|
No właśnie miałem o kiełża zapytać Arka. Kiedyś pod brzegami kłębowiska, pewnie zimą miały duży
udział w diecie. Nikt nie kombinował z wymyślaniem nimf. Zielony lub szary kiełż w zasadzie wystarczał.
Mnie akurat najlepiej lipienie brały na pomarańczowe. Kilka lat temu zrobiliśmy z kolegą przegląd tego,
co siedzi pod kamieniami przy Sobieniu. Było wszystkiego po trochu. Jętki różnego kalibru, nawet
trochę dużych widelnic, kilka gatunków chrusta, kiełża raczej mało. Oczywiście trudno wyciągać z
czegoś takiego jakieś wnioski, ale spadek ilości kiełża raczej widoczny. Nie wiem jak wygląda sprawa z
tarlakami w Krośnie. Na przełomie 70/80 moi koledzy, którzy wtedy pracowali w ośrodku w Wołkowyi,
jesienią odławiali tarlaki z ówczesnym ichtiologiem panem Pyką (wcześniej pracował chyba w Zawoi) w
różnych dopływach Sanu. W Olszance, Hoczewce,ale też powyżej Soliny. Ryby trafiały do basenów. A
do tarła brano jak leci, a ten "zmiksowany" narybek też wypuszczano w różnych miejscach.
|