|
Połowa lat 80 ub.w., lato, po zachodzie słońca nad Dunajcem w
rejonie Zabrzeży, na Sanie w Łączkach podobnie, choć może nie tak
intensywne. Wtedy to były chmary w porównaniu do dzisiejszych
ilości. Owady w nosie, w ustach, na wodzie, w powietrzu, wszędzie.
15 minut szału a potem cisza ale ryby to "pamiętały" i przez dzień
brały suche chrusty z grubych prądów, pomimo, że na wodzie nie
było widać owadów.
Mart, Panu Stanisławowi zdaje się chodzi o różnicę między masowymi wylotami, a rójką.
Nawiasem mówiąc w czasie wylotów odpowiednio poprowadzona nimfa jest skuteczniejsza od suchej muchy dość znacznie
|