|
Nie wiem, to pytanie do prawnika. Myślę, że wiele zależałoby od okoliczności zdarzenia. O ile mi wiadomo był jak dotąd tylko jeden taki przypadek . W 2007 roku troje ludzi zabiło półtorarocznego niedźwiedzia brunatnego w Tatrzańskim Parku Narodowym, w rejonie Doliny Chochołowskiej. Postawiono im zarzut „spowodowania istotnej szkody w świecie zwierzęcym”. Oskarżeni nie przyznali się do winy. Wyjaśnili, że zostali zaatakowani przez niedźwiedzia i utopili go w potoku w obronie własnej (!). Okoliczności były bardzo wątpliwe, nie mieli żadnych obrażeń po ataku zwierzęcia. Niestety oprócz zeznań samych oskarżonych nie zebrano żadnych dowodów potwierdzających ich winę i nie znaleziono innych świadków zdarzenia. Sąd Rejonowy w Zakopanym uznał ich winę, przyjął jednak, że działali w stanie wyższej konieczności, obawiając się o swoje zdrowie i życie. Uznał jednocześnie, że przekroczyli granice koniecznego działania, ponieważ broniąc się, nie musieli zabijać zwierzęcia. Skazał jednego z oskarżonych na 8 miesięcy ograniczenia wolności, a dwoje pozostałych na kary po 4 miesiące ograniczenia wolności. Ograniczenie wolności polegało na potrącaniu oskarżonym 15 proc. wynagrodzenia przez wyznaczony okres na rzecz Skarbu Państwa. Dodatkowo wszyscy zostali obciążeni karami finansowymi (łącznie 1,8 tys. zł.) i kosztami procesu. Od tego wyroku odwołali prokurator i oskarżyciel posiłkowy - TPN. Prokurator wnosił o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Według niego, sąd błędnie przyjął, że oskarżeni działali w stanie wyższej konieczności, nieprawidłowo ocenił też stopień społecznej szkodliwości czynu i wymierzył kary, które są rażąco niewspółmiernie łagodne. Podczas rozprawy prokuratura zmodyfikowała swoje stanowisko, domagając się wymierzenia surowszych kar kilkumiesięcznego pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, jakich żądał prokurator podczas pierwszego procesu. Sąd apelacyjny uznał jednak, że sąd pierwszej instancji w sposób przeprowadził postępowanie prawidłowo i utrzymał wyroki. Pzdrw,KR
|