f l y f i s h i n g . p l 2024.04.27
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
SPRZĘTOWE  FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: hydrozagadka --> co ta dziwna linka?. Autor: trouts master. Czas 2024-04-25 11:18:46.


poprzednia wiadomosc Odp: Sznury DT - co polecacie? : : nadesłane przez Jerzy Kowalski (postów: 2008) dnia 2021-03-13 10:05:43 z *.centertel.pl
  Szanowny Panie Jarku,

Bardzo szerokie omówienie zagadnienia. Dziękuję. Niemniej jednak jakbym
w nim całym zamienił miejscami WF i DT to byłoby równie prawdziwe i
zasadne. No, może poza zaledwie wspomnianą częścią ekonomiczną.
Dałoby się jeszcze dołożyć kilka spraw pomijanych w większości
komentarzy, czyli chocby transmisji energii z wędziska na linkę. Czy różnicy
w chwytaniu linki "wolną" ręką w zależności od jej średnicy.
Zgadzałabym się też ze stwierdzeniem Janusza Jabłonowskiego z artykułu
o linkach na NaMuche.pl, gdzie wspomnial ze w sprawnych rękach linka DT
bije na głowę WF w osiąganiu odległości.
Niemniej jednak - najważniejsza sprawność posługiwania się narzędziami.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [33] 14.03 20:00
 
Zgadzałabym się też ze stwierdzeniem Janusza Jabłonowskiego z artykułu o linkach na
NaMuche.pl, gdzie wspomniał ze w sprawnych rękach linka DT bije na głowę WF w osiąganiu
odległości.

