f l y f i s h i n g . p l 2024.05.08
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Pytanie do Romka C.. Autor: Administracja. Czas 2024-05-08 00:14:34.


poprzednia wiadomosc Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? : : nadesłane przez Maciej Wilk (postów: 49) dnia 2023-10-27 12:07:32 z 195.43.143.*
  Czyli mam, bo mogę sie biernie przygladać w imię moich praw jak państwo dewastuje moje
dobra naturalne
i
olewać to, bo mi nikt nie daje takiego prawa zwanego obowiązkiem!


Dwie małe uwagi,
o obowiązku można mówić jeśli jest on niezależny od woli.

druga uwaga

To nigdy nie były twoje dobra naturalne twoje mogą być dopiero wtedy jak wejdziesz w ich
posiadanie (animus i corpus) czyli będziesz chciał je posiąść i je fizycznie posiądziesz, czyli złowisz z
zamiarem ich pozyskania. Zwierzęta w stanie wolnym, a jak rozumie o takich tu rozmawiamy, jak sama
nazwa wskazuje są wolne, czyli nie poosiadają właściciela, tz. rzeczy niczyje. Jeśli ktoś może o nich
powiedzieć że są one jego to ich stwórca - (tu już kwestia światopoglądu).

Konstrukcja wynikająca z prawa naturalnego (dla nas rzymskiego) jest taka, że zwierzęta dziko żyjące
nie maję właściciela, ale są w użytkowaniu publicznym, czyli można poprzez ich złowienia nabyć ich
własność w sposób pierwotny. Inaczej stać się ich pierwszym właścicielem.

Tak też było nawet za Piastów, ci też nie byli właścicielami ryb, choć byli właścicielami Polski, Piastowie
mieli natomiast przywilej decydowania o tym kto może z tej dzikiej przyrody korzystać (przywilej
ograniczony zwyczajem), który to przywilej był przekazywany podmiotom prywatnym czy
instytucjonalnym, można go też było zasiedzieć.

Tak jest też w większości systemów prawnych. Chroni się więc nie własność ryb tu i teraz, ale przede
wszystkim dla przyszłych pokoleń - dziką, nie mającą właściciela przyrodę, do korzystania z której z
prawa natury dano każdemu możliwość korzystania.

W Polsce komusze państwo w latach 70 stwierdziło, że zawłaszczy przyrodę dla siebie i będzie chronić
swoją własność przed swoimi obywatelami. Więc ryby dziko żyjące stanowią własność właściciela
wody, nie twoją. Skoro państwo stało się właścicielem, to teoretycznie ma prawo nawet zniszczyć
swoją własność,

Pozdr Maciej
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [10] 27.10 14:35
 
Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w
ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [2] 27.10 16:33
 
Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w

ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.




Też tak uważam. Państwo obowiązują wszystkie ustawy, te o ochronie przyrody również.



Wydają sobie derogaty ale też mają obowiązek formalny robić to zgodnie z prawem, nie na
podstawie czyjegoś widzimisię.



Takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do
reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej.

Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne.



U
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [1] 27.10 17:10
 
To jest najlepsze zdanie, które napisałeś a co do którego przyznajesz, że WP to patologia:

" takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do
reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej"

Co do tego zdania to kompletnie nie rozumiem zasadności bo kto to niby miałby być?

"Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne."

Prokuratura jest od tego i organy ścigania aby takie kwestie przeprowadzić. No ale może masz w głowie inny pomysł.



Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w

ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.

Też tak uważam. Państwo obowiązują wszystkie ustawy, te o ochronie przyrody również.
Wydają sobie derogaty ale też mają obowiązek formalny robić to zgodnie z prawem, nie na
podstawie czyjegoś widzimisię.
Takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do
reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej.

Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne.



U
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [0] 27.10 19:56
 
Nigdy nie twierdziłem, że nie ma patologii w WP.

Z koparkami robiłem porządek wcześniej niż z patolą PZW i to właśnie przy tej okazji
otworzyły mi się oczy co to jest PZW i jakie są w nim priorytety.







To jest najlepsze zdanie, które napisałeś a co do którego przyznajesz, że WP to
patologia:



" takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do

reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej"



Co do tego zdania to kompletnie nie rozumiem zasadności bo kto to niby miałby być?



"Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne."



Prokuratura jest od tego i organy ścigania aby takie kwestie przeprowadzić. No ale może
masz w głowie inny pomysł.



