|
W ciągu mojego życia pstrągi zniknęły z kilku rzeczek w tamtej
okolicy. Tu też może być początek końca, bo jak historia pokazuje najpierw jeden, potem drugi coś postawi, a później miejsce zaczyna być modne i przybywa lawinowo. Ładnych miejsc w Puszczy Nadnoteckiej nie brakuje.
I tego żadna siła nie powstrzyma. Turyści chcą wypoczywać w pięknych miejscach, gdzie biznes buduje dla nich obiekty, z których to turystów, biznesów i obiektów płynie kasa do budżetu gmin i państwa. Czy pstrągi mają jakieś znaczenie w tej sytuacji? W Polsce na razie nie.
Ale w EU, gdzie ochrona przyrody to fakt a nie puste deklaracje, bywa tak:
San Candido (na zdjęciu) - niemała stacja narciarska w Dolomitach, tysiące ludzi w sezonie, samochodów, wielkie wille, apartamentowce i hotele, świetne jedzenie, więc dużo, przepraszam wszystkich, srania, a przez środek tego zamieszania płynie sobie nieduży potok (źródła Drau), w dodatku przegrodzony MEWką.
A w tym potoku... W dzień obserwowałem, w krystalicznej wodzie, kilkanaście trzydziestaków ale wieczorem w świetle latarni.... wypływały spod mostku takie kabany, że przypuszczam, śp. Pan Pukacki byłby pod wrażeniem. Jeden na bank miał ponad 60cm, kilka kolejnych niewiele mniej.
Freiburg - środek zakładów chemicznych Rhodia Acetow. W poprzek ulicy Acetatstrasse (prawda, że urocza nazwa?) płynie potoczek wielkości trzech rowów przydrożnych a w nim, na odcinku 30 m dwa stada kleni i kilka pstrągów, w tym jeden ogromny. Jak już go oswoiłem i nauczyłem jeść pieczywo (autentyk) to pół bułki brał na raz. Myślę, że miał lekko 2,5 kg.
|