|
"To naprawdę nie ma znaczenia czy jest przepis czy nie. Chodzi o to, że w obecnych czasach,
można dostać nożem albo pałą za byle co, nie mówiąc o wejściu w drogę kłusownikom, i w ten sposób
zakończyć swoje CV. A tu Romek wyskakuje do mnie, bo również jestem członkiem PZW, że to jednak
mój obowiązek wejść im w drogę."
Dawniej rzeczywiście tak było że każdy mógł kontrolować każdego i od dawna za tym tęsknię. Człowiek
był młody (ok 12-13lat) i żebym mógł łowić mimo zapłaconych opłat jako członek uczestnik, musiałem
na wodach górskich być pod opieką dorosłego wędkarza. Ileż razy naprosiłem się innych łowiących
żeby nie zostać "pogoniony" z Sanu i wrócić do domu bez sprzętu. W gorszych przypadkach to i po
dupie zostałeś skopany podobnie jak w barach czy piwiarniach gdy młode obszczymury przychodzili
popróbować jak to jest być dorosłym. Ząbki można było stracić i piwa nie spróbować .
Teraz weź młodego kopnij w dupę. I jak tu pilnować czegoś co nie jest twoje nie mając możliwości być
chroniony choćby prawem.
W tamtych wspomnianych czasach często wracałem z nad wody nie ryzykując gdy nie miałem
dorosłego wędkarza obok siebie bo pierwszy lepszy wędkarz sprawdzając moje uprawnienie do
wędkowania zabrałby mi sprzęt i pogonił do domu. Jak jest dzisiaj @mart przedstawił wyżej.
|