Żeby prokuratura zajęła się czymkolwiek potrzebuje zgłoszenia i popartych dowodami
podstaw do wszczęcia postępowań. Tematy mało medialne i niewdzięczne. Politycznie
niekorzystne. Jak opisał Maciej w tym kraju nie ma na co liczyć. Z urzędu te obszary nie są
w kwestii zainteresowań prokuratur. Widać to po braku reakcji na np. miażdżący raport NIK.
Tylko nacisk społeczny mógłby cośkolwiek zainicjować ale nawet dyrektywy unijne nie są
przestrzegane więc słabo to widzę.







Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w



ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.


Też tak uważam. Państwo obowiązują wszystkie ustawy, te o ochronie przyrody również.

Wydają sobie derogaty ale też mają obowiązek formalny robić to zgodnie z prawem, nie na

podstawie czyjegoś widzimisię.

Takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do

reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej.



Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne.







U
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [6] 27.10 19:45
 
Można tylko teoretyzować, ale dobrze, odpowiem przy okazji na pytanie z tematu wiadomości.

No to taka sytuacja, mam bezodpływowe jezioro, jestem właścicielem gruntu pod wodami, a więc i
właścicielem wody, nie prowadzę hodowli ryb, ale żyje tam mnóstwo ryb od tysięcy lat, uznaję, że nie
chce mieć już jeziora, spuszczam wodę, wszystkie ryby wiozę do bakutilu, jaki przepis konstytucji
naruszam?

Konstytucja chroni przede wszystkim własność, własność prywatna jest chroniona na równi z
własnością państwową, więc nie ma tu różnicy. Własność co prawda można ograniczyć ustawą z
uwagi na ochronę środowiska ale na zasadach proporcjonalności i ograniczenie to nie może
naruszać istoty własności. Istotą własności jest to co może właściciel w stosunku do swej własności.

Wychodzi więc na to, że państwo sprywatyzowały dziko żyjące ryby i wszystkie inne organizmy
wodne. Cześć przypadła państwu, ale część osobom prywatnym.

Nigdzie na świecie tak nie ma, aby ryby i inne dzikie organizmy wodne stanowiły własność właściciela
wody. Nawet jak się ze zwierząt dzikich robi się pożytki (Węgry - czy zwierzyna łowna w Polsce), to
są własnością narodu. a nie właściciela wody - czyli również osób prywatnych, a u nas jest inaczej.
Nawet żuczek w ziemi, jest lepiej chroniony, niż ryby, ten nie stanowi własność właściciela gruntu.

I jak tu chronić przyrodę, skoro jej właściciel może sobie tego nie życzyć

Pozdrawiam,
Maciej




 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [5] 27.10 20:04
 
Można tylko teoretyzować, ale dobrze, odpowiem przy okazji na pytanie z tematu
wiadomości.







No to taka sytuacja, mam bezodpływowe jezioro, jestem właścicielem gruntu pod wodami, a
więc i



właścicielem wody, nie prowadzę hodowli ryb, ale żyje tam mnóstwo ryb od tysięcy lat,
uznaję, że nie



chce mieć już jeziora, spuszczam wodę, wszystkie ryby wiozę do bakutilu, jaki przepis
konstytucji



naruszam?







Konstytucja chroni przede wszystkim własność, własność prywatna jest chroniona na równi
z



własnością państwową, więc nie ma tu różnicy. Własność co prawda można ograniczyć
ustawą z



uwagi na ochronę środowiska ale na zasadach proporcjonalności i ograniczenie to nie może



naruszać istoty własności. Istotą własności jest to co może właściciel w stosunku do swej
własności.







Wychodzi więc na to, że państwo sprywatyzowały dziko żyjące ryby i wszystkie inne
organizmy



wodne. Cześć przypadła państwu, ale część osobom prywatnym.







Nigdzie na świecie tak nie ma, aby ryby i inne dzikie organizmy wodne stanowiły własność
właściciela



wody. Nawet jak się ze zwierząt dzikich robi się pożytki (Węgry - czy zwierzyna łowna w
Polsce), to



są własnością narodu. a nie właściciela wody - czyli również osób prywatnych, a u nas jest
inaczej.



Nawet żuczek w ziemi, jest lepiej chroniony, niż ryby, ten nie stanowi własność właściciela
gruntu.







I jak tu chronić przyrodę, skoro jej właściciel może sobie tego nie życzyć src="imx/icons/smile.gif" border="0">







Pozdrawiam,



Maciej























Krótka piłka. Nie trzeba konstytucji.

Ustawa o ochronie zwierząt.



Inna sprawa to, to czy komukolwiek zależałoby na udowodnieniu ci złamania prawa.
Podejrzewam, że jedynie zawistny sąsiad mógłby się postarać.



Pozostaje tylko sumienie lub jego brak, co jest bez znaczenia.
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [4] 28.10 10:19
 
W jakim sensie ustawa o ochronie zwierząt? Ta dopuszcza zabijanie zwierząt z co najmniej kilku
powodów. Ustawa o ochronie przyrody już od dłuższego czasu (2012) nie penalizuje zakazów w
stosunku do gatunków dzikich poza obszarami chronionymi, a prawo wodne co do zasady
właścicielowi niepłynącej wody nie ogranicza praw, w zasadzie może nią rozporządzać dowolnie. W
praktyce niemożliwe jest ukaranie sprawców z przepisów środowiskowych (ustawa o ochronie
przyrody)- a ostatnio przepisy te raczej są łagodniejsze - można więcej.

Osuszanie terenów, w tym likwidacja naturalnych zbiorników wodnych to nic innego jak melioracje
wodne, które jak najbardziej są legalne i dopuszczalne prawem. Na przestrzeni ostatnich 50 lat nie
jedno jeziorko, naturalne oczko wodne, bagno czy rozlewisko zostało osuszone. Podejrzewam że
większość za publiczne pieniądze.

Przepisy rybackie obecnie w zasadzie nie chronią ryb jako części przyrody, a jako majątek. Przepisy
rybackie które chroniły wody jako środowisko życia ryb i penalizowały na przykład szkodliwe dla ryb
zanieczyszczenie wód w 1960 z ustawy o rybołówstwie z 1932 r.. zostały usunięte. (w latach 50
państwowe zakłady płaciły gigantyczne odszkodowania PZW z tytułu zanieczyszczenie wód na
postawie tych przepisów, więc szybko je zlikwidowano).

Popatrzcie na uwagę, na Odrę, co się zmieniło? Zmieniono pozwolenia dla zrzutu wód
pokopalnianych? Nie.
Nic - i na podstawie obecnych regulacji jestem przekonany że nikt nie poniesie odpowiedzialności, a
przed 1960 było tak:

Art. 64.
Zabrania się zanieczyszczania wód w stopniu szkodliwym dla rybołówstwa.

Władza, udzielająca pozwolenia na zanieczyszczanie wody lub urządzenie i prowadzenie zakładu,
zanieczyszczającego wodę, winna w pozwoleniu dokładnie określić stopień dopuszczalnego
zanieczyszczenia.

Na wniosek uprawnionego do wykonywania rybołówstwa wymieniona wyżej władza wydane już
pozwolenie uzupełni przez dokładne określenie stopnia dopuszczalnego zanieczyszczenia lub też
pozwolenie to zmieni, gdyby dopuszczony stopień zanieczyszczenia okazał się szkodliwy dla
rybołówstwa.


Kto zanieczyszcza wody wbrew postanowieniom artykułu niniejszego, ten, niezależnie od
odpowiedzialności karnej,
obowiązany jest wynagrodzić szkodę, jaką przez to
rybołówstwu wyrządza.






Pozdrawiam,
Maciej



 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [3] 28.10 19:02
 
Wiadomo, że prawo jest takie jaka grupa interesów depta przy jego tworzeniu.



Jak ma się to do regulacji dotyczących przetrzymywania i karpi w hipermarketach i na
targach przed świętami,?











W jakim sensie ustawa o ochronie zwierząt? Ta dopuszcza zabijanie zwierząt z co
najmniej kilku

powodów. Ustawa o ochronie przyrody już od dłuższego czasu (2012) nie penalizuje
zakazów w

stosunku do gatunków dzikich poza obszarami chronionymi, a prawo wodne co do zasady

właścicielowi niepłynącej wody nie ogranicza praw, w zasadzie może nią rozporządzać
dowolnie. W

praktyce niemożliwe jest ukaranie sprawców z przepisów środowiskowych (ustawa o
ochronie

przyrody)- a ostatnio przepisy te raczej są łagodniejsze - można więcej.



Osuszanie terenów, w tym likwidacja naturalnych zbiorników wodnych to nic innego jak
melioracje

wodne, które jak najbardziej są legalne i dopuszczalne prawem. Na przestrzeni ostatnich 50
lat nie

jedno jeziorko, naturalne oczko wodne, bagno czy rozlewisko zostało osuszone.
Podejrzewam że

większość za publiczne pieniądze.



Przepisy rybackie obecnie w zasadzie nie chronią ryb jako części przyrody, a jako majątek.
Przepisy

rybackie które chroniły wody jako środowisko życia ryb i penalizowały na przykład szkodliwe
dla ryb

zanieczyszczenie wód w 1960 z ustawy o rybołówstwie z 1932 r.. zostały usunięte. (w
latach 50

państwowe zakłady płaciły gigantyczne odszkodowania PZW z tytułu zanieczyszczenie wód
na

postawie tych przepisów, więc szybko je zlikwidowano).



Popatrzcie na uwagę, na Odrę, co się zmieniło? Zmieniono pozwolenia dla zrzutu wód

pokopalnianych? Nie.

Nic - i na podstawie obecnych regulacji jestem przekonany że nikt nie poniesie
odpowiedzialności, a

przed 1960 było tak:



Art. 64.

Zabrania się zanieczyszczania wód w stopniu szkodliwym dla rybołówstwa.



Władza, udzielająca pozwolenia na zanieczyszczanie wody lub urządzenie i prowadzenie
zakładu,

zanieczyszczającego wodę, winna w pozwoleniu dokładnie określić stopień dopuszczalnego

zanieczyszczenia.



Na wniosek uprawnionego do wykonywania rybołówstwa wymieniona wyżej władza wydane
już

pozwolenie uzupełni przez dokładne określenie stopnia dopuszczalnego zanieczyszczenia
lub też

pozwolenie to zmieni, gdyby dopuszczony stopień zanieczyszczenia okazał się
szkodliwy dla

rybołówstwa.




Kto zanieczyszcza wody wbrew postanowieniom artykułu niniejszego, ten, niezależnie
od

odpowiedzialności karnej,
obowiązany jest wynagrodzić szkodę, jaką przez to

rybołówstwu wyrządza.












Pozdrawiam,

Maciej







 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [2] 28.10 21:43
 
Jak ma się to do regulacji dotyczących przetrzymywania i karpi w hipermarketach i na
targach przed świętami,?


W sumie nijak się ma, bardzie dotyczy ryb w wiadrze niż w naturze.
Ale,
przepis z karpiami dodano w 2012 r, uznano, że podczas transportu i przetrzymywania (czyli już
złowione a nie zabite, które ma się zamiar sprzedać jako żywe mają pływać w wodzie.

Brzmi to tak:
18) transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody
umożliwiającej oddychanie;
a co dokładnie oznacza nie wiadomo,
główny weterynarz wydaje zalecenia (bez delegacji ustawowej). Zalecenia weterynarza to nie nie
stanowią źródła prawa, więc są nie wiążące.
Z przepisu wynika, że co prawda sklep może odpowiedzieć za przestępstwo znęcania się na
zwierzęciem, ale jak już kupisz tego karpia w tym sklepie to w wannie możesz go trzymać bez
konsekwencji karnych - wtedy najwyraźniej już nie cierpią.
Jednym słowem szopka.

Pozdrawiam
Maciej
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [0] 28.10 22:05
 
Jednym słowem szopka.



I to jest najwłaściwsze określenie tego co się w tym kraju odpierdziela!!










 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [0] 29.10 20:12
 
Tak. masz rację . Szopka. Ale dalej w tle powinien być u człowieka zdrowy rozsądek, i myślenie w kategoriach drugiej istoty i tego co przeżywa.
Każde państwa ma w jakimś zakresie kiepskie prawo albo za bardzo zasadnicze nie idące z postępem czasu, ludzi, itd. czy za bardzo ingerujące w ich życie.
Polska nie jest i nigdy nie będzie jakimś specjalnym wyjątkiem w tym względzie. Tylko i wyłącznie zw względu na kiepsko wykształcone społeczeństwo.




Jak ma się to do regulacji dotyczących przetrzymywania i karpi w hipermarketach i na
targach przed świętami,?


W sumie nijak się ma, bardzie dotyczy ryb w wiadrze niż w naturze.
Ale,
przepis z karpiami dodano w 2012 r, uznano, że podczas transportu i przetrzymywania (czyli już
złowione a nie zabite, które ma się zamiar sprzedać jako żywe mają pływać w wodzie.

Brzmi to tak:
18) transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody
umożliwiającej oddychanie;
a co dokładnie oznacza nie wiadomo,
główny weterynarz wydaje zalecenia (bez delegacji ustawowej). Zalecenia weterynarza to nie nie
stanowią źródła prawa, więc są nie wiążące.
Z przepisu wynika, że co prawda sklep może odpowiedzieć za przestępstwo znęcania się na
zwierzęciem, ale jak już kupisz tego karpia w tym sklepie to w wannie możesz go trzymać bez
konsekwencji karnych - wtedy najwyraźniej już nie cierpią.
Jednym słowem szopka.

Pozdrawiam
Maciej
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus