągi i inne ryby.
To doprawdy rewolucyjne odkrycie. Zaczynam rozumieć skąd skuteczność czarnych przynęt. Tylko jak, do cholery, zaimitować pliszkę?!!

Takich za przeprszeniem baranów z tytułami naukowymi mamy całą masę . Co to powiadają że pół dzika na kilometr kwadratowy itp. W pliszce pstrągi są od kiedy pamiętam a tu jakiś pacan wymyślił teorię ale przy dzisiejszej władzy może się okazać że dostanie za to jeszcze nagrodę. W misiu warzono na lotnisku czy czasami ci co to wracali z zagranicy nie schudli bo z powrotem do polski wracało o parę kilogramów obywatela mniej . Poczekajmy jeszcze z rok i będzie tak jak w misiu.Ja już tu kiedyś pisałem że niedługo jakiś naukowiec wybrany przez dobra zmiane obliczy że ma być jeden szczupak na kilometr kwadratowy i basta. I to dopiero będzie checa bo będzie trzeba wyłowić pozostałe szkodniki a co wtedy z tymi co ryb nie zabierają będa sie musieli ukrywać jak będą chcieli wypuścić. Ale władza sobie z nimi poradzki nad wodę będzie zaglądać cba. He he.

Tyle, że to o czym pisze Staszek, to nie jest zdanie naukowców tylko pseudoekologów.

Pewnie z tytułami naukowymi.

Pomówienie?

Idąc dalej tym rozumowaniem ...
Mamut włochaty czasem żywił się muchami i innymi insektami. To zapewne roztoczański pstrąg
przyczynił się do ich wyginięcia.

Jakby dalej zanurzyć się w tej logice okaże się że olbrzymie pstrągi potokowe nabijały się na Ciosy
... zgładziły mamuty ostatecznie

olbrzymie pstrągi potokowe nabijały się na Ciosy

uff, dobrze, że nie napisałeś, że .... nabijały się z Ciosa

Nie wiem co oni (czyt. biolodzy) piją ale na pewno mocno wali po zwojach w baniaku, chyba że na trzeźwo takie rzeczy smaruja to strach się bać!

Nie tylko biolodzy robią zaawansowane badania. Naukowcy pracujący dla sektora spożywczego także nie
próżnują:

Dlatego właśnie wędliny robię sam :), a wracając do tematu ciekawe co było szybcięj pstrąg w potoku czy pliszka lub bociex na brzegu i którego było więcej?

Z poniższego artykułu dowiemy się, że gospodarka rybacka w wodach śródlądowych jest zbawienna dla równowagi biologicznej naszych wód oraz zupełnie nie zagraża rybom czego nie da się powiedzieć o połowach amatorskich przez wędkarzy.
Czy faktycznie na tym samym obszarze wędkarze są w stanie odłowić prawie 3 razy tyle co rybacy? Co o tym myślicie?

Nadużywasz słów, nigdzie w artykule nie ma słowa "zbawienna". Natomiast, jeżeli ktoś uważa, że jest inaczej niż napisano w tym artykule, powinien to oprzeć o argumenty o podobnej sile jak zawarte w artykule (wyniki badań).
Dzięki za link, dzięki niemu kolejnych parę osób przeczyta, że wstępniaki WŚ są tylko subiektywną opinią redaktorów, nie popartą żadnymi rzetelnymi wynikami.

Naukowcy dziwnym trafem zawsze potwierdzają teorię tych co im płaca a ja wiem tyle że jak
wywalono rybaków prowadzących racjonalna gospodarkę rybacka z jakiejś wody to po kiku
latach ryb było wiecej. Kiedys nie było gospodarki rybackiej a ludzie mieszkający nad jeziorami i
rzekami łowili ryby bo były podstawą diety i bez naukowców natura jakos sobie radziła.Podam
jeden przykład pare lat temu zabroniono odłowów sieciowych na jeziorze Wolsztyńskim i po
czterech latach populacja sandacza tak sie zwiekszyła że złowienie tej ryby w słusznym
wymiarze nie było problemem a i z inna ryba znacznie się poprawiło do czasu aż znowu
wpuszczono rybaków teraz co najwyżej można złowić niewymiarka który ucieknie przez oczka
siat które ciągną. W niemczech to koła wędkarskie mają wody w swoim władaniu i nikt na swoje
wody nie wpuści rybaków aby prowadzili racjonalną gospodarkę i ryb mają w bród i
zapewniam że nokilowców tam niewielu a na wielu wodach jest wręcz obowiązek zabierania
ryb. Pseudo naukowcy zatrudniani przez rybackie lobby zawsze powiedzą że to wedkarze są
winni i najlepiej byłoby się ich pozbyć więcej ryb do zbagrowania przez rybaków i jakby nad
woda nie było wedkarzy to łatwiej kłusować szczupaki w okresie ochronnym itp.

BMZakompleksiony misiu. Jeden konkretny przykład z cyferkami i ich źródłem możesz podać?