Panie Jerzy
No to dał mi Pan do wiwatu! Przyznam, że to stwierdzenie zmusiło mnie do refleksji i głębszego
przeanalizowania zagadnienia. Dodam, że zawsze autorytatywne stwierdzenia rewolucyjnej tezy,
bez podania racjonalnych argumentów wzbudzają mój niepokój poznawczy i co tu kryć, także
nieufność. Zdziwił mnie przytoczony fragment, bo cały artykuł kiedyś czytałem, i uznałem za
bardzo obrazowy, racjonalny oraz spójny. Sięgnąłem zatem powtórnie do artykułu i … to co Pan
przytoczył jest wyrwane z kontekstu przez co, wg mnie zniekształcone. To zdanie pada w akapicie
omawiającym WFke o przedłużonej głowicy przeznaczonej do bardzo dalekich rzutów, gdy trzeba
utrzymać sporo linki w powietrzu. Autor wskazuje, że taki kształt sprawia, iż rzuca się dalej niż
standardową linką WF. Wtedy też pada stwierdzenie pozbawione głębszej analizy, że DT bije na
głowę „standardową” WFkę - powołujące się na ogólną wagę linki DT – jest to dość często
przytaczany argument w dyskusjach DTvWF, dla mnie nie do końca trafiony, bo jak już napisałem
wcześniej - dobieram różne kształty głowic WF, w zależności od sytuacji, co skutecznie
rekompensuje wspomnianą wagę całej linki, ale to wciąż są WFki. Na temat DT zdania nie
zmieniłem – uważam, że optymalnie dobrany kształt głowicy w lince WF np. z przedłużoną
głowicą w ostatecznym rozrachunku pozwoli osiągnąć większy dystans przy prawdziwym łowieniu,
niż przy zastosowaniu linki DT, licząc, że rozwinięcie jej w całości odpowiednio doważy nam
wędkę. Sądzę też, że stwierdzenie, iż można rozbujać całą linkę DT nad głową jest prawdziwe
tylko przy spełnieniu bardzo konkretnych założeń: w wyższych wagach AFTM, przy dostępności
miejsca, przy odpowiedniej stabilności podłoża, przy odpowiedniej długości wędki i bycia w
większości ponad woda (bo gdy brodzimy po piersi to już trudniej z tym rzucaniem) – słowem gdy
warunki są naprawdę „laboratoryjne” jak na zawodach rzutowych. A to nierzadko jest w opozycji do
innych wymagań zestawu np. grubości przyponu.
Co ciekawe w tym samym artykule przykład dany jako obrazujący wymagające rzuty dystansowe
(wędkarstwo morskie) dotyczy linki WF a nie DT!
W tym samym artykule zdecydowana większość tekstu poświęcona jest linkom WF, a DT zostało
zmarginalizowane praktycznie do minimum, wskazującego że takie coś występuje….
W tym samym artykule pada hasło, które już kilkukrotnie pojawiło się w tej dyskusji, że na
niewielkich odległościach kształt linki nie ma znaczenia czy to będzie WF czy DT. Zwłaszcza – to
już ode mnie – że obecne kształty stożków są bardzo zróżnicowane zarówno w DT jak i WF.
Cały artykuł nadal uważam za spójny z wypowiedziami producentów czy mistrzów castingowych,
bo gdy przeczytamy wywiady z projektantami linek to konkluzja jest taka, że WF są stworzone do
dalekich rzutów, większymi muchami, przy silniejszym wietrze. DT daje większą kontrolę np. w
poprawianiu linki na większej odległości. Stwierdzenie, które Pan przytacza jest niemal dosłownym
powieleniem wypowiedzi min Bruce Richardsa instruktora Flycastingu i wieloletniego projektanta
linek SA
Natomiast guru flycastingu Steve Rajeff faktycznie stwierdził, że DT pozwala rzucić dalej, ale jest
to arcymistrz, który mówi właśnie z pozycji zawodnika rzutowego, a flycasting to odległe echa
realiów wędkarskich. Bardzo podobną opinię wyraził Bruce Richards – sprowadzając to do
informacji, że w optymalnych warunkach DT pozwala na lepszą kontrolę przy dalekich rzutach, ale
do dalekich rzutów wędkarzom zaleca … WF. To tak jakbyśmy powiedzieli, że bolidem F1 szybciej
dojedziemy do pracy – no niby tak, tylko że zawiesimy się na pierwszym krawężniku i w sumie
szybciej byłoby rowerem…
I to jest clou – gdy łowię sobie standardowo pstrągi, w „standardowej” odległości na wędkę
powiedzmy # 3-4 to dla mnie nie ma znaczenia kształt linki, ale gdy w trakcie tego łowienia musze
dorzucić do klenia który akurat zaoczkował, do którego nie podejdę bliżej niż na 25m bo go
przepłoszę, to wtedy okazuje się że WFka zrobi robotę, a delikatna wędka uchroni cienki,
niewidoczny przypon przed zerwaniem. Łowiąc w morzu, czy na streamera też za optymalny
wybór uznam WFkę. Stąd moja opinia że jest to linka bardziej uniwersalna i ją polecam.
Więc jeśli ktoś mnie pyta czym dalej rzuci na rybach, to powiem w opozycji do arcymistrzów, że
dalej rzuci WFką bo stoi w rzece, a nie na boisku i ma konkretną wędkę do dyspozycji pasująca do
warunków wędkarskich w tym np. do wielkości ryb.
Oto jakie mam przemyślenia na temat linek WF – doprecyzuje tylko, że zgodnie z tym co Pan
napisał dotyczą one tylko odległości, pomijam inne walory użytkowe, no i chodzi mi o realne
wędkowanie:
1. Informacje od producentów. Przekaz reklamowy i zalecenia wszystkich wytwórców linek
można sprowadzić do stwierdzenia: Chcesz dalej rzucić wybierz linkę WF. Sądzę że gdyby
producenci posiadali w arsenale opracowanie linki muchowej gwarantujące dalsze rzuty niż WF z
pewnością atakowaliby tym klientów, a nie chowali tego w szufladzie lub zmieniliby przekaz na:
Chcesz rzucać dalej wybierz linkę DT. Zwłaszcza że parametr odległości jest łatwo mierzalny w
stosunku np. do „delikatności prezentacji”. A nawet gdyby producenci z jakiś powodów nie
wprowadzali na rynek rozwiązań dających większy dystans rzutu, to pomysłowość rzeszy
