|
Panie Maćku,
TU tak przyjmuje teraz, bo na takich zasadach działa. Gdyby (choc nie wiem czy takie gdybanie ma sens) od przynależności zależały zniżki na wędkowanie to pewnie byłoby inaczej.
Praca na rzecz... to nie tylko "machanie łopatkami". To także opracowywanie programów, to szkolenie, negocjowanie, organizowanie "fund rising" itp. Proszę nie rozumieć mojego oczekiwania działań na rzecz organizacji tylko w sensie pracy fizycznej.
A "działacz" może mieć kwalifikacje menedżerskie. Co więcej, pewnie powinien je mieć ).
Sport jest jednym z celów stowarzyszenia PZW. Uczestniczy w nim sporo ludzi. Jest finansowany ze składki członkowskiej przeznaczonej na cele organizacyjne, więc nie narusza składki na zagospodarowanie i ochronę wód, która stanowi wydzielony fundusz gospodarczy. Można patrzeć na to tak, że każdy wedkarz wnosi składke na sport. Tak niestety jest w organizacji, że fundusze służą realizacji celów bez rozróżniania kto wpłaca składkę na co. Skala działalności sportowej w PZW upoważnia do stiwerdzenia, że ci, którzy w tych zawodach uczestniczą płacą za to, a pozostali wnoszą składke członkowską na realizacje innych celów. Są opłaty wpisowe poza finansowaniem ze składek. Są też plany wydzielenia sportu jako odrębnej części działalności i finansowanie go z opłat za licnecje zawodnicze. Wtedy ci, którzy startują będą finansować sport. Niestety, bez "smarowania" ten układ nie chce działać.
Natomiast zawsze twierdziłem, że w sporcie widać najbardziej aktywnych ludzi w wędkarstwie. Nie tylko w Polsce. Mniej może w USA, zaś w skali międzynarodowej startujący w mistrzostwach FIPS-Mouche to ludzie zaangażowani w organizowanie wędkarstwa w swoich krajach i aktywnie uczestniczacy w dziłaniach na rzecz lepszego gospodarowania. Tak samo w Polsce. Wielu sportowców, mistrzów, trenerów róznych szczebli to jednocześnie aktywni na rzecz łowisk wędkarze. Tu ma Pan rację, że oni są aktywni w dziłaniach na rzecz dobrego funkcjonowania struktur PZW i widzą wartość ich zachowania w naszej rzeczywistości.
Musze Panu powiedzieć, że rozmawiając z wieloma wędkarzami ze świata spotkałem się z zaskoczeniem i pewną zazdrością, że to właśnie wędkarze mają w Polsce tak liczną organizację i bezpośredni wpływ na prowadzenie gospodarki w wodach. Niestety, nie wiedzieli oni, że mamy z tym problemy. Przykładali swoja miarę i wyobrażali sobie co oni by zrobili mając takie dobro. A gdybyśmy to robili tak jak sie inni spodziewają to nasze wody byłyby "eldorado". Nikt na świecie nie przypuszcza, że wędkarze sprawujący pieczę nad użytkowanymi przez siebie wodami są w stanie wyłowić na wyprzódki wszystko "do czysta". Na wyścigi z kłusownikami, "bo jak ja nie wezmę to weźmie kłusol".
Sukces Okręgu w Krośnie to nie tylko OS na Sanie. To całość zagospodarowania wód w Okręgu, to odtworzenie bazy ośrodków i stworzenie zespołu decyzyjnego. To wcale nie takie małe przedsięwzięcie bo około 6000 hektarów wód i 7000 ludzi.
Sukces całości składa się z sukcesów pojedynczych, niewielkich w sumie przedsięwzięć. Koordynacja działań jest potrzebna, również dla ograniczania kosztów i dla racjonalizacji prac. Oraz dla stworzenia warunków zewnętrznych. To samo dotyczy każdej gospodarki. Inaczej do dziś nie wyszlibyśmy z poziomu warsztatów rzemieślniczych do poziomu przemysłu i dużych struktur gospodarczych, czasem nawet globalnych.
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|