f l y f i s h i n g . p l 2024.04.20
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Najważniejsze rzeki dla muszkarstwa polskiego. Autor: mart123. Czas 2024-04-18 16:07:33.


poprzednia wiadomosc Głowatka - mój obraz : : nadesłane przez mart123 (postów: 5890) dnia 2022-11-25 10:28:20 z 165.225.206.*
  Zainspirowany przez Remigiusza i czytając tu i na fejsie dyskusje o głowacicy, zwłaszcza o
najnowszych przepisach ochronnych zabraniających zabijania głowacic i zarybieniach w ramach
przeróżnych akcji, wraz z zachłystującymi się zachwytem komentarzami, pozwolę sobie tu na FF
napisać co o tym myślę w punktach i od razu przepraszam za przydługi wywód.
Na wstępie zastrzegam, że to co poniżej jest moim prywatnym zdaniem, z którym można a nawet
trzeba się nie zgodzić, jeżeli zawiera błędy logiczne lub merytoryczne.

1. Zarybienia w obliczu zmian klimatycznych.
Uważam, że w chwili obecnej nie przynoszą oczekiwanych efektów i absorbują o wiele więcej sił i
środków niż są tego warte, przy okazji odciągając uwagę od punktu 2 czyli tarła naturalnego, a przy
okazji są błędnie realizowane. Oczywiście nikt nie wie jaki jest ich efekt gdyż Okręgi nie mają wiedzy
ile głowatek pływa w ich wodach, co po odniesieniu do ilości zarybień dałoby obraz ich skuteczności.
W roku 2022, po ponad 20 latach równi pochyłej na której znajdują się populacje ryb łososiowatych w
Polsce już chyba nikt nie ma wątpliwości, że zarybienia pstrągiem i lipieniem prowadzone
dotychczasowymi metodami są nieskuteczne a często szkodliwe. Dlaczego zatem zarybienia akurat
głowacicą miałyby być skuteczne? Nie będę się tu pastwił nad wpuszczaniem osobników dorosłych
lub prawie dorosłych czyli ryb z przedziału 2-5 kg lub więcej, które do tej pory przez te 3-5 lat żyły w
basenie w Łopusznej, bo ich kariera w rzece nie trwa długo. To w zasadzie w 100% zmarnowane
pieniądze i czas.
Może powiedzmy sobie na czym polega zarybienie głowatką. Do rzeki lub jej dopływu, i nie jest bez
znaczenia czy tu czy tam, wpuszcza się rybki w różnym wieku, wyprodukowane w oparciu o materiał
genetyczny (ikrę i mlecz) pozyskany od tarlaków, żyjących w basenie ośrodka zarybieniowego. Woda
tam ma w lecie powiedzmy max. 15 stC i jest nieźle natleniona. Czyli możemy powiedzieć, że
rodzice naszych rybek świetnie sobie radzą w wodzie o tej temperaturze i natlenieniu, co przekazują
w genach swoim dzieciom. Po czym po wpuszczaniu dzieci do rzeki, np. Sanu i Poradu oczekujemy
od nich by miały się dobrze i rosły w temperaturze dochodzącej latem do 24-16 stC bo tyle
zmierzyłem w tym roku w Popradzie w Piwnicznej i Sanie poniżej Sanoka, i odpowiadającej jej
zawartości O2. Prawdopodobnie pierwsze lato w rzece głównej przeżyją pojedyncze sztuki,
głowacicowi odpowiednicy Chucka Norrisa, w ilościach ułamku promila. I tu dość ważna kwesta -
moje zdanie jest takie, że jeżeli chcemy by zarybienia danej rzeki miałyby odnieść skutek większy niż
liczony na pograniczu błędu statystycznego to materiał genetyczny musi być pobrany od tarlaków
czyli dorosłych, dzikich osobników, żyjących w tej samej rzece do której planujemy później wpuścić
materiał
, bo tylko wtedy mamy jakąś gwarancję (nie 100%), że narybek po rodzicach będzie w
miarę przystosowany do warunków akurat tam panujących. O przystosowaniu rodziców z basenu z
wodą z Łopuszanki takiej wiedzy nie mamy. Każda rzeka jest inna, to oczywiste i to tylko jeden z
przykładów konieczności indywidualnego podejścia do każdej z nich w kwestii utrzymania populacji
głowacicy, a to niestety wymaga opracowania indywidualnych strategii i to w dość szybko
zmieniających się warunkach.

2. Tarło naturalne
Jest kilka miejsc gdzie jeszcze głowatka naturalnie się wyciera. O ile się nie mylę, nikt nie robił badań
na ile to tarło jest skuteczne, a kilka z tych miejsc jest poddawanych regularnej presji kłusowniczej.
Osobiście widziałem zdjęcia pięknych ryb ubitych na Hoczewce w tym roku, że nie wspomnę o
legendarnych już wyczynach kłusoli na Stupnicy i Potoku Tyrawskim. Jeszcze 15 lat temu
obserwowałem kilka par w czasie tarła na górnym Dunajcu i wiem, że i tam, pomimo ochrony nie
miały lekko.
To, że gdzieś dochodzi do tarła naturalnego dowodzi faktu, że ryby przystępujące do niego są dobrze
przystosowane do warunków w danej rzece i para takich tarlaków jest 1000 razy bardziej cenna niż
1000 wiaderek z materiałem zarybieniowym. I na badaniach naukowych tudzież ścisłej ochronie tego
zjawiska Okręgi powinny się skupić zamiast topić w błocie lub ciepłej zupie głównie Sanu i Popradu
dziesiątki czy nawet setki tysięcy złotych.
Poza tym, w pewnym sensie czy z tego tarła coś wynika czy nie jest bez znaczenia w kwestii ochrony
gatunku. Tam są mordowane przez bandytów nasze, jedne z najbardziej cennych ryb, żyjące w rzece
za nasze pieniądze, i nikt mi nie zabroni domagać się od PZW ich ochrony, bez względu na
biologiczny efekt tarła naturalnego. Jak potrzeba do tego ludzi to jestem gotowy.

