 |
San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy.
: : nadesłane przez
trouts master (postów: 9081) dnia 2025-03-14 21:59:30 z *.184.228.117.ipv4.supernova.orange.pl |
|
Znalezione w książce.
"Lipiec 1946 r. był gorący upalny. Ludzie chodzili na San, żeby się odświeżyć i wykąpać. Z naszej strony
miasta najbliżej było koło Łozów. Ale my, młodzi, chodziliśmy nieco dalej, w górę rzeki. Leżał tam na brzegu
duży głaz, który stoczył się niegdyś ze zbocza góry. Na wprost głazu, na środku Sanu, woda była głęboka na
tyle, że można było troszkę popływać. Wracając z kąpieli, trzeba było oddalić się od Sanu i przejść koło
dawnego bocznego koryta rzeki. To miejsce i ten długi ciąg wodny, szeroki najwyżej na kilkanaście metrów, z
dwoma przewężeniami, nazywaliśmy "Żabią Wodą". Zawsze było tam chłodniej i bardziej zielono. Brzegi były
zarośnięte. Pachniało wilgocią, szuwarami i dziką miętą. Było to królestwo żab, zaskrońców i młodych
czerwonych karasi, ale zdarzały się i większe ryby. Świeżości dodawały dwa źródełka spadające ze stoku
Baszty i dostarczające do "Żabiej Dolinki" kryształowo czystej wody. W dawniejszych czasach w tej strefie na
Sanie była tama, podwyższająca nieco poziom wody, a jej nadmiar spływał bocznym korytem do wodnego
młyna z ogromnym kołem. Młyn i tama na Sanie zostały zniszczone podczas pierwszej wojny światowej. Ale
ślady dawnego Koryta pozostały w formie "Żabiej Wody", chociaż powoli zarastały.
Bywały lata słotne i deszczowe. Z góry napływała woda. San przybierał. Wysoka woda lub nawet fala
powodziowa kierowały się do dawnego koryta. Po kilku dniach woda opadała i wszystko wracało do
poprzedniego stanu. Jednak jeziorka w "Żabiej Dolince" były większe i pozostawały w nich uwięzione ryby.
Prawie przez cały czas wojny jakoś San nie przybierał. Ryby nie mogły z uwięzi wypłynąć, żyły tam i dorastały.
Skradając się cicho, można było je wypatrzyć. Tak właśnie było i teraz. Przechodząc po kąpieli obok
zarośniętego jeziorka, wypatrzyłem szuwarach szczupaki. Czatowały na żer."
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [6]
|
|
15.03 13:12 |
|
|
Hej, a jaki tytuł ten książki?. W wolnej chwili chętnie bym ją przeczytał. Gdzie jest usadowiona ta Baszta,
o której mowa - nie jest to przypadkiem w rejonie Sobienia? (istnieją tam jeszcze pozostałości dawnego
koryta Sanu, a w nim bobry, stada kaczek, w oczkach wodnych karaski). Ten melancholijny opis kąpieli w
Sanie, zawarty w książce jest z 1946r., a więc w okresie tzw. "leskiej anarchii" , znany m. inn. z krwawego
"ścierania się" poglądów ukraińsko - polskich, w ramach "oko za oko", "ząb za ząb". Budzi to refleksje i
głęboką zadumę ten opis, w tamtym czasie...Pozdrawiam. |
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [0]
|
|
15.03 14:36 |
|
|
Natomiast przeglądając WW nr. 12/ 82r. znalazłem ciekawy opis połowu kleni na Osławie (iokolice jej
ujścia do Sanu), dokonany przez F. Zamojskiego (lata 50-te). W skrócie tak to on opisuje..."Dochodziła
szósta, kiedy dobiliśmy do brzegu u ujścia Osławy. ...Tylko Osława!,, już pierwszy rzut oka na nią, gdy
tylko ją ujrzałem, objawił mi jej podobieństwo do mojej rzeki z czasów młodości, w której łowiłem
klenie...Moją uwagę przykuły cztery spore głazy, wystające z wody na środku rzeki - może tam siedza?,
pomyślałem. Prąd nie taki silny i trochę głębiej...W trampkach wszedłem do wody i zbliżyłem się do
głazów od dołu, aby rzucać w górę nurtu. Zarzuciłem z daleka powyżej największego głazu. Prąd
natychmiast zniósł piórko na głaz. chwilę zatrzymało się i znikło. Podciąłem. Jest i to grubszy....Jego
ciężar na wędce i potężne choc leniwe sarpania kazały mi tym razem holować do brzegu Człapiąc
niecierpliwie po wodzie i kręcąc kołowrotkiem w końcu stanąłem na brzegu.... Widziałem już rybę w
odległości 3 metrów, juz z wody wystawał jej gruby grzbiet, gdy nagle kleń zerwał się z haczyka. A był już
tak blisko brzegu. Z mojej piersi wyrwało się ciche westchnienie. Kleń stał nieruchomo, jakby nie wierzył w
swoje szczęście, ale zaraz skotłował wodę, machnął szerokim ogonem i tyle go widziałem....Usiadłem na
przybrzeżnym kamieniu, nabrałem wody i chlusnąłem ją sobie w twarz...Potem paląc nowego papierosa
patrzyłem zgnębiony na głazy. a kiedy się uspokoiłem, powiedziałem sobie, że to jeszcze jedna porażka,
która od czasu do czasu wędkarz musi przeżyć, aby nie był pewny zanadto siebie i zawsze w czasie
holowania ryby odczuwał ów niepowtarzalnym, a tak rozkoszny ucisk w piersiach.