wędkarzy wykreowałaby metodami chałupniczymi pomysł alternatywny do propozycji wytwórców
– takich rozwiązań było już wiele.
2. Poradnictwo. W książkach instruktarzowych, na portalach dot flycastingu, w zaleceniach
instruktorów, etc najczęściej pojawiają się wskazania, by do dalekich dystansów używać linek WF.
3. Tarcie: im większa powierzchnia tym większe tarcie, im większe tarcie tym większa siła
hamowania. Linka DT jest grubsza w swej środkowej części niż WF zatem posiada większą
powierzchnię, zatem powoduje większe tarcie na przelotkach, zatem wyhamowanie wyrzucanej
linki będzie większe w wypadku linki DT. Aby uciec od wyhamowującego tarcia w spinningu
stosuje się przypony strzałowe, w których gruba żyłka początkowa zapobiega zerwaniu ciężkiej
przynęty podczas wymachu, ale pozostała część żyłki jest jak najcieńsza by stawiała jak
najmniejszy opór i co za tym idzie pozwalała na dłuższe rzuty. Aby uzyskać podobny efekt w
wypadku linki DT trzeba by utrzymywać praktycznie całą jej długość w powietrzu poza wędką
podczas wymachów, by tarcie na przelotkach dawał jedynie super cieniutki podkład, co dla mnie w
wypadku niskich klas i krótkich wędek jest niewykonalne. Ja nie umiałbym tak rzucać. Może są
tacy mistrzowie, jednak do tej pory nie udało mi się zaobserwować takiej sztuki w realnych
warunkach wędkarskich. Osobiście prędzej sięgnąłbym po WFkę z przedłużoną głowicą.
4. Pamięć. Każda linka jakąś pamięć posiada, choćby minimalną, ale jednak. Im grubsza linka
tym potrzeba większej siły do wyprostowania zapamiętanych zwojów, które działają hamulcowo
przebijając się swoimi nierównościami przez przelotki (tu także tarcie odgrywa rolę) zatem znów
linka DT będzie działać hamulcowo ze względu na swą grubość.
5. Właściwości fizyczne układu dwóch połączonych ciał o różnej masie. Ujmę to obrazowo –
pewnie fizyk teoretyk przedstawiłby to lepiej za pomocą wzorów. Wyobraźmy sobie układ, w
którym połączymy sznurkiem dwa obiekty o różnych masach. Jeśli obiekt o większej masie
zostanie wprawiony w ruch, to zgromadzona w nim energia pociągnie za sobą obiekt o mniejszej
masie. Gdy zaś obiekt o mniejszej masie wprawimy w ruch z identyczną siłą to energia w nim
zgromadzona może okazać się niewystarczająca do wyrwania ze stanu spoczynku obiektu o
większej masie. Czyli przekładając to na linki: lekki początek linki DT rozbujany w trakcie wymachu
będzie skutecznie wyhamowywany przez ciężki środek tejże linki. W wypadu WF zajdzie
dokładnie odwrotna sytuacja czyli ciężki początek linki rozbujany w trakcie wymachu skutecznie
wyrwie nam lekką część linki i pociągnie za sobą.
6. Doświadczenia ze sportu rzutowego. Zawodnicy pod względem techniki i wytrenowania oraz
ich sprzęt używany w trakcie zawodów rzutowych jest zoptymalizowany do bicia rekordów. Gdyby
linki DT dawały największe szanse na podium dyscyplin odległościowych SH to ten rodzaj linek
królowałyby na zawodach rzutowych. Natomiast z rozmów, które miałem okazję prowadzić z
rzutowcami wynika, że zawodnicy rzucają na odległość różnego rodzaju „wariantami” WFek.
Gdyby regulamin na to pozwalał korzystaliby z Shooting Head, które dają możliwość na jeszcze
dalsze rzuty, a w zasadzie działania są bliźniacze do linek WF. Oczywiście mogłem zostać celowo
wprowadzony w błąd, żeby zmylić konkurencję.
7. Rekordy. Przeglądnąłem wybiórczo informacje o rekordach rzutowych, filmiki na YT, itp. Tam
gdzie udało mi się znaleźć informacje o użytym sprzęcie figurowały linki WF.
Zatem albo też te dane wprowadzają celowo w błąd, albo rekordziści mają niewprawne ręce i nie
potrafią posługiwać się sprzętem, który jeszcze bardziej podniósłby ich wyniki.
8. Realne zastosowania. W realnym świecie tam gdzie potrzebne są naprawdę znaaaczne
odległości rzutu np. w tropikalnym muszkarstwie morskim stosuje się powszechnie WFki o różnym
kształcie głowic, ale jednak WFki. Gdyby DT dawało większą szansę na złowienie GT, to jestem
przekonany, że Wędkarze z Karaibów mimo wszystko nauczyliby się rzucać linkami DT.
9. Ostatni argument najmniej wiarygodny i dla wielu pomijalny, choć dla mnie istotny - to moje
doświadczenia i obserwacje. Znani mi wędkarze, którzy chcą dalej rzucić sięgają po linki WF. Ja
osobiście też nie potrafiłem rzuć linką DT na taką odległość jak linką WF, co zapewne też wynika z
niewprawnych rąk – cóż poradzić, takie mam ograniczenia 😉
No i najważniejsze pytanie do Pana bezpośrednio: gdyby był Pan na rajskich tropikalnych
wyspach i musiał podać muchę naprawdę daleko pod nos żerującej ryby, to po jaką linkę Pan
sięgnie - po WF, czy po DT, no i dlaczego?
Jak Pan widzi nie zignorowałem Pańskiej uwagi, podszedłem do niej bardzo poważnie – sporo mi
dała do myślenia. Bardzo chętnie przeczytałbym, nie tyle argumenty polemiczne, czy negujące to
co napisałem, bo to dość łatwo przychodzi, ale argumenty merytoryczne mówiące o tym dlaczego
DT bije na głowę linkę WF, jeśli chodzi o długość rzutu, przykłady na to i jakie musza być do tego
uwarunkowania. Ciekawią mnie doświadczenia, które skłaniają Pana do takich wniosków. Jeśli
zostanę przekonany, to kupię linkę DT i zacznę nią intensywne treningi rzutowe. Wrażenia opiszę
😊
Pozdrawiam
Jarek Zych
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [1] 14.03 22:01
 