3. Ochrona
Już pisałem wielokrotnie i nie chcę się powtarzać ale bez specjalnej ochrony tego gatunku wszelkie
organizacyjno-zarybieniowe wygibasy można o kant d… potłuc, bo co uda się wypracować to
ukradną złodzieje. Jakiś czas temu, nad Popradem gadałem z jednym jegomościem, takim typowym
„głowacicowcem” z Nowego Sącza starej daty, mentalnie siedzącym w latach komuny, który narzekał
na ogólną mizerię i słabe wyniki jednocześnie chwaląc się, że kilka lat wstecz w jednym sezonie
wybrali z kumplem po nocy, z pewnej rynny pod Żegiestowem 30 sztuk tej ryby. Od razu zaznaczam,
że podobnie myślących i działających patafianów można było spotkać w Krakowie, Nowym Targu,
Zakopanem i wielu innych „ośrodkach połowy głowacicy”. Ilu było i jest nadal takich speców nad
Popradem, Dunajcem i Sanem? Ile było w ostatnich latach patroli na tarliskach? Ile na znanych
miejscówkach w godzinach nocnych? To wtedy i tam szlag trafia większość głowatek. I proszę nie
piszcie mi o nowych, wspaniałych przepisach ochronnych w NS i Krośnie, które uratują ten ginący
gatunek, zakładających całoroczny zakaz zabijania głowacic. Kogo ten przepis dotyczy oprócz
uczciwych wędkarzy? Kto, kiedy i jak go będzie egzekwował? Zaraz ktoś napisze, że przecież w
sezonie po Dunajcu i Popradzie jeździ straż i zgania z wody wędkarzy próbujących łowić „po czasie”.
Po pierwsze to nie ma zganiać tylko łoić mandaty, a po drugie to czy ta straż wraca za godzinę, dwie,
trzy i sprawdza miejscówkę jeszcze raz? Truizmem będzie stwierdzić, że na to wszystko trzeba kasy,
której chwilowo nie będzie gdyż opór przed jej płaceniem w Okręgach jest duży. Głowacica za sprawą
polityki PZW stała się przez długie lata rybą dla ludu, za śmieszne pieniądze, i dlatego ten opór wcale
mnie nie dziwi.

4. Badania naukowe (a w zasadzie ich brak)
Nie kojarzę, i proszę o wyprowadzenie z błędu jeżeli nie mam racji, jakichś znaczących badań
naukowych dających realny wkład w wiedzę o tej rybie w obecnych czasach i warunkach
środowiskowych. Gdzieś czytałem, że ktoś badał ruchliwość plemników głowacicy w polu
magnetycznym czyli coś najważniejszego w obecnej sytuacji gatunku. Ostatnią istotną publikacją w
kwestiach gospodarczych jaką pamiętam jest słynne opracowanie Kowalewskiego i innych nt.
występowania i pokarmu głowacic w górnym Dunajcu (odcinek Huba-Sromowce), z którego wynikało,
że coś ok. 80 czy 90% ofiar głowacic to tzw. biała ryba. I ta oto liczba jest nawet do dziś powtarzana
jako główny kontrargument przeciwko tezie, ze głowatka zagraża populacji P&L. Szkoda tylko, że
zapominamy kiedy te badania zostały przeprowadzone. Były to lata 80-te ub. wieku gdy faktycznie
80-90% całokształtu rybostanu górnego Dunajca stanowiły świnki, brzany, brzanki i klenie dlatego nie
dziwi podobny ich udział w pokarmie głowacic. A dziś praktycznie nic nie wiemy o zasięgu jej
występowania, pokarmie, tarle i zachowaniach w odpowiedzi na ocieplanie się klimatu i degradację
środowisk rzecznych

Podsumowując, przyszłość głowacicy w naszych trzech rzekach to mądre zarybienia ale przede
wszystkim zdobycie aktualnej wiedzy o gatunku i jego ścisła, efektywna ochrona. Czyli znów kasa…

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Głowatka - mój obraz [4] 25.11 12:35
 
Poruszyłeś chyba najważniejsze tematy : zarybienie,tarło
naturalne ,ochronę, badania. Tak jak słusznie zauważyłeś
pewno badania to jest najtrudniejszy z tych działów ale i byłby
bardzo ważny. Co do zarybień to chyba będzie ciężko znaleźć
w obecnej chwili jakieś inne alternatywne rozwiązanie. Tarło
naturalne to coś co jeszcze występuje w Sanie nie wiem jak w
Dunajcu czy Popradzie. Trzeba pamiętać że aby to dalej mogło
się odbywać to w rzekach powinny występować duże osobniki
dla tego powinny być wszędzie chociaż wymiary widełkowe.
Wprowadzenie spiningu o którym pisałem wprowadza
dodatkowy niepotrzebny pretekst przebywania nad wodą i
"rozterki" wędkarzy typu zabrać- czy wypuścić. Pisał kolega o
"specjalistach" nocnych połowów w Dunajcu - na Sanie też
tacy są ale nie chodzili jesienią po nocach a teraz pewno
zaczną. Są osoby które tylko na to czekały i tu napewno nie
przesadzam. Ochrona - wiem że wszystkiego się nie upilnuje i
tu też będzie dodatkowy problem bo i przy okazji jesiennego
"poszukiwania " głowatki oberwać mogą pstragi .
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [3] 25.11 13:12
 
Żeby się przekonać czy naturalne tarło jest skuteczne to trzeba by zacząć łowić rybki 15-20cm. Głowacice. A
kto, kiedy i jak dawno takie złowił? Gdyby wiedział jakie są najmniejsze głowacice które są z zarybień miałby
jakiś poziom od którego można podejrzewać że tarło się udało. Jeżeli na zarybieniach nie ma mniejszych
rybek niż 40cm to można liczyć że mniejsze występujące w rzece są z naturalnego tarła.
Ja osobiście bardzo dawno nie złowiłem ani nie słyszałem o rybce poniżej 40cm.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [2] 25.11 13:16
 
Prawdę mówiąc też takiej małej głowatki nie złowiłem.
Ciekawy jestem jakie najmniejsze złowiony na OS San ?
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 25.11 16:13
 
Ja takie maluchy złowiłem ale ok 1993r. Może też zarybione. Złowione były chyba latem z tego co pamietam.
Później trafiały się 40cm i 40cm + ale to już raczej na pewno po wpuszczeniu.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 26.11 08:44
 
Prawdę mówiąc też takiej małej głowatki nie złowiłem.
Ciekawy jestem jakie najmniejsze złowiony na OS San ?


Nie jestem namiętnym łowcą glowacic, moje umiejętności są żadne.

Jakieś 5-6 lat temu złowiłem 2 główki ok 25cm. w przeciągu kilkunastu minut. Miejsce krowi dołek.

Podone miejsce trafilem w Sromowcach gdzie chyba 3 szt. z jednej dziury podobnego rozmiaru
ułowiłem.

Jedno i drugie oczywiście przyłów przy P&L.



