Witam.
Polemizował bym, ale to temat na inny wątek
Pozdrawiam.

Niewątpliwie obserwuję obniżone poziomy rzek południa i często w
lecie stany krytyczne niespotykane od lat. Ilość wody na planecie
Ziemia jest constans wiec wnioskuję, że problem jest globalny. Mam
nadzieję, że nie dojdzie do zaniku chociaż wiele rzek już w dziejach
planety przestało istnieć. Na szczęście krótki żywot nasz i raczej
tego nie doczekamy ale zmiany są z pewnością zauważalne i to
znaczne. W takiej rzece Wiśle np. bardzo dużo klenia występuje
powyzej Ustronia aż w Wiśle, nawet w górnej Brennicy gdzie nigdy go
nie było, co więcej są tam okonie i płocie a więc kraina pstrąga i
lipienia przesunęła się kilkanaście kilometrów w górę... Ma to ścisły
związek ze stanem niskiej cieplejszej wody...

To kwestia diagramu kołowego i zbadania procentowego udziału wielu czynników. Drenowanie zlewni za pomocą nowych inwestycji różnego rodzaju ma oczywiście w przypadku karpackich rzek duże znaczenie.

To kwestia diagramu kołowego i zbadania procentowego udziału wielu czynników. .


Jakie to proste w Twoim prostym świecie. Wystarczy opracować diagram, zabrać wszystkim samochody i już mamy z powrotem ryby w rzekach.
Problemem jest, o czym wyobraź sobie nie tyko Ty, ale wszyscy wiemy, obecność w zlewniach rzek pewnego gatunku szkodnika połączona z naturalną potrzebą rozwoju tegoż. Większość ludzi dąży do tego by posiadać więcej, lepiej i łatwiej żyć tu i teraz, zapewnić materialnie byt swoich dzieci, doświadczać przyjemności. Wykorzystują to handlowcy nakręcając popyt działaniami reklamowymi i rządy, dla których rozwój i związany z nim ruch kapitału jest źródłem dochodów. Im więcej zarabiamy, kupujemy tym wiecej w rządowej kasie, a za część tak uzyskanych środków można uruchamiać programy społeczne i inwestycje które ułatwiają życie, co z kolei zapewnia rządom poparcie, czyli władzę na kolejne kadencje. I tak to działa. Jeżeli nasz rząd i jego agendy w swoich bilansach finansowych nie widzą przewagi start z tytułu szkód środowiskowych nad zyskami budżetowymi pochodzących z działań te straty powodujących to zapomnij o poprawie. Co prawda są organizacje i przepisy, które w jakiś sposób kontrolują ten proces, ale prawdziwa siła tkwi w społecznościach (elektoratach) lokalnych i poziomie ich świadomości ekologicznej. Jestem przekonany, że gdyby w czasach protestów przeciw budowie zapory w Niedzicy zamiast garstki eko-oszołomów, jak ich wtedy przedstawiano, na ulicę wyszło kilkanaście tysięcy mieszkańców Podhala sprawy mogłyby pójść innym torem. Niestety, mieszkańcom dolin Dunajca, Raby, Soły tak naprawdę zwisa czy w tych rzekach będą ryby i jakiekolwiek życie. Ważne by w sklepie było tanio (a co tanie w sklepie to drogie dla środowiska), by cepry przyjeżdżały milionami na ferie i wakacje, by móc wybudować sobie dom na górze pod lasem, by potok nie zalewał chałup jak przejdzie burza, by do miasta dojechać dwupasmówką bez korków, by we wsi był ośrodek zdrowia i szkoła z kortem tenisowym. A co do rzeki to dobrze by ładnie wyglądała na zdjęciach reklamujących region.

To już niedługo jak środowisko naturalne uderzy budżet i ludzi po kieszeni.

Kupiłem ostatnio oryginalne spodnie Mustang, były drogie w sklepie. I co? Bangladesz na metce. Tam też rzeki dostają po dopie. Cała nadzieja w krawcowej na osiedlu, która doszyje łaty i impakt środowiskowy będzie mniejszy. Co do Skandynawii w doopę jebanej, jedno korpo z Norwegii rozpierdziela strefę upwellingu w Peru, sprzedają pastylki omega 3. U siebie mają czysto gnojki zasrane. Ogarnij film na YT francuskiej telewizji Planete.

Kupiłem ostatnio oryginalne spodnie Mustang, były drogie w sklepie. I co? Bangladesz na metce. Tam też rzeki dostają po dopie. Cała nadzieja w krawcowej na osiedlu, która doszyje łaty i impakt środowiskowy będzie mniejszy. .

Wierzę Ci, że walczysz o mniejszy impact i chociaż to tylko łata na tyłku należy Ci się szacun. Ale nie wygrasz z korpo, które tak szyją portki by rozleciały się po roku, a kiedyś jak kupiłeś oryginalne 501 to mogłeś je drzeć przez 3 lata. Podobnie jest z butami, mercedesami, woderami, kondomami, tyle, że ścieki płyną do rzek tam a nie tu. Ale to wszystko kiedyś wróci. Przyjdzie taki dzień, że w Bangladeszu woda przestanie płynąć, a trawa rosnąć a wtedy przyjdą do nas i nie będą grzecznie pukać i pytać czy można wejść.

Zastanawiam się nad tym, dlaczego żaden porządny Polak nie zaczął produkować pancernych oddychaczy, trwałością porównywalnych z neoprenami Ocean pana Andrzeja. Wszystko to są naczynia połączone. Pieprzony świat. Lata 80-90 to był czas porządnych Mercedesów, kołowrotków Abu C4, pięcioletnich Wranglerów itd. Żyjemy w świecie norm i standardów, ale jakoś guano produkować można. Chciwe rządy, chciwi ludzie... tylko PKB i nic więcej a jak zabraknie wody to się dopiero zacznie jatka...

Pancerne oddychacze są niewygodne. Najwyższe modele Simmsa były / są (nie znam ostatnich wersji) pancerne. Jeśli chodzi o komfort użytkowania to w porównaniu z lekkimi wersjami są do bani.

Wymiana portek na nowe jest wskazana, choćby ze względów higienicznych.

Następna wojna panowie może być o WODĘ

a jak zabraknie wody to się dopiero zacznie jatka...

Bzdury, jatka się zacznie gdy będzie zbyt dużo wody. Lądy się skurczą, bo oceany i rzeki wystąpią z dotychczasowych granic. Wiele dzisiejszych gór będzie wyspami. Gatunek obecnie dominujący zniknie. Podobnie wszystko wokół. Taka wizja, pozwala racjonalistom, łatwo godzić się ze śmiercią.