|
Tolerancja nie może znosić nazywania rzeczy po imieniu. Zresztą nie jest to konieczne. Każdy sam czuje na
ile się sprzedaje...
Co do osiągania czegoś. Jeden osiąga to, a inny tamto. A dla jednego to pierwsze może być czymś, a to drugie
niczym. I znajdzie się drugi, co powie odwrotnie. Ale mówiąc "trzeba" możesz to mówić w sumie do siebie albo
do swoich "owiec" (ewentualnie współ-owiec - zależy czy czujesz się pasterzem, owczarkiem czy owcą - no i jak
one się czują, gdy Ty się jakoś czujesz).
A znajdzie się taki, co powie, że trzeba odwrotnie, inaczej, albo można to olać. I tak dalej.
Ja wierzę, że trzeba niszczyć umysł kolektywny, bo jest największym głupcem i zbrodniarzem w dziejach
świata. I trzeba popierać umysł indywidualny, ponad każdy kolektyw - bo ten jest duchem, aniołem, pięknem i
cudem. Oczywiście można kolektywnie naradzać się umysłami indywidualnymi, ale nie może powstać taki syf i
rynsztok jaki ma w głowie każdy wyznawca dowolnej propagandy.
Acha chyba zaczynam rozumieć. Znaczy Ty i Tobie podobni outsaiderzy będziecie po kolektywnej naradzie,
takiej burzy mózgów, decydowali kto ma poglądy na podstawie których można uznać, że ma umysł
indywidualny, a kto się nie załapie z tym czymś kolektywnym co ma pod kopułą. Tego to chyba jeszcze nie grali.
Uważam, że to prosta droga do powstania ,,syfu i rynsztoku". Znaczy anarchii. To że jest bardzo źle nie oznacza,
że nie może być jeszcze gorzej.Dobranoc.
|