 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 25.11 13:08
 
Krótki komentarz:
Ad. 4. Do 1990 r. mieliśmy więcej ichtiologów, bo znaczenie rybactwa było większe, niż współcześnie. Np.
w Morskim Instytucie Rybackim w szczytowym okresie (lata 70.) pracowało ok. 1000 osób (dziś jest
znacznie mniej). Za komuny rząd troszczył się (lepiej lub gorzej) o wyżywienie narodu. Dziś każdy troszczy
się sam o siebie. Ponadto, z punktu widzenia władz centralnych państwa rolą PZW nie było uczenie
wędkarzy jak zakładać robaka na haczyk, tylko maksymalizacja produkcji ryb (dlatego za państwowe
pieniądze budowano ośrodki zarybieniowe i hodowlane, a następnie przekazywano je PZW). W dużym
stopniu czuwali nad tym ichtiolodzy, zatrudnieni w różnych ośrodkach naukowych. Dziś jest ich mało i nie
ma widoków, że będzie ich więcej. Dodatkowo, ich głównym zmartwieniem jest robienie publikacji i ciułanie
punktów, które są podstawowym kryterium oceny naukowca oraz jednostki naukowej. Robienie badań na
wodach PZW im się nie bardzo opłaca (albo wolą robić inne badania, niż chcieliby wędkarze). C'est la vie.

ad. 1. Wszystko wskazuje, że głowatka lepiej znosi nieco wyższą temperaturę, niż pstrąg i lipień. Pisałem
o tym w Głowatce...
Z pewnością materiał zarybieniowy pochodzący z dzikich tarlaków, jest (powinien być) lepszy, niż z ryb
hodowlanych (takie zalecenia są np. w przypadku lipieni). Ale tarlaki w hodowli dają gwarancje pozyskania
materiału, czego nie zawsze można powiedzieć o dzikich rybach. Sprawa złożona. Nic mi nie wiadomo,
żeby kwestia termiki wody w ośrodku zarybieniowym miała wpływ na przeżywalność wypuszczanych ryb.
Tym bardziej, że ryby wpuszcza się w okresie, gdy woda w rzece ma niewysoką temperaturę, a ryby mogą
swobodnie migrować do miejsc, w których im będzie lepiej.

Z pewnością temat dalszej obecności głowacicy w naszych rzekach jest istotny. Wymaga to: 1) wiedzy
specjalistycznej (z tym jest najgorzej), 2) odpowiednich funduszy.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 25.11 13:40
 
Nic mi nie wiadomo, żeby kwestia termiki wody w ośrodku zarybieniowym miała wpływ na
przeżywalność wypuszczanych ryb.
Tym bardziej, że ryby wpuszcza się w okresie, gdy woda w rzece ma niewysoką temperaturę, a ryby
mogą swobodnie migrować do miejsc, w których im będzie lepiej.


A ja sądzę, że wpływ ma. O wrodzonej odporności na przegrzania wody "dzieci" rodziców z ośrodka nie
wiemy nic bo nie znamy odporności samych rodziców. Jeżeli mówimy o wodzie z Tmax oscylującą wokół
25 stC, a i nie możemy zapominać o ciągle podwyższonej średniej T na przestrzeni roku, to jestem
przekonany, że duży odsetek ryb z takich zarybień pada w czasie upałów. Miejsca, gdzie im jest lepiej
powoli przestają istnieć, potoki które często pełniły tę rolę kompletnie wysychają w lecie. Przykład:
Olszanka w Krasiczynie (info od Kolegi, który zna doskonale temat głowacic z tamtego odcinka), która w
lecie często nie niesie kropli wody, a która kiedyś pełniła tę rolę.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [46] 26.11 06:16
 
Bardzo, niezwykle bardzo cieszy mnie ten wątek.
Punkty 1-4 daję 100/100.
Jeżeli w ten sposob miałaby wyglądać przyszłość wędkarski raj jest odzyskany.
Dodam tylko dwa uzupełnienia od siebie.
Sprawa kłusownikow jest trywialna. Jeżeli znamy miejsca "nazwijmy to gorące" czyli takie, gdzie
prawdopodobieństwo kłusownictwa jest duże to mamy hot spot do wykasowania, przynajmniej na
jakiś czas (bo mendy zawsze wracają) większości kłusoli. Tam wlaśnie są najszybciej i najłatwiej do
ujęcia. Wystarczy solidne zaangażowanie i umiejetne,dyskretne działanie. Nie mowie tego na
podstawie swoich fantazji, tylko doświadczeń.
Sprawa naturalnego tarła dzisiaj coraz trudniejsza ,z uwagi na brak substratu spowodowany
nieodwracalnymi procesami aluwialnymi. Zawsze można je wspierać inkubacją insitu. Inkubatory są
opracowane, metota sprawdzona i działa. Zamiast pobraną ikrę od dzikusow wozić do ośrodka i
inkubować w cieplarnianych warunkach można obsadzać w wodzie, gdzie ryby w przyszłości wrocą
bo taki jest ich instynkt. W międzyczasie trzeba odtwarzać tarliska, dosypywać żwir i... modlić się o
deszcz.
Ten scenariusz dotyczy nie tylko głowacicy. Kraina P&L jest w wielkiej potrzebie takich rozwiązań.
Przede wszystkim lipień jak również potokowiec.

I najważniejsze na koniec.
Na dzisiaj PZW nie jest gotowe do wdrożenia takiej ścieżki. Tutaj nie ma na co liczyć. Nie będe
rozwijał, kto wie ten wie.

Cieszę się, że temat jest na tapecie coraz częściej, może doczekam jego wdrożenia na większą
skalę. Lody zostały przełamane a pierwszy krok zrobił pan J. Jeleński. Efekt kuli śnieżnej pojawi się
w odpowiednim czasie.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 26.11 06:51
 
"W międzyczasie trzeba ... modlić się o deszcz."
____

Deszcz. Będzie deszcz będzie gadanie i krzyk w PL że za mokro, zimno, że plonów nie będzie, podmycia,
powodzie. Wrócą melioracje, drenaże, szybkie pozbywanie się wody z dorzeczy, itd. Ludzie za bardzo
wepchali się w rzeki i nie ma takiej opcji żeby deszcz i wyższa woda w rzekach kogoś cieszyła.
Oni będą modlić sie o "pogodę". Kto więcej wymodli i u kogo? Ten do którego będą modły też może
czasami zgłupieć. A wszystko przez "rozum" ludzki.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [44] 29.11 14:08
 
Sprawa naturalnego tarła dzisiaj coraz trudniejsza ,z uwagi na brak substratu spowodowany
nieodwracalnymi procesami aluwialnymi. Zawsze można je wspierać inkubacją insitu.

Jest kilka miejsc w dopływach gdzie główki trą się co roku i wydaje się, ze substrat im odpowiada.
Potrzeba tylko dwóch prozaicznych rzeczy:
1. Dopilnować by tarlaki nie zginęły od wideł.
2. Sprawdzić w kolejnych miesiącach, oczywiście metodami naukowymi, czy pojawił się wylęg a jeżeli
tak to potem monitorować obecność narybku.

To nie są jakieś wydumane wymagania, z którymi PZW nie mogłoby sobie poradzić.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [6] 29.11 14:20
 
To są podstawy, podstaw. Najprostsze rzeczy wydają się być oczywiste a jednak z jakichś
powodów nie są. Machina zarybieniowa znacznie lepiej się nadaje do uskuteczniania
nieskutecznych ale bardzo kosztownych działań. A tam gdzie są koszty są i zyski.