P, S. Rzeka dzieciństwa Zamojskiego to bodajże był Styr przepływający przez Łuck. |
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [3]
|
|
15.03 14:51 |
|
|
"Opowieści leskie z pamięci i fotografii" Bolesław Baraniecki.
O Sanie i tego co nas interesuje mało. Wszystko co ciekawe podrzucam.
Baszta góra (Basztowa) w Lesku. Po prawej stronie Leska naprzeciw osiedla Smolki. Od strony Sanu to góra
nad jego lewy brzegiem (patrząc pod prąd wody) powyżej parku w Lesku. Następna to Czulnia (jej zbocze
opada do miejscówki "jamy na Łączkach"). Po drugiej stronie góry jej zbocze kończy się na zakręcie Sanu
(teraz stare koryto, Odcinek Sepcjalny), pomiędzy nim a zboczem jest droga przy rzece na elektrownię (wylot z
turbin) w Zwierzyniu.
Opisywane "Łozy" i "Żabia Woda" to ówczesna "ścieżka spacerowa" wzdłuż Sanu od pomp (niebieskie beczki
naprzeciw Łączek) do domków nad Sanem powyżej mostu. Dokładnie stary basen powstał (chyyyba) w tym
miejscu ("Łozy").
|
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [0]
|
|
15.03 15:23 |
|
|
Cieple dzięki za te wyjaśnienia. Dziesiątki razy chodziłem tam w te i wewte , czy przemieszczając się jako
zawodnik, czy też ...w ramach "luzu". Nazwy terenowe są istotne, jako pierwotne, związane bezpośrednio
z ludźmi miejscowymi, znającymi od podszewki swój teren. Dla mnie jest to istotny szczegół.
P.S.sorry!, wkradły się błędy literowe odnośnie wspomnień Zamojskiego..Na Osławie łowił wówczas na
lekką wędkę bambusową z cienką żyłką na minikołowrotku, ze spławikiem z wroniego piórka. Za przynętę
służyły mu koniki polne, które zbierał do blaszanego pudełka wyściełanego uprzednio kawałkami trawy.. |
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [1]
|
|
15.03 20:31 |
|
|
napisz proszę na priv
wojtekfish(malpa)gmail.com
lun zadzwoń
502 300 170
temat mnie bardzo interesuje
W.
|
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [0]
|
|
16.03 10:18 |
|
|
Hej, w wolnej chwili, jak znajdziesz czas to sobie przeczytaj : J. Pawłusiewicz "Na dnie jeziora". B.
ciekawy przekaz odnoszący się do nieistniejącej w chwili obecnej bieszczadzkiej wsi, przysiółka Soliny -
Łęgu...Polecam i pozdrawiam. Jest w niej m.inn. odniesienie do połowu ryb, jaki odbywał się drzewiej na
Sanie w tamtym rejonie (co, gdzie i kiedy). |
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [0]
|
|
15.03 23:33 |
|
|
O Ukraińskich działaniach, powodów i zachęt do tego można poczytać w Historii (II wojna światowa i okres
powojenny) w linku niżej.
|
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [5]
|
|
15.03 17:44 |
|
|
Stare fotki dla zainteresowanych.
|
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [4]
|
|
16.03 10:02 |
|
|
Z perspektywy czasowej, ciekawe są te archiwalne fotki. ..Np. w którym miejscu, gdzie była zlokalizowana
tama. Wygląda mi to raczej na Zahoczewie (górski grzbiet - ściana lasu w tle), ale to bez mała 100 lat
temu było. Natomiast ujęcie starego mostu na Sanie, wybudowanego w czasach austriackich - też
ciekawe , nieco na lewo, w tle widać "podwyższenie" nad Weremieniem, gdzie jest w chwili obecnej stok
narciarski (czasami tam szusuję na "deskach"), jak również w pobliżu polowe szybowisko.....bodajże filia
lotniska polowego z Bezmiechowej. |
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [3]
|
|
16.03 10:33 |
|
|
Z której fotki Zachoczewie? I z której tama?
|
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [2]
|
|
16.03 19:13 |
|
|
Jednak ta tama była, ale bliżej Nowosiółek (pomiędzy Hoczwią, a Nowosiółkami, czyli od hoczewskiej
krzyzówki - w prawo na Baligród), ponieważ zdjęcie zostało zrobione z prawego brzegu Hoczewki, gdzie
w tle jest górski dział z kulminacją "Pohary". Niewykluczone, że w pobliżu miejsca o terenowej nazwie
Progi skalne.... Zahoczewie jest jednak dalej, masz racje, a Nowosiółki jak sama nazwa wskazuje jest....
owym "nowym posadowieniem", czy też poszerzeniem dawnej, pierwotnej wsi Hoczew. |
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [1]
|
|
16.03 20:00 |
|
|
Na Hoczewce były dwie tamy. W Hoczwi, do tartaku a w Zachoczewiu czy Nowosiółkach, do młyna. Wg opisu
z książki. Ludzie pytani z tamtych okolic też to potwierdzają.
|
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [0]
|
|
16.03 22:42 |
|
|
Tak, najlepiej trzymać się materiałów źródłowych - (książka o której wspomniałeś), bo inaczej się błądzi -
opierając się na domysłach.... Jest wzmianka odnośnie Hoczwi u Fredry w książce p.t. "3 po 3", gdzie
jego Ojciec przez jakiś czas mieszkał. No ale to odległe czasy - pocz. XIX wieku. Dobrze jest czasem
wiedzieć nieco więcej o miejscach, gdzie drzewiej przebywało się stosunkowo dużo razy, za sprawą
muchowego wędkowania. Ale to tak na marginesie. Pozdrawiam. |
|
|
|
Odp: San, okolice Leska, historia-ciąg dalszy. [0]
|
|
16.03 08:39 |
|
|
W czasach nie tak dawnych, jeszcze za czasów PRL, w Lesku prawie każde zbocze kończyło się płynącym w
stronę Sanu strumieniem, zasilanym z bijących źródeł. Od strony Żródelek do potoczka płynącego od dawnej
rafinerii (wzdłuż ówczesnej ulicy Słowackiego) wpadały trzy strumyki. Jeden ze "Źródełek", drugi spod podnóża
"Średniej Góry" i góry ze szczytem na którym stoi stacja meteorologiczna (ówczesna ulica Osiedlowa). Trzeci
strumyk to widziany dzisiaj przy skrzyżowaniu ul. Słowackiego i ul. Źródlanej, wypływający z mokradeł
tworzonych przez wypływające źródła u podnóża zboczy.
Potok (nazwy nie znam, ten od rafinerii) przepływał przed moim domem). To potok, o którym kiedyś pisałem że
widziałem w nim w latach 80-tych zeszłego wieku, regularnie strzeble i sporadycznie pojedyncze małe pstrągi.
Wpadał do Sanu tam gdzie teraz jest kolektor "ściekowy" (dzisiaj burzowy). Do tego potoku wpadał strumyk
płynący u podnóża zboczy: wzdłuż ulicy Kmity i bloków przy ulicy Unii Brzeskiej. Ludzie w z okresu sprzed II
wojny światowej nazywali go Rurnym. Rurny pewnie dlatego, że z góry Baszty, już w czasach austriackich w
stronę Leska woda z bijących źródeł puszczona była w wydrążonych w drewnie rurach i zaopatrywała okolice
leskiego ratusza i kamienicę Grzybowskich. Był to pierwszy rurociąg. Spływając dalej w dół wąwozami przy
cementarzu żydowskim (stawik, mokradło za byłym Urzędem Pracy) Rurny łączył się z potokiem "z rafinerii" na
dzisiejszym skrzyżowaniu ulic Słowackiego z Moniuszki. Poniżej ówczesnego zielonego rynku, gdzie dawniej
był "Księży Staw" potok zasilała Rurnywoda ze stawu i mokradeł wokół niego. Od tego miejsca potok ten
płynął wprost przez dzisiejsze rondo do Sanu (prawa strona drogi prowadząca do nowego basenu).
Inne nazwy potoków z okolicy Leska.
Strumień wpadający do Sanu pomiędzy górą Baszta a górą Czulnia to Czarny Potok. W nim w latach 80-tych
XX wieku jesienią odbywało się tarło pstrąga potokowego. Sam na oczy wielokrotnie widziałem. Strumyk
zaczynający się u podnóża Kamienia Leskiego (Glinne) i płynący przez Jankowce zbierający wodę ze
strumieni płynących ze stoków górki Czarny Dział położonej nad Jankowcami to Głęboki Potok. Wpadał on do
potoku Dyrbek, trochę powyżej skrzyżowania drogi Lesko-Łukawica i drogi na Bezmiechową.
Jesienią w każdym z większych potoków na pewno występowały kolorowe pstrągi które wchodziły z Sanu na
tarło. Jeszcze w latach 70/80-tych zeszłego wieku.
W 1932r. Żydowska rodzina Rechel przybyła do Leska dzierżawiła prawo odłowu ryb na Sanie w granicach
miasta i tym się trudnili. Pewnie od hrabiego Krasickiego. Mój pradziadek również sprzedawał Żydom ryby a
mój dziadek nosił je jako dziecko (lata międzywojenne) na zamek do hrabiego. Może w ten sposób miał od
niego zezwolenie by nie być kłusownikiem. A łowił je na "kulki". Znam to z opowiadań dziadka.
|
|
|
|
|
|
|