| |
Proceder ten dotyczył głównie zakładów mięsnych i mleczarni. Produkty przerzucano przez płoty
(wówczas nie było monitoringu), gdzie czekali ludzie, którzy następnie rozprowadzali je według
zamówienia, nierzadko po urzędach. Później, z takich "odpasionych" rodzin rekrutowali się też szacowni i
szanowani obywatele. To samo dotyczyło kradzionych ryb ze stawów hodowlanych i wód naturalnych.
Słyszałem i znam tyle przykładów, że nawet teraz ich ujawnienie byłoby niebezpieczne, bo potomkowie
czuwają nad dobrym imieniem przodków. A, my się tu dziwujemy, że nie możemy przywrócić dobrostanu
w wędkarstwie. Oglądnijmy się wokół, i oceńmy krytycznie, z jakim jakościowo garniturem ludzkim, nadal
mamy do czynienia.
|