Bo nie chodzi o to żeby króliczka złapać…
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [5] 29.11 16:41
 
Możesz odpowiedzieć na pytanie kto jest winny "machinie zarybieniowej" i kto jej używa jako koronny
argument w gospodarce. W tym roku jeśli nie umowy i operaty wcale lipieniem byśmy nie zarybiali ale...
Widziałeś ile tego było w rzece. Ale jak ktoś chce psa uderzyć to kij znajdzie.
Dzisiaj przez pisma Twojego stowarzyszenia muszę sie tłumaczyć czy odłowione tarlaki świnki, klenia i
brzany nie poszły na "mielone". A my wypuszczamy wszystko z powrotem po tarle odkąd zaczęliśmy łowić
tarlaki, odkąd zacząłem pracę w PZW żaden tarlak co przeżył tarło zawsze wracał do rzeki!!!. A wy po
nastu latach piszecie pismo do urzędów marszałkowskich działając nie na podstawie doświadczeń czy
obserwacji ale rewelacji pewnego głupka z facebook'a.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [4] 29.11 20:14
 
Możesz odpowiedzieć na pytanie kto jest winny "machinie zarybieniowej" i kto jej używa jako
koronny
argument w gospodarce. W tym roku jeśli nie umowy i operaty wcale lipieniem byśmy nie zarybiali
ale...
Widziałeś ile tego było w rzece. Ale jak ktoś chce psa uderzyć to kij znajdzie.
Dzisiaj przez pisma Twojego stowarzyszenia muszę sie tłumaczyć czy odłowione tarlaki świnki,
klenia i
brzany nie poszły na "mielone". A my wypuszczamy wszystko z powrotem po tarle odkąd
zaczęliśmy łowić
tarlaki, odkąd zacząłem pracę w PZW żaden tarlak co przeżył tarło zawsze wracał do rzeki!!!. A wy po
nastu latach piszecie pismo do urzędów marszałkowskich działając nie na podstawie doświadczeń
czy
obserwacji ale rewelacji pewnego głupka z facebook'a.


To bardzo dobra informacja. Oznacza, że marszalkowie wzięli sie do roboty i wykonują to co do nich
należy. Krzywda nikomu sie nie dzieje i wszystko w trosce o ryby.
Widzialeś pismo, ktore skierowaliśmy?? Przygotowal je zespoł ichtiologów z fundacji.
Ichtiologów-przyrodnikow, nie ichtiologow-rybaków a nie idiota z fb.
Wielu użytkownikow, m,in. z PZW wnioskuje o zgody na zabijanie tarlakow po pozyskaniu materiału.
Odlawiane są wtedy wszystkie możliwe i przeznaczane na handel. Najcenniejszedzikie ryby idą na
patelnie zamiast przyczyniać sie do utrzymywania naturalnych populacji. Na pomorzu to bardzo
powszechna praktyka i częste nadużycia doprowadzily do wyrybienia wód.

Gospodarka rybacka i przemysł zarybieniowy?? No cóż. To dziedzina rolnictwa na siłę ubrana w
wędkarstwo w czasach słusznie minionego PRL jako pomysł na zapewnienie dostępu do
powszechnego pożywienia dla ludu. Taki trik generałow z Moskwy.
Trochę wstyd to dzisiaj powielać mimo, że jest tyle możliwości.

Pozdrawiam
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [3] 29.11 20:51
 
No widać wykazujecie się... Umowa działa!
Może i pisał zespół ichtiologów-przyrodników ale wiem pod czyim wpływem. Niestety.
Mam też do czynienia z ornitologami-przyrodnikami jeśli chodzi o kormorany i nurogęsi.

A co do pisma jeśli dotyczyło to tylko północy to trzeba było pisać na północ. Wiesz dobrze że świnki nawet
nie zabieramy z rzeki tylko robimy tarło a tarlaki wracaja do wody. O lipieniach też Ci mówiłem - w
ostatnich 2 latach nie zabieraliśmy tarlaków ale wypuszczaliśmy do Sanu pełne ryby przed tarłem. Może to
właśnie zadziałało, najbliższe lata pokażą.
A przemysł zarybieniowy dopieszcza teraz ktoś inny a nie PZW, nie dając miejsca na myślenie i
reagowanie na to co się w wodzie dzieje.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [2] 29.11 22:14
 
Nie ma żadnej umowy.
Większosc spraw to efekt zgłoszeń od ludzi z Polski.
Sprawa tarla przeżyciowego zostala przedstawiona wszystkim marszałkom i to, że akurat u was jest
ok bardzo cieszy. Może niesłusznie oberwaliście rykoszetem, ale to zasługa tych, którzy tworzą
patologie, nie nasza. Nie faworyzujemy nikogo chociaż twoje dzialania zawsze stawialem za wzor
do naśladowania.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 29.11 22:17
 
Niebwem podzialamy trochę w sprawie kormoranow i nurogęsi.
Możs coś uda się uzyskać. Przynajmniej bedzie o tym mówione na górnych szceblach.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 29.11 22:56
 
Właśnie pisałem o tym sygnale ludzi z Polski, czyli niesprawdzone rewelacje z facebook'a.

Co do reszty to powiało optymizmem, bo właśnie pisze odwołanie do GIOŚ od odmownej decyzji na
odstrzał nurogęsi.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [36] 29.11 16:32
 
Sam akt tarła w Sanie i dopływach występuje co roku bo jakże miałoby być inaczej.
Skuteczności inkubacji ikry nigdy nie badałem. Zaczynałem zawsze od wylęgu i na nim kończyłem. Wylęg
potokowców i lipieni widać było doskonale więc nawet siatki planktonowe nie były potrzebne. Te ryby były
widoczne, choć w miarę upływu czasu (a raczej mętnej wody) wylęgów czasem w drastyczny sposób
ubywało. Glowacicę złowić było o wiele trudniej, cały czas mówię o wylęgu. Ale kilkanaście rybek złowiłem.
Znaczy tarło i inkubacja była skuteczna. Narybku głowacicy nie udawało mi się złowić. Nie wyciągam tu
wniosku, że go nie było tylko narybek jest już za duży na siateczkę a nie chce się łowić wędką.
Po tym "badaniu" daliśmy spokój z zarybianiem OS głowacicami choćby z tych powodów o których pisał
Pan Dariusz. Lepiej by kształtowała się populacja właściwa dla tego miejsca i dalej dla całego Sanu. I to
zafunkcjonowało. Dlaczego teraz jest gorzej nie wiem, może trzeba jeszcze raz powtórzyć obserwacje a
może to tylko chwilowy dołek choć z tym dołkiem to też nie należałoby się spodziewać łowienia po kilka ryb
dziennie bo jak nie to dołek.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [35] 29.11 16:53
 
Ja pitolę. Ile ja czasu czekałem na te słowa. Ale się doczekałem.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [34] 29.11 17:40
 
Ale, bo zawsze jest jakieś ale...
Nie sądzę żeby populacja główki na OSie pochodziła wyłącznie z
tarła naturalnego. Prawdę powiedziawszy nie spotkałem się tam,
oprócz jednego roku, bodajże 2015, z glowaciczkami 30, 40, 50
cm. Myślę, że migracja z dołu była i jest głównym czynnikiem
zasilającym.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 29.11 18:18
 
Jeżeli nikt tam "większymi" (20-40cm) nie zarybiał to jest to raczej migracja. Większe 60cm i wyżej to już na
pewno wpuszczane lub migracja.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [32] 29.11 18:50
 
Mam zupełnie odwrotne zdanie.
Jeśli już to stawiałbym, że schodzą w dół.