Nie możesz zaprzeczyć temu co napisałem mogę ci podać inne przykłady zalew mietków wywalili rybaków ryby wiecej i takich przykładów jest masa. A ty co masz z tym wykrztalceniem masz jakis kompleks skończyłes studia masz dyplom i siedzisz na kasie w markecie jak wielu. Ja nie jestem po studiach i całkiem dobrze sobie radzę w życiu i do niczego jakiś papierek nie jest mi potrzebny a znam wielu nieudaczników po studiach nic nie potrafiących a mających wysokie mniemanie o sobie. Nie papier świadczy o człowieku może to wreszcie zrozumiesz. A jak ktoś wypisuje takie bzdury jak ci pseudo naukowcy to co o nich można sądzic. Jak widzę jesteś na tym forum osamotniony w obronie tych nieudaczników nie zastanawia cię to. a cyferki są dla takich jak ty którym w taki sposób mozna kit wcisnąć a ja ide nad wode i wiem czy ryb jest wiecej czyi nie potrzebuję do tego kilku stronnicowych rozpraw pseudo fachowców ale dla ciebie toj może za proste. O intelektualistach kiedys doskonale sie wypowiedział Wałęsa ,powiedział siedzą dyskutują parę godzin i dochodzą do wniosku do którego on doszedłby w pięć minut i ja w życiu obserwuje to samo Widzę że jak nie masz logicznych argumentów to atakujesz ludzi personalnie czy to wynika z wyzszego wykształcenia czy może z braku kultury.

Szacun miszczu.

Nikt normalny nie ocenia ludzi po papierku, bo formalne wykształcenie to tylko wylegitymowanie się przed
systemem z posiadanej wiedzy - którą można zdobyć również bez chęci zapisania tego faktu w archiwach
systemu.

Szacunkiem można obdarzyć osobę, która przeszła pewną ścieżkę rozwojową, pokonała określone słabości,
przełamała opór materii w życiu - niezależnie od tego, czy formalnie jest po szkole podstawowej czy po habilitacji.

Natomiast jeśli jesteś tak samo zapatrzony w siebie jak były prezydent, to ciężko będzie z tobą nawiązać jakiś
dialog

Nie zacietrzewiaj się tak, bo dostaniesz ksywkę "Cietrzew"

Dmychu widzisz zgadzamy się jednak w pewnych kwestiach. Tylko to porównanie do byłego prezydenta nie na miiejscu choć chłopa szanuję i zaczynam szanować coraz bardziej jak widzę coraz lepiej kogo mamy dziś za prezydenta. Tamten chociarz odznaczał się inteligencą i nie był marionetką i nikomu tyłka nie lizał . to tyle o prezydentach bo to nie forum polityczne tylko muchowe i może o prezydentach nie dyskutujmy.

Spoko, nie chciałem o prezydentach

Intelektualiści...

nie wrzucaj wszystkich rybakow do jednego wora-sa tez i porzadni, dbajacy o swoje akweny

Gdzie są ci rybacy porządni dbający o swoje akweny.

Na przykład oni:

som som...nazwisk nie podaje bom nieupowazniony. Pracowalem w tym roku z jednym i bylo git. Jest ryba dla kazdego-i dla rybaka i dla wedkarza. Ci ostatni sa zadowoleni-zezwolenia ida.

Z poniższego artykułu dowiemy się, że gospodarka rybacka w wodach śródlądowych jest zbawienna dla
równowagi biologicznej naszych wód oraz zupełnie nie zagraża rybom czego nie da się powiedzieć o
połowach amatorskich przez wędkarzy.
Czy faktycznie na tym samym obszarze wędkarze są w stanie odłowić prawie 3 razy tyle co rybacy? Co o tym
myślicie?


Myślę, że liczby nie kłamią a rybom rzeczywiście jest dokładnie obojetne czy odłowione zostaną przez
wędkarzy czy przez rybaków. Nie mam żadnych podstaw aby podważać dane przedstawione przez Autorów
opracowania. Natomiast chętnie zpoznam się z innym opracowaniem na podstawie którego będę mógł
wyrobić sobie zdanie o ilości ryb pozyskiwanych np. przez wędkarzy w wodach śródlądowych. Pozdrawiam.

A i jeszcze jedno. Jakkolwiek rozumiem, że Autorzy opracowania są na etacie w Instytucie Rybactwa
Śródlądowego a nie w Instytucie Ekonomicznym ale dla pełnego zrozumienia ich opracowania moim
zdaniempowinni pokusić się o oszacowanie jaki jest sumaryczny koszt złowienia ryb przez rybaków, których
pracę często opłacają wędkarze zrzeszeni w PZW a jaki jest sumaryczny koszt pozyskania ryby przez
wędkarza często przyjezdnego. To dałoby chyba obiektywny wgląd w istotę zagadnienia o której piszą
Autorzy. Pozdrawiam.

Martw się o swój ogródek, bo może tam jakie kuny grasują?

Hej,
Też mi brakuje konkretnych danych jak się to ma patrząc od strony PZW. Jeśli jest to prawdą to możemy liczyć, że za rok, dwa będzie kolejna publikacja o wpływie wędkarstwa na populację ryb w Bałtyku. Na tą chwilę to w Polsce najszybciej rozwijający się sposób połowu ryb ;)

Wcale bym się nie zdziwił gdyby jakiś naukowiec stwierdził,że pstrąg i lipień to zagrożenie dla kormoranów i nurogęsi...

Może się okazać że jakiś profesor wysnuje teorię że jak pstrągi i lipienie uporają się z
kormoranami i boćkami to wezmą się za inną zwierzynę łowną i będą konkurować z myśliwymi
a jak już się załatwią ze zwierzyną leśną to pewnie się zabiorą za bydło i trzodę clewną czym
pozbawią nas źródła białka i tak nas osłabią, a potem sie zmutują i kanalizacją wodociągami
wodami gruntowymi dopłyną do naszych mieszkań i domów i nas załatwią i staną sie gatunkiem
dominującym.

Strasznie cię ten brak wykształcenia boli.

Widzisz i ja myślę podobnie że czas spędzony nad wodą daje zdecydowanie większa wiedzę na temat zachowań
ryb niż czas spędzony przy komputerze a często większą wiedzę niż wszystkie szkoły .