|
Leszku, tak więc wszystkie kraje narzekające na stada kormoranów plądrujące rzeki górskie mają złą gospodarkę rybacką? Tam nie ma PZW, które działa zabójczo na rzeki i . W ekologii dobrze znanym prawem jest prawo, że jeśli nie ma współczynnika hamującego rozwój populacji rozwija się ona anormalnie, często ponad możliwości środowiska w którym w danej chwili zamieszkuje. Kormorany mają ten komfort, że jak wyżrą ryby w jednej rzece to mogą przelecieć na drugą i brak pokarmu ich teoretycznie nie ogranicza. Po drugie, przy takim zagęszczeniu ryb niknie opcja sanitarna, no chyba, że martwa ryba to też zdrowa ryba. Ale to w krainie wiecznie majówką i kiełżem płynącą.
Nie czytałem tej książki, ale zapewne te "naloty" nie następowały co roku i nie miały tak dużego obszaru "działania". Ale i tak to były odwiedziny, a nie pierwotne środowisko.
Daleko mi jest do niszczenia polskiej przyrody, w przeciwieństwie do kormoranów niszczących ichtiofaunę wielu rzek.
W dbanie o przyrodę wchodzi też regulacja populacji gatunków nadmiernie ekspansywnych, które zaburzają równowagę i tak już rozregulowanego środowiska.
|