Prosta sprawa - poznakujemy kilka/kilkanaście i zarybimy
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [29] 30.11 08:10
 
No jestem ciekawy co z tego wyjdzie. Jestem zdania że dzieje
się na odwrót bo od kilku lat pytam o małe głowatki na OS i
słyszę tylko o dużych. Może się jednak mylę nie upieram się.
Moje zdanie nie ma nic tu do rzeczy ale uważam że po mimo
wszystko niewielka ilość małej głowatki powinna być
wpuszczana też na OS żeby się nie okazało za kilka lat te
duże zginęły czy to od wideł czy że starości i nie zostało nic.
Upieranie się przy swoich racjach wtedy już nic nie da a
dorobek 20 lat pujdzie w niepamięć. Nie wiem kto to
powiedział ale mówił mądrze że zdrowa rzeka /populacja to
rzeką z różnymi rocznikami ryb. To powinna być piramida
mnóstwo małych stado wielkich. Stado wielkich i znów wrócę
do dopuszczenie spiningu - stado może być uszczuplone
przez jedną noc - wieczór i jedneogo oszołoma o spory
procent. PS . Panie Piotrze mogłem się nie mylić co do
głowatki na Łączkach z pewnych źródeł wiem że wylechły z
tamtad przez tak krótki sezon 4 spore głowatki. Pozdrawiam.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 30.11 08:31
 
Gdyby oznakował duże/dorosłe głowacice chip'em z GPS i ogarnął "śledzenie" to miałby wtedy pełny obraz
kiedy, jak, gdzie migrują i czy, kiedy i gdzie wracają.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [25] 30.11 12:19
 
Panowie,
Trudno mi walczyć z opowieściami które krążą w świecie, czy też w sieci. Z mojego własnego podwórka i
doświadczenia mogę stwierdzić co następuje. W roku 2021 w górnej części OS-u złowiłem głowatkę o
długości 35cm. W roku 2022 z kolei w lipcu na "Bachlawie" złowiłem dwie małe o długości 50-70cm i
obserwowałem jeszcze kilka innych ryb o podobnej długości. To bardzo dobra wiadomość i niezmiernie
mnie ten fakt cieszy. Tyle z moich doświadczeń z małymi głowatkami na OS-ie. Oczywiście słyszałem
również jeszcze o kilku bardzo małych rybach złowionych w tym czasie na OS-ie, ale to info wyłącznie
zasłyszane. Natomiast martwi mnie fakt znikających kolejnych ryb na OS-ie w środkowej jego części, gdzie
są dość łatwe do obserwowania. Zniknięcia tych ryb połączone były ze śladami zaparkowanego quada w
krzakach i plecionkami przywiązanymi do nadbrzeżnych drzew, co raczej nie wskazuje na ich migrację
drogą naturalną, a świadczy o dużym prawdopodobieństwie ich migracji do lodówek miejscowych kłusoli.
Także z jednej strony cieszę się tym, że osobiście miałem okazje złowić małe głowatki na OS-ie, ale
jednocześnie obserwuję ciągły spadek pogłowia tych dużych ryb. Niestety wieloletnia obserwacja pogłowia
głowatek na OS-ie, jak i na niższych partiach Sanu jest taka, że uległa ona bardzo mocnemu ograniczeniu.
Zgodzę się tu z Panem Piotrem Koniecznym, że te ryby tam jeszcze są. Były, są i pewnie będą, ale ilości
tych ryb znacznie się zmniejszyły i to jest fakt niepodważalny. Przyczyn tego faktu jest bardzo wiele i nie
będę się tu doktoryzował na ten temat, ale z obecnym stanem rzeczy trudno polemizować. Jest jaki jest i
to każdy z nas widzi, a zaklinanie rzeczywistości nic w tym temacie nie zmieni.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [24] 30.11 13:18
 
Panie Marcinie,
pytanie brzmi czy stan pogłowia głowacicy sprzed kilku lat był "wybrykiem" natury czy stanem do którego
powinno się dążyć i można go osiągnąć. Od roku 2013 zaczęliśmy do Olszanki i Hoczewki wpuszczać
świnkę i klenia, nawet w tym roku w Hoczewce sam widziałem duże tarło świnek ale jakby nie miało to
wpływu na głowacice.
Co do kłusownictwa to nie sa łatwe sprawy. Ostatnio Paweł i s-ka gonili gościa na kładzie ale nawet jak byli
przy jego podwórku to nie mogli nic zrobić. O trudności świadczy fakt iż najlepiej przystosowane do takich
zadań służby w czasie całego czasu funkcjonowania PS nie złapały ani jednego takiego kłusownika.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 30.11 14:04
 
jestem poza tym wszystkim. Z uwagą śledzę wasze wpisy. Do jednego tylko się odniosę.
Złodziej zawsze pilnuje ofiary. I to się nie zmieni.
Zawsze mają skuteczniejsze metody. To zawsze będzie bardzo trudna robota, żeby kogoś złapać na gorącym uczynku. Powiedziałbym, że nawet służby powinny się w tym wyspecjalizować. Jest jedno ale... komu się chce robić tak wielką robotę dla kilkunastu głowacic.

Jedyna rada. Dniówka głowacicowa powinna kosztować 100 czy 150 euro. nie wiem. moze więcej. za dzień. Koniec. I z tego finansować ochronę.

O trudności świadczy fakt iż najlepiej przystosowane do takich
zadań służby w czasie całego czasu funkcjonowania PS nie złapały ani jednego takiego kłusownika.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 30.11 16:39
 
"Złodziej zawsze pilnuje ofiary. I to się nie zmieni. Zawsze mają skuteczniejsze metody. To zawsze
będzie bardzo trudna robota, żeby kogoś złapać na gorącym uczynku. Powiedziałbym, że nawet służby
powinny się w tym wyspecjalizować. Jest jedno ale... komu się chce robić tak wielką robotę dla
kilkunastu głowacic.

Jedyna rada. Dniówka głowacicowa powinna kosztować 100 czy 150 euro. nie wiem. może więcej. za
dzień. Koniec. I z tego finansować ochronę."

