|
Witam.
Jak już Andrzej napisał - cena serwisu (150-160 dolarów) to połowa (więcej często nawet) ceny używanego kija u
nas w kraju. Albo cena większości nowych kijów wcale nie z taniej półki ...
Im więcej takich przemyśleń, tym może szybciej padnie mit o bezpłatnym "lifetime guarantee" producentów wędek
mających siedzibę firmy za oceanem i tak naprawdę mających w głębokim poważaniu jakiś tam niszowy fly-rynek
w naszym kraju.
Kurła ... Za 1 do 4 tysięcy to się w naszym kraju kupuje zajebiaszcze węglowe i szklane kije z pracowni
rodbuilderskich tudzież ręcznie robione klejonki ... a nie seryjne kijki kórych cena produkcji (jak każdego produktu
seryjnego) oscyluje na poziomie 15-20 % ich wartości, a cło (USA lub Chiny via USA) i VAT pochłania 50 %
końcowej ceny detalicznej.
Dopóki teog nie zrozumiemy - doputy znane marki rodzimych importerów będą oferować tylko taniochę, bo
taniochą mogą jeszcze jakoś konkurować na zmanierowanym fly-rynku, a firmy takie jak Traper, Ego, tudzież
rodzimi rodbuilderzy, będą klepać słodką Polską biedę sprzedająć sprzęt muchowy głównie za granicą i nie mając
z czego zrobić przynajmniej półprodukcji u nas na miejscu ...
Sorki za oftop Andrzeju i naprawdę bardzo mi przykro że złamałeś kija, bo to nic przyjemnego dla każdego
wędkarza. Pozdrawiam też wszystkich (tych znanych i mniej znanych) importerów i sprzedawców, bez których to
już chyba nic by się na naszej ziemi, muchowego nie działo i była by nędza na ugorze ...
Moim postem chciałem sięgnąć nieco głębiej, ale zdaję sobie sprawę że mogło mi się to nie udać.
Pozdrawiam i życzę jak najtańszego i zarazem jak najlpepszego załatwienia naprawy.
|