A mogę wbić 3 grosze?!
1.Dla zysku.
2.Nawet bez Zaawansowania da się sięgnąć satysfakcjonująco dalej, a ludzie dziś
niecierpliwi szukają błyskawicznych postępów i linek co same latają...
3.Tarcie zależy od rodzaju powierzchni - współczynnik tarcia.
4.Pamięć - sztywność nie tylko przeszkadza w przelotkach, także w formowaniu wysyła
nej strzały tworząc kalafiora o dużym oporze czołowym.
5.Ciągnięcie ogona - im lżejszy rozbieg tym dalej doleci
6.Formowanie ramion pętli dolne lżejsze górne cięższe patrz pkt 5
7.WF :pół DT5 zgrzane z połową DT3 i lekkim rozbiegiem... SA MED Expert Distance.
8.Tropik to passaty 5-6Bft przez które trzeba się wąsą pętlą i skróconą wędą przedzierać
9.WF z pkt 7 wydajniejsza trzeba powiesić 80'-90',a potem wystrzelić na 130'-140' chyba
że wiatr pomoże to dalej(przy ograniczeniu do 9' kijka bo 10' pewnie dałoby się dalej...).
DT z uwagi na symetrię ma dolne ramię za ciężkie do po Iągnięcia przez górne i dlatego
stanowi słabą głowicę (z praktyki).
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [0] 14.03 22:05
 