_____

"Dniówka" będzie kosztować ... a złodziej dalej będzie płacił "grosze". Może od złodzieja wziąć
konkretnie a nie tylko "po łapkach". Dopóki kary nie będą drakońskie to ... będziemy się jak zwykle.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 30.11 18:26
 
O trudności świadczy fakt iż najlepiej przystosowane do takich
zadań służby w czasie całego czasu funkcjonowania PS nie
złapały ani jednego takiego kłusownika.


Bo te służby to chłopaki muszkarze. A tu trzeba karpiarzy z ich
cierpliwością, gdyż łapanie takich typków to po prostu nocna
zasiadka. Jedna noc bez brania, druga, trzecia ale wreszcie typek
wejdzie w zanętę. Są też przecież fotopułapki ir z detekcją ruchu i
powiadomieniem. Mówiąc krótko jest technologia, trzeba ludzi, ale
nie ma kasy.
Zatem niech spinning od września do stycznia kosztuje dodatkowo
odpowiednią sumę. Jak Pan kiedyś wspomniał jest grupa
głowacicowych, etycznych spinningistów więc powiedzmy 3 stówy
dopłaty i to na zbożny cel różnicy im nie zrobi. Podobnie
potraktować muszkarzy posługujących się muchami powyżej
15cm w tym samym okresie i kolejne fundusze same wpadną. Ale
wracając do początku, miejscówki są znane z dokładnością do
metra, pora działania z dokładnością do dwóch godzin, nic tylko
łapać tych złodziei a stawiać pułapki. Pozdrowienia
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [20] 01.12 07:22
 
Panie Piotrze,
Zadał Pan pytanie osobie, która poświęca 90% swojego wędkarskiego czasu połowom głowacicy. W
związku z powyższym jestem mocno nieobiektywny, żeby merytorycznie odpowiedzieć na zadane
przez Pana pytanie. W takim przypadku odpowiedź przeze mnie udzielona może być tylko jedna Z
mojego punktu widzenia stan pogłowia o którym Pan wspomniał nie pojawił się znikąd i budował się
długimi latami. Te ryby żyły w rzece budując i powiększając swoje stada. W tym pogłowiu w bardzo
wielu miejscach były roczniki ryb o bardzo zróżnicowanej wielkości co świadczyło o tym, że stan
pogłowia tych ryb budował się sukcesywnie, powolnie i na pewno długimi latami. To nie był wybryk
natury pojawiający się nagle z roku na rok. To długie lata w których ryby znalazły sposób na to żeby
zbudować kapitalne stada o całej przekrojówce wielkości swojego pogłowia. Panie Piotrze takie
pogłowie głowacic świadczyło o tym, że te ryby same odnalazły drogę na udane tarło, rozwój i spokojne
życie. Te stare duże ryby to był bardzo dobry materiał genetyczny, który zapoczątkował powstanie
pięknego pogłowia tej ryby na OS-ie. Pogłowia z którego obecnie zostały strzępy. Oczywiście głosy
mogą być w tym temacie podzielone i żadna skrajność nie jest dobra dla rzeki, a wręcz tak jak w tym
przypadku potraktowana jak "wybryk natury". Po tych odkryciach stada w taki czy inny sposób uległy
bardzo gwałtownego zredukowaniu, ponieważ głowacica została głównym winowajcom niskiego
pogłowia pstrąga i lipienia. Już piąty rok tych stad nie ma na OS-ie, a stan pogłowia jest jaki jest. Może
to jednak nie głowacica była tym barbarzyńskim stworem, który wyjadał całe stada pstrąga i lipienia z
OS-u. Może problem jest całkowicie gdzie indziej i został po prostu źle zdiagnozowany. Efekty mamy
jakie mamy. Na OS-ie jest bardzo mało ryb, a co za tym idzie tak samo mało wędkarzy. To jest bardzo
wymierne jak ocenia się na przestrzeni lat ilość łowiących wędkarzy na OS-ie. Z roku na rok ta ilość
spada wraz ze spadajacym stanem ilości ryb w rzece. Ale nie o tym chciałem pisać. Tak jak już
wspomniałem żadna skrajność nie jest dobra. I teraz dochodzimy do tej skrajności z drugiej strony.
Kilka lat temu mieliśmy skrajność uznaną za "wybryk natury", gdzie stan pogłowia głowacicy w rzece
oceniono na zbyt duży. Teraz obiektywnie patrząc mamy sytuacje totalnie odmienną. Pogłowie
głowacicy na OS-ie jest bardzo niskie. Po tej redukcji ilości ryb w rzece sprzed pięciu lat obserwuję
corocznie sukcesywne pomniejszanie się pogłowia tych ryb na wszystkich miejscach ich bytowania -
poza Zwierzyniem, bo tam jest czarna otchłań I to jest sygnał dla gospodarza wody, że zaczynamy
jechać po równi pochyłej w tą drugą stronę. Samołówki, nocne spiningowanie, quady, łuski na brzegu
świadczą jednoznacznie o tym, że tych ryb przez ostatnie lata ubywało z rzeki i nadal ubywa, a ich
pogłowie to nie jest niewyczerpalne źródło. Panie Piotrze nie zgodzę się z opinią, że te ryby są w rzece
i mają się dobrze i jak się umie to się złowi. Tak są, ale jest ich coraz mniej! Z roku na rok coraz mniej -
to już nie jest przypadek. To pewien trend, który obserwuję i zaczynam być mocno zaniepokojony tym
stanem rzeczy. Gospodarz również powinien,
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [2] 02.12 11:24
 
Moje wnioski są takie same. Tylko co do odcinka Hoczew -
Zagórz. Szkoda , że inni łowcy głowatek milczą i nie chcą się
podzielić swoimi spostrzeżeniami.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 02.12 19:43
 
A co tu spostrzegać? W Europie za dzień łowienia głowatki trzeba
zapłacić 50€. W Nowym Sączu i Krośnie tyle samo ale za rok.
Czego jeszcze nie rozumiesz?
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 02.12 19:48
 
Wszystko rozumie albo mi się tak zdaję. Dlatego pytam o
opinie innych.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [14] 03.12 21:03
 
Panie Marcinie,
napisałem "wybryk natury" bo nigdzie na świecie, nawet w Mongolii nie słyszałem aby ktoś łowił 10
głowacic jednego dnia. I jeszcze raz powtarzam, nikt z nas nie robił nic przeciwko głowacicom.
Moja diagnoza spadku pogłowia głowacicy jest inna. od kilku lat brakuje przede wszystkim lipieni. stąd też
nie ma dla drapieżników pokarmu. Głowacice w Sanie żywiły się właśnie tym gatunkiem. Odwrót lipienia to
również odwrót głowacic. I jak widać zarybienia świnką i kleniem nie wniosły tu zbyt wiele albo jest za
wcześnie na efekty. A bez pokarmu w postaci ryb żadna głowacica nie wyrośnie, mówienie że 10 kg ryba
zbudowała mięśnie z much i kiełży to bzdura.
Uwagi o kłusownictwie oczywiście przyjmuję. .
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 03.12 21:30
 
"Odwrót lipienia to również odwrót głowacic. I jak widać zarybienia świnką i kleniem nie wniosły tu zbyt
wiele albo jest za wcześnie na efekty. A bez pokarmu w postaci ryb żadna głowacica nie wyrośnie, mówienie
że 10 kg ryba zbudowała mięśnie z much i kiełży to bzdura."

