|
Druga sprawa to kłusownicy. Ja osobiście nia mam żadnego pomysłu jak ten problem rozwiązać. TYm bardziej , że ma sami często, przy okazji wypadów w góry na ryby , mieszkamy i przebywamy wśród ludzi o których z całą pewnością wiemy, że kłusują.
Mam wrazenie, że na południu kłusownictwo nie jest az takim problemem. Widać to choćby po tym, że łobuzy się jednak boją. Górale od zawsze przeciągali parę razy do roku sieć po "swojej" rzece a ryba i tak była. Skończyła się dopiero wtedy gdy nawet w powszedni dzień trzeba było łowić w stadzie.
Na Pomorzu sprawa wygląda oczywiście zupełnie inaczej
A jak walczyć.. No cóż, jedyne co można zrobić we własnym zakresie to użyć środków "przymusu bezpośredniego" o ile dopadnie sie takiego nad wodą. Dobrze jest jednak najpierw się upewnić, czy gdzieś w krzakach nie czają się kłusownicze odwody.
Pozdrawiam
L.G.
|