|
u mnie to proste
coś jak z górami: idę na najwyższą, choć być może ta obok ciekawsza technicznie
taki atawizm?
więc cieszę się, że ryba może być większa od dotychczasowego rekordu
i tak wypuszczam
ps: klenie też
Witam z rana,
Tu i ówdzie na forach czytam jaśnie objawioną tezę, że "się powinno łowić ryby duże". Ale jak idę na
ryby to nie wiedzieć czemu, jakoś nastawiam się po prostu na ryby. Co to za bzdury z tymi rekordami?
Ktoś może mi wyjaśnić dlaczego niby "się powinno"? WTF?
Podkreślam przy tym, że mój lipień 34 cm na Never Fail sprawił mi więcej radości niż 38 cm na nimfę. I
że szczupak 60 cm z płycizny większą uciechę niż 110 cm z głębiny. Co więcej kleń 42 cm na wzrok z
górnego Sanu na daleką nimfę więcej satysfakcji niż kleń 50 cm na mokrą.
Dlaczego więc u tak wielu wędkarzy wszystko musi być wielkie?
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
|