______

Może już czas odpuścić szukania (trochę na siłę) sposobu na odrodzenie populacji lipienia i wziąć się od tego
od tyłu. Wróćmy z zasobami Sanu do czasu zanim lipień do niego trafił. Niech San będzie znowu pełen
"śmierdziuchów" czyli świnki, brzany, klenia i innej białej ryby a później będziemy próbnie wpuszczać lipienia i
sprawdzać jak mu się żyje.
O dalszą walkę o przepławkę na progu w Zasławiu już nie będę wspominał.

Pzdr.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 04.12 08:08
 
Wróćmy z zasobami Sanu do czasu zanim lipień do niego trafił.
Niech San będzie znowu pełen "śmierdziuchów"


Czyli zburzmy zapory w Solinie i Myczkowcach, zamknijmy
Bieszczady dla ruchu turystycznego, sprawy by wróciły dawne zimy
i opady i wywalmy ciężki sprzęt z bieszczadzkich lasów.
A propos "śmierdziuchów"... Jeszcze zatęsknisz.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [11] 04.12 07:56
 
A bez pokarmu w postaci ryb żadna głowacica nie wyrośnie


Też jestem podobnego zadania. Na Sanie odcinki, które
odpowiadają głowacicy, powiedzmy temperaturowo i tlenowo są
niemal puste jeżeli chodzi o jej potencjalny pokarm. I odwrotnie,
tam gdzie świnka, brzana i kleń występują w pewnej obfitości
główka się udusi. Jedno i drugie nakłada się na siebie na bardzo
ograniczonym odcinku.
Na Popradzie jest podobnie, dużo białej ryby ale woda w lecie pod
26 stC i pewnie więcej bo nie mierzyłem w czasie max upałów.
Pojedyncze sztuki z "dobrymi genami przetrwania upałów" to
przeżyją.
Na Dunajcu, zwłaszcza górnym i odcinku sromowieckim też głód,
poza nielicznymi "wyspami" jakiej takiej obfitości i kilkoma
dostawami selekta pp w roku.
Mówiąc krótko, ekosystemy wodne poszczególnych rzek, w
których głowatka zajmowała szczyt piramidy, rozsypały się a wraz
z nimi stada tej ryby.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 05.12 14:51
 

Też jestem podobnego zadania. Na Sanie odcinki, które
odpowiadają głowacicy, powiedzmy temperaturowo i tlenowo są
niemal puste jeżeli chodzi o jej potencjalny pokarm. I odwrotnie,
tam gdzie świnka, brzana i kleń występują w pewnej obfitości
główka się udusi. Jedno i drugie nakłada się na siebie na bardzo
ograniczonym odcinku.
Na Popradzie jest podobnie, dużo białej ryby ale woda w lecie pod
26 stC i pewnie więcej bo nie mierzyłem w czasie max upałów.
Pojedyncze sztuki z "dobrymi genami przetrwania upałów" to
przeżyją.
Na Dunajcu, zwłaszcza górnym i odcinku sromowieckim też głód,
poza nielicznymi "wyspami" jakiej takiej obfitości i kilkoma
dostawami selekta pp w roku.
Mówiąc krótko, ekosystemy wodne poszczególnych rzek, w
których głowatka zajmowała szczyt piramidy, rozsypały się a wraz
z nimi stada tej ryby.



No nie do końca tak jest. Głowacica przecież jako ryba jest zmiennocieplna i w zbyt ciepłej wodzie
raczej nie żeruje. Zaległości nadrabia jesienią i zimą. Ważne, żeby w rzece były karpiowate w ilości
adekwatnej do potrzeb, a już ona je odnajdzie.
Natomiast w okresie niżówki i wysokiej temperatury powinien obowiązywać całkowity zakaz jej
świadomego połowu i zabierania jako przyłów.
Okres ochronny powinien ciągnąć się aż do końca lata, czyli do końca września.
Taka "osłonówka" na pewno zrobiłaby wiele dobrego.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [9] 07.12 18:48
 
No wreszcie nie wyłowił je Konieczny...

Wszyscy widzimy, że wody pstrągowe się kurczą i to w zastraszającym tempie.
Jednak jest coś co może głowacicy pomóc. To odbudowa populacji lipienia. Głowacice zjadały lipienie od
zawsze, no i zasiedlają te same części rzeki co do warunków bytowania. Czy przypadkiem spadek ilości
lipienia nie zapoczątkował spadku populacji głowacicy?
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [8] 07.12 21:13
 
A ile było klenia , jelca na Postołowie może nie chodzi o brak
lipienia tylko właśnie klenia jelcy.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [7] 08.12 19:12
 
Kiedy były te jelce? Jakie dokładnie lata? Od 1970r? Od 1980r? Od 1990r? Czy może około 2000r?
Oczywiście chodzi mi o San Zwierzyn- Załuż.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [2] 08.12 20:07
 
Może to nie długo ale na Sanie wedkuje od 1991 roku . Były
jelca może nie tyle ich było co kleni ale pamiętam że czasami
się zawiesił.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 08.12 21:05
 
W 1991r.? W Lesku (okolicach)?
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 08.12 21:31
 
Nie pamiętam dokładnie lat może 91-98 ( Postołow - Zagorz).
Co do klenia to jeszcze było go dość sporo w latach 1998 -
2000 ( może nawet 2005 ). Pamiętam wielkie klenie na
Postołowie na chruściki . Teraz kleni nie ma nawet jednej
czwartej z tego . Jelca też nie widziałem co prawda nie
szukam lipieni większość czasu poświęcam głowacicy ( duże
muchy ).
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [3] 08.12 22:50
 
Kiedy? Jeszcze parę ładnych lat po 2000r. Gdzie? A choćby wlewka do bańki na początku skałki
łukawickiej, przy prawym brzegu. Na oko takie po 25 cm i dość dużo. Poniżej mostu w Postołowie, do
płyt i bliżej lewego brzegu.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [2] 09.12 08:58
 
