|
Zrób sobie muchy bez grota i bez łachy, kiedy tylko chcesz, wchodzisz za darmo na OS. Takie rozwiązanie stosują czasami instruktorzy wędkarstwa muchowego i strażnicy nie mogą się do tego doczepić.
Dzień dobry,
Czy jest przepis, paragraf ustawy, który taką sytuację reguluje, na który można się powołać?
Strażnik może uznać, że przygotowuje się Pan do połowu, bezproblemowo skontrolować.
Co jeśli nie da wiary wyjaśnieniom i zinterpretuje ją na niekorzyść wędkującego, np. zmienia Pan przynętę stąd jej brak. Tu jest już problem z nazewnictwem: testującego, symulujacego połów bo nie wędkującego?
Rozumiem, że Pana ten problem nie dotyczy, bo jest Pan zapewne wszystkim prywatnie znany w tym rejonie, ale jeśli przyjedzie ktoś kompletnie anonimowy i zechce się bawić w "instruktora" na OSie?
Pytam, bo miałem podobną sytuację, kilka lat temu.
Otóż testowałem linki (2 grafity i szklaka) przy ujściu Rudawy do Wisły na bulwarach w Krakowie, tam jest taka łączka i bezproblemowo można machać i kłaść linkę na wodzie.
Na końcu przyponu fluo nitka. Po drugiej stronie Wisły jest posterunek Policji.
I teraz najlepsze. Podjechał patrol Policji. Pokazałem pozwolenia i kartę, wykupione na inne okręgi. Policjant również łowił na Dunajcu, co stwierdził po wpisach i po krótkiej pogawędce potraktował sprawę ze zrozumieniem, bo nigdy nie widział nikogo z muchówkami na bulwarach. Odjechał.
Mija pół godziny i podjeżdża drugi patrol.
Tym razem zrobiło się nieprzyjemnie, policjant kompletnie nie rozumiał tego, co robię, o patrolu wcześniej też nie słyszał, dlaczego nie mam wykupionego Krakowa, jednym słowem kłusownik na 3 kije schował zapewne muchy w pośpiechu. Zaproponowałem rewizję w poszukiwaniu przynęt, tłumaczę najlogiczniej jak potrafię, ale czuję, że mandat i kolegium nieuniknione. Zabrał dowód i w samochodzie sprawdzał. W końcu odpuścił. Zwrócił mi dowód i poirytowany polecił wykupić pozwolenie, tak też uczyniłem tylko po to by w spokoju testować sprzęt.
Pozdrawiam
|