DT z uwagi na symetrię ma dolne ramię za ciężkie do pociągnięcia przez górne i dlatego
stanowi słabą głowicę (z praktyki).
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [30] 15.03 16:52
 
Szanowny Panie Jarku,

Skoro prosił Pan o moje sugestie dotyczące tego zagadnienia, to znalazłem chwilę i postaram się pokrótce odnieść się do niektórych spraw. Dla niektórych o zapale dyskusyjnym zastrzeżenie - odniosę się do rzutów "znad głowy", bo tak lubię.

Przede wszystkim zachęcam Pana do próbowania różnych rozwiązań i do otwartości na różne możliwości. Trudno do czegoś więcej przekonać, widząc początkowe nastawienie.

Trudno też do końca dostosować do Pana prośby, bo wypuścił Pan ogromniasty tekst polemiczny i dyskredytujący, a oczekuje Pan braku polemiki i komentowania. Ma Pan rację, że to byłoby łatwe, zbyt łatwe, ale w kilku punktach podsumuję.

W przeciwieństwie do Pana, piszącego że DT nigdy i po nic, w żaden sposób nie sugeruję, że linki WF nie są przydatne. Ale o tym pewnie przy innej okazji, choć i dalej może się nadarzy.

Przede wszystkim, pisząc "z tezą" i mocno skrajnie, odwołał się Pan też do skrajnych sytuacji, od drobnych strumyków po bezmiar oceanów. Wprowadzając przy tym nie do końca, czy zupełnie nieuprawnione uogólnienia, a pomijając cały obszar "zwykłego", codziennego łowienia na muchę, z jakim może mieć do czynienia większość uczestników FFF.

Napisał Pan też o "wyrwaniu z kontekstu" stwierdzenia zacytowanego ("wyrwanego"? ) z mojej wypowiedzi, po czym … przytoczył Pan takie samo stwierdzenie wprawnego w rzucaniu specjalisty, zaraz później zarzucając mu, że zbyt sprawny jest.

Z jednej strony dyskredytuje Pan doświadczenia "rzutowców", a z drugiej - powołuje się na nie.

No ale, żeby zacząć od początku, odnoszę wrażenie, że mówimy o różnych zagadnieniach. W jakiś sposób napisał Pan o tym w punkcie 5. Pana tekstu, w którym nawiązał Pan w najogólniejszym zarysie do "fizyki" rzutu muchowego. Otóż to, co Pan opisał, jest rzutem "ciężarkiem", za którym ciągnie się linka łącząca z (w końcowym rozrachunku) wędkarzem. To najbardziej zrozumiałe i technicznie łatwe do opanowania przez każdego. W taki sam sposób zarzuca się wszystkie inne wędki, poza muchowymi … Istotą rzutu muchowego nie jest "ciągnięcie" sznurka, ale, jakby paradoksalnie, tego sznurka "pchanie" … Wędzisko jest przedłużeniem ręki wędkarza, a linka - przedłużeniem wędziska. I fala mechaniczna wytworzona ręką na uginającym się i prostującym wędzisku przenosi się na bliższą część linki, która przekazuje tę falę dalszym częściom, aż do przyponu i muchy. Nie "ciągnie", ale "pcha' … W tym ujęciu "pociągnięcie" dalszej części linki, tej w przelotkach i dalej, jest tylko następstwem, a nie celem. Jeśli celem staje się ciągnięcie linki przez ciężką część "strzałową" to jest to rzut "ciężarkiem", różniący się od rzutu na przykład spinningowego tylko długością ciężarka …

Żeby zilustrować lepiej te zjawiska przypomnę, opisywane już kiedyś przeze mnie tutaj, opracowanie w II połowie XIX wieku linek do połowu łososi, o ciągłej zbieżności na całej długości linki (nie na kawałeczku "głowicy"), którą to linką, z użyciem ówczesnego sprzętu, uzyskano w 1895 roku rekordową długość rzutu wynoszącą 65 jardów. Bez "wystrzeliwania" nawet jarda linki …

Jeśli zapytałby Pan, czy ktokolwiek inny, czy łatwiej rzucić ciężarkiem niż linką, to oczywista odpowiedź brzmi - tak.

W związku z masowością i komercjalizacją pojawiła się cała masa zjawisk, upodobnień czy uproszczeń, które zmieniają obraz i wykorzystują nazwy zmieniając ich znaczenia. Pewną skