|
Witam.
Ochotka raczej nie jest wskaźnikiem jakości wody.
Jak ktoś mieszka na Śląsku, to może widział jak w latach 70/80/90, akwaryści i handlarze handlujacy ochotką,
pozyskiwali ją z takich rzek jak Przemsza czy Brynica. Te rzeki cuchnęły wręcz, co tydzień zmieniały kolor w
zależności co który zakład do nich akurat spuścił, do tego pół Semianowic, cała Dąbrówka, Szopienice, Milowice,
centrum Sosnowca, waliły tam żywcem ścieki bytowe. Wody było w nich tak do kolan, ale muł, a raczej osady
wszelakiego dobra na dnie tych rzek, były pokaźne i drugie pół metra, albo i metr miały. Ochotki było w nich tyle,
że "łowcy" jednorazowo po dwa pełne wiadra do aut nosili.
Jako łepki, huśtający się na linach zawieszonych na nadbrzeżnych wierzbach płaczących, lataliśmy za tymi
dziwnymi panami, którzy chodzili w gumowych woderach ze Stomilu i z wielkimi sitami w rękach. Zagladaliśmy im
z ciekawością do tych wiader i większych, dorodniejszych ochotek to ja później w życiu nigdy nie widziałem ... no
chyba że byłem mały i wszystko mi się większe wydawało.
Pozdrawiam.
|