|
Kiedyś w listopadzie łowiłem na pedałki. Miałem zaczep w podwodną gałąź. Podchodzę, woda coraz
głębsza i głębsza. Próbuję butem uwolnić pedałka i... pod gałęzią widzę rybę. Na oko metrowa głowatka,
w ogóle nie bała się mnie, a byłem dosłownie nad nią. Gdyby tak wzięła, to na kiju # 5 nie ma szans.
Połamie i tyle.
Tak, tylko niestety wędka+kołowrotek+sznur+podkład to tak lekko 500zł. Nie stać mnie i tyle. A nie
zwykłem siedzieć w
zimie w domu i gapić się w telewizor a pstrągi szkoda kaleczyć. Póki co więc musi mi mój kijek starczyć...
|