|
Chyba ryby. Wody przecież nie.
Dzierżawca wód od RZGW (WP obecnie) czyli "nasze" PZW (my) ma obowiązek utrzymywać i gospodarzyć na
wodach wg operatów. Głównie zarybienia czy utrzymanie jakiś populacji ryb. Skoro my (wędkarze) za nasze
składki to robimy za Państwo, czyli ryby są chyba nasze? Nie sądzisz?
Jeżeli wydzierżawiłbyś jakiś staw, grunt, las, itp. i produkował na nim jakiś plon, produkt, nieważne co, to po
utracie czy rezygnacji z dzierżawy to co wyhodowałeś nie byłoby Twoje? Oddałbyś jako co? Towar po
remanencie? "Wyposażenie" które przyjąłeś przed dzirzawą? "Środki trwałe"?A czy ktoś robił jakiś "remanent
przed" co dostajesz, co wziąłeś, co wyprodukowałeś i co powinieneś oddać?
Co jako PZW możemy oddać po zdaniu dzierżawy?
Nawet gdyby państwo twierdziło że ryby są ich własnością to czy owo państwo płaciło na utrzymanie ich
populacji? Ratowanie?Umożliwianie naturalnego tarła? Rewitalizacje, nasadzenia, ochrona zlewni?
Dobrze wiesz że jedynie co zrobili to operaty, uchwały o rybactwie i pseudo kontrole w postaci Państwowej
Straży Rybackiej. Do tego turystyka, PKB, działalności gospodarcze w parkach krajobrazowych, narodowych,
jakieś działające bez obciążenia oczyszczalnie i inne niby "rozwoje". Tyle. Raczej tyle.
Wg mnie ryby są wędkarzy, tych którzy płacąc latami skladki dbali/użytkowali wodę. Inaczej za co płaciliśmy?
Za deptanie po wodzie? Za moczenie butów, przynet, linek, kijów? Za co skoro ryb nie łowiliśmy, nie jedliśmy,
nie zabieraliśmy? Chyba że za "szkody" w środowisku.
|