Tak. Właśnie dopiero w latach 2000 pokazały się tam w tej rzece. Wcześniej, a łowię od lat 80-tych
poprzedniego wieku, nie łowiło się nigdy jelca. Albo został przywleczony przez zarybienia, albo podszedł z dołu
(Osława, San poniżej jej ujścia) w górę i jakieś jego tarło się udało, albo coś się wydarzyło że nagle po 2000r.
pojawił się w dużej ilości. Ukleje, piekielnice, głowacze, ślizy, strzeble to były drobne ryby Sanu. Poza białą
rybą (kleń, świnka, brzana, itp).
Czy jelec spadł z Myczkowiec? Nie wiem. Na pewno był na dopływach (San, Solinka) bo na Rajkim czy
Bukowcu się trafiał na wędkę. Chyba że tam też zostal przywleczony jako żywiec z dołu. Sam chcąc złowić
kiełbia, jelca na żywca (gdy próbowałem łowić sandacze z gruntu) jeździłem na Osławę w Zagorzu bo tam te
ryby w rzece były. Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek przed 2000r. a na pewno do 1996r. nie
złowiłem jelce na Sanie od Zwierzynia do Załuża. Ani nikt z moich znajomych po kiju. W Zwierzyniu na "bani"
czy "starym korycie" były różne ryby. Może i jakieś jelce też tam bywamy. Tego nie wykluczam ale jak pisałem
nie widziałem ich na oczy.
San przed zaporą był rzeką ciepłą, podobną do Osławy, z białą rybą. Może po przegrodzeniu go zaporą różne
ryby zostały w rzece od Myczkowiec po próg w Zasławiu i z czasem się ujawniły (rozmnożyły) przy udanych
dla tarła ryb latach. W tym kiedy innymi jelec. Chyba że ktoś nim celowo (lub przypadkowo) zarybiał ale tego
nie wiem.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 09.12 09:25
 
albo coś się wydarzyło że nagle po 2000r. pojawił się w dużej ilości.

Cyt: Kolejny rekord padł zaledwie 11 lat później, w roku 2000 r.: +1,3°C [+2,5°C], a w bieżącej dekadzie
mieliśmy tych rekordów aż cztery. Były to kolejno lata 2014: +1,4°C [+2,6°C], 2015: +1,5°C [+2,7°C],
2018: +1,6°C [+2,8°C] i ostatni rok, 2019: +2,0°C [+3,2°C]. Temperatura rośnie tak szybko, jak nigdy
dotąd.


 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 09.12 22:51
 
Czekamy wiec na epokę lodowcową? Raczej nie dożyjemy.
Sam widzisz co się dzieje w społeczeństwie, mediach. Trochę popada to rycie mózgu że anomalia. Pada,
zimno, wysokie stany wód, powodzie. Nie pada-susza, brak wody, plonów, itd, itp. Co by nie było zawsze źle.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 03.12 21:03
 
Panie Marcinie,
napisałem "wybryk natury" bo nigdzie na świecie, nawet w Mongolii nie słyszałem aby ktoś łowił 10
głowacic jednego dnia. I jeszcze raz powtarzam, nikt z nas nie robił nic przeciwko głowacicom.
Moja diagnoza spadku pogłowia głowacicy jest inna. od kilku lat brakuje przede wszystkim lipieni. stąd też
nie ma dla drapieżników pokarmu. Głowacice w Sanie żywiły się właśnie tym gatunkiem. Odwrót lipienia to
również odwrót głowacic. I jak widać zarybienia świnką i kleniem nie wniosły tu zbyt wiele albo jest za
wcześnie na efekty. A bez pokarmu w postaci ryb żadna głowacica nie wyrośnie, mówienie że 10 kg ryba
zbudowała mięśnie z much i kiełży to bzdura.
Uwagi o kłusownictwie oczywiście przyjmuję. .
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 03.12 22:32
 
Łowiłem 16- 18 dziennie w październiku w Mingoliu, ale na Sanie jak się
nastawiałem na głowę to prawie zawsze miałem kontakt
Czasami za ogon.
.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 30.11 12:35
 
Panie Remigiuszu,
wydaje mi się że napisał Pan gdzieś, że nie wie co dzieje się na OS. Stąd wnioskuję że Pan tam nie łowi.
Skąd więc tyle pewności siebie, że nie byłem, nie wiem ale wam powiem jak ma być
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 30.11 15:19
 
Panie Piotrze tak pisałem że nie bywam na OS ale pisze że od
kilku lat pytam spotkanych nad wodą wędkarzy o właśnie małe
glowatki na OS i nie tylko. Piszę co usłyszałem. Mówi się dużo
o dużych rybach a ja byłem ciekawy czy tarło coś dało i czy są
tam małe i tyle. Dla mnie to podstawowa wiadomość na
przyszłość.. Warto pytać więc pytam też na tym forum o
wasze obserwacje.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [1] 30.11 08:32
 
Chciałem jeszcze dodać, że jest spora grupa wędkarzy
płacących za wedkowanie czy to na OS czy też nie na OS
właśnie dla głowatki . Ludzi zainteresowanych przybyło nie
ubyło warto to brać pod uwagę. Ten worek ma dno.... uważam
i napisze to w tym roku po raz ostatni dopuszczenie spiningu
było błędem. To zielone światło dla tych którzy teraz legalnie
będą spacerować po nocach z "pastowanym kabanem bo kto
im tego zabroni " Pozdrawiam
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 30.11 13:20
 
Wszyscy mamy ograniczenia, rzeka też nawet jeśli chodzi o pogłowie głowacic.
A zakaz łowienia w nocy nie został u nas zniesiony.
 
  Odp: Głowatka - mój obraz [0] 29.11 23:11
 
Ad.1.
Zarybienia sa obecnie koniecznością, bowiem nie wykonanie ich grozi powaznymi konsekwencjami dla
użytkownika. Zarybiamy jak opisałem poniżej starając się jak najmniej namieszać w lokalnych
populacjach.

Ad.2.
Jak najbardziej. Co roku do Sanu trafia ok. 100-150 ton żwiru dzięki pomocy dobrych ludzi, którzy nie
zawsze chcą się ujawniać. Co do lipieni to juz kilka lat tarlaków nie tylko nie odławiamy ale wypuszczamy
pełne samice, twierdząc że one lepiej wytypują miejsce do złożenia ikry niż zrobi to człowiek tworząc
inkubatory. Niestety teraz nie wiemy czy duża ilość narybku w tym roku jest wynikiem złożenia ikry przez
ryby co były już w rzece czy z wypuszczonych przez nas tarlaków. Niektórzy mówią że dobrze że są a nie
ważne skąd.

Ad.3.
W grubych sprawach pomóc może tylko PSR lub policja. Ich działań nie oceniam. My tez się staramy.
Zakupiony ostatnio termowizor jest super sprawą bo wiemy, że nawet w nocy sprawdzenie łowiska daje
pewność czy ktoś na rzece jest czy nie.

Ad.4.
Nie wiem czy nasze obserwacje można nazwać badaniami naukowymi ale raczej wiemy co w rzece się
dzieje. Wiemy np. że tarlaki lipienia łowiliśmy te same ryby z rocznym lub 2letnim odstępem. Po prostu
obcinaliśmy płetwy tłuszczowe. Mam zdjęcia z takimi rybami. Nic nie stoi na przeszkodzie by głowacice
oznakować w ten sposób i wypuścić na OS lub poniżej i zobaczyć gdzie bedą złowione.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus