|
Arku jest model może nie idealny, ale obrzydliwie prosty i skuteczny. Stało się tak przypadkowo i działa wiele lat.
PZW gdzieśtam za sprawą faceta, który odszedł, a o takich nie mówi się źle, wlazło mi na odcisk, zatem na konkursach pocieliśmy się o wody.
Efekt był zaskakujący.
Tam gdzie PZW wygrało płaci (kupuje ryby) w przybliżeniu zgodnie z obowiązującymi cennikami RZGW.
Tam gdzie ja wygrałem nic ich nie obchodzi. Mamy co roku odnawianą umowę, w myśl której oni za prawo połowu swoich członków płacą mi kwotę niższą od tej, którą stawiali na konkursie.
Mi się opłaca, bo ryby mam po swoich kosztach, a nie cenie sprzedaży. Im się opłaca, ponieważ nie kupują ryb w cenie RZGW.
Konkludując po co PZW tak walczy o wody zamiast przejść na system umów?
Zawsze decydują działacze, emocjonalnie.
"Nasze" Nasze? działacz PZW dzisiaj jest, a jutro go nie ma. Nie poniesie żadnej odpowiedzialności, za swoje decyzję. A kto za to zapłaci?
Oczywiście ten system nie jest idealny, konia z rzędem temu który wskaże lepszy.
|