Odp: Byłem na Sanie ...
: : nadesłane przez
Patryk (postów: 365) dnia 2006-06-22 10:06:59 z 213.25.25.*
Ja bym tak „Tubylców” o wszystko nie oskarżał choć tak jest najłatwiej.
Zacznijmy od siebie i nie bierzmy wszystkiego wymiarowego tylko dlatego, że jak nie my to na pewno Tubylcy wszystko „nabiją w słoje”.
W ubiegłym roku łowiłem tylko jeden dzień na odcinku Sanu poniżej odcinka specjalnego i się napatrzyłem na „prawdziwych” muszkarzy z wypasionycm sprzętem (i nie tylko takich), którzy co piętnaście minut wychodzili z wody do samochodów z prawie każdą złowioną rybką. Inni gromadzili ryby i przekazywali je sobie nawzajem by po uzbieraniu 2 lub 3 zanieść je do samochodu i wrócić do łowienia.
A co do pochodzenia tych sympatycznych, wyżej opisanych panów to idąc brzegiem widziałem rejestracje samochodów i muszę przyznać, że nie byli to raczej Tubylcy.
Według mnie jedyne wyjście z sytuacji to całkowity zakaz zabierania ryb na odcinku od ujścia Hoczewki do np. Postołowa przynajmniej przez 2, 3 lata. Przy podniesieniu wymiaru i braku kontroli i tak ci co ryby brali będą robili to dalej bo za daleka nie widać czy ryba ma 30 czy 35 cm. W przypadku całkowitego zakazu zabierania ryb każda pakowana po kieszeniach ryba będzie powodem do poinformowania o tym strażników i może po kilku kontrolach zakończonych wlepieniem tym baranom „mandatów” zaczną się oni zastanawiać czy warto opychać się 25 centymetrowymi lipieniami narażając się na wstyd…jeśli dla tych ludzi ma to jakieś znaczenie.