|
Jeżeli woda jest pustynią to wpuszczanie tęczaka nic nie daje, dużo cenniejsze będzie dążenie do
odbudowy
populacji potokowca a każde zarybienie tęczakiem tylko to utrudnia. Wiadomo, że na efekty trzeba
czekać a
tego nikt nie lubi.
Ot, co.
No, a ile to trzeba czekać? Rok, dwa? Pokolenie? Jedno i drugie? Ja niby z długowiecznych,
ale...
Wiem, że np. pan Jeleński działa i chce odrodzić właściwe formy ryb dla danych rzek, ale czy
będzie
miał kontynuatorów? I czy, to tak po prawdzie, ma to sens? Może jestem złym wróżem, ale koniec
muszkarstwa dawnego już się zdarzył.
Jednak my żyjemy, więc dlaczego nie wyprzedzić kolejnej nieuchronności i nie zarybiać pstrągiem
tęczowym?
Jeśli tak pomyśleć przyszłościowo, tak bez wzajemnych uprzedzeń, to za jakiś krótki czas, te
górskie wody i tak podzielą się na „rezerwaty unikalnych form życia” i inne tego typu, którymi
zaopiekuje się państwo, poprzez jakieś tajemnicze wewnętrzne spółki i stołki, i na pustynie, które
wpadną w ręce samorządów, a że im dadzą bezwartościowe wody, to te przerzucą je na zarządy
związków wędkarskich, a te nie wydolą, bo będą składać się już tylko z administracji i zacznie się
zabawa w „od syfa”.
A pogodzeni, do niedawna wrogowie,
wędkarze i kłusownicy, jedno „hołowie”
będą siedzieć i łamać haczyki
zamiast zapałek w rytm tej muzyki: Nadesłany link: https://www.youtube.com/watch?v=RZrco09FPpc
|