|   | 
      
      
 Tuż przed wojną produkcja stawowa wyniosła 12 tyś ton, odłowy z jezior 5 tys. z rzek 4 tys.. Zatem 
 łącznie 21 tys ton. co przy populacji 35 mln daje. 0,65 kg ryby / na mieszkańca.
 Odłowy morskie miały raczej charakter lokalny a nawet jeśli dodać import to i tak trudno powiedzieć, że 
 było tego dużo. Po prostu Polska to był głównie teren niziny z małą ilością wód powierzchniowych. Dostęp 
 do morza jaki był to widać na mapach. 
 
 Rybołówstwo morskie było ważne. W 1935 r. - 17115 t. (zob. Polskie rybołówstwo morskie. VI. (1933-
 1935). 1936. Bydgoszcz). Później jeszcze bardziej wzrosło, bo nowe spółki zaczęły działać. Import też był 
 duży, zwłaszcza z Rosji (ale też Niemiec i Estonii, i innych). Oficjalne dane nie wliczają własnej 
 konsumpcji ludności łowiącej ryby na własne potrzeby (chłopi, kłusownicy, wędkarze, itd.), która była 
 duża. Należy pamiętać, że dawniej rzeki były bardzo rybne.
 
 Co do udziału ludności żydowskiej w konsumpcji ryb, to przed wojną postrzegano, że żydowska 
 spożywa ich stosunkowo więcej, nawet z tego co pamiętam były jakieś akcje promocyjne mające na celu 
 wzrost spożycia ryb wśród ludności polskiej. Mogę odszukać literaturę.
 Były akcje promocyjne, zwłaszcza ryb morskich (w wielu miejscach nowość od 1932 r.). Także producenci 
 ryb i ich organizacje promowały konsumpcję ryb. Załączam jedną z 1938 r. 
 
 Czy żydzi rzeczywiście co sobotę rozglądali się za rybą, a nie był to tylko stereotyp - to tego nie wiem. 
 Być może zajadali się wieprzowiną, a wszyscy myśleli że jedzą ryby. 
 
 Zapewniam, że zajadali się rybami na szabas (notabene - piątek/sobota). Powszechne. Zob. w mojej 
 książce Kucharstwo rybne....			
  				 
			 |