|
Wszystko sie ogolnie zgadza, weź jednak Jurku jedna poprawke. Demokracja sie sprawdza w momencie gdy obywatel ma do wyboru kilka organizacji. Jezeli jest tylko jedna sluszna organizacja to praktyka pokazala, ze to sie nie udaje. Jezeli masz wybor - nalezec do organizacji i czerpac z tego korzysci, lub nienalezec i pozbawiac sie tych korzysci - to nie masz zadnego wyboru.
Zbyszku,
Nie o gdybanie chodzi ale o wspólczesne funkcjonowanie. Gdyby nie wojna i zmiany granic, gdyby nie eksploatacja kruszywa i rabunek lasów, gdyby... gdyby...
Teraz można powoływac stowarzyszenia i inne, różne formy realizowania swoich zamierzeń, albo usprawniać istniejące, i co? Nie powstają, poza kilkoma niewielkimi, bo nie ma komu ani z kim. Niestety.
Ja nie piszę o wyborze należenia do stowarzyszenia czy też nie. Tylko o demokracji wewnątrz stowarzyszenia, w ramach ktorej członkowie mogą dokonywać wyboru między róznymi propozycjami funkcjonowania stowarzyszenia. Probklem w tym, że to czlonkowie muszą takie propozycje przygotować, a potem je popierać i realizować. Równiez możliwe jest wprowadzanie róznorodności w ramach stowarzyszenia, tylko to też trzeba uchwalić. I zorganizować, Oraz wprowadzać w życie.
Tego dotyczy "petycja", o której wspominałem powyżej.
Oczywiście, piszę o członkach stowarzyszenia, interesujących się jego funkcjonowaniem i rozwojem, a nie o drobnych kombinatorkach, którzy są tytularnie członkami dla korzyści, a nie dla realizowania publicznych celów, do czego stowarzyszenie jest powołane.
Mysle, ze mielibysmy w kraju kilka duzych i pewno kilkanascie mniejszych towarzystw/stowarzyszen wedkarskich. Sadze, ze mialyby one jakis wspolny organ, ktory reperezentowalby je na zewnatrz. Kazde towarzystwo mialoby zapewne swoj program i swoj sposob na gospodarownie wodami, ktore im podlegaja. Kazdy wedkarz moglby znalezc stowarzyszenie. ktore najbardziej odpowiada jego wizji wedkarstwa, bo przeciez kazdy z nas jest inny, i kazdy ma inne potrzeby. Glos jednego czlowieka, nie ma zadnego znaczenia. Z glosem grupy ludzi trzeba sie liczyc - i to by było to co jest nam dzisiaj potrzebne.
I mielibyśmy kilka - kilkanaście odrębnych "moopoli", z czego nie zdajemy sobie sprawy. To tak jak z komunikacją miejska kiedy autobusy róznych form obsługują rózne linie. Zamiast jednego monopolu jest ich kilka. Złamanie monopolu jest dopiero wtedy kiedy rózni przewożnicy zatrzymują się na tych samych przystankach, a ludzie wsiadaja do, w ich mniemaniu, lepszego, głosując "nogami", Tylko to nie jest demokracja, a swoboda gospodarcza. I to są dwie rózne rzeczy, których proponuję nie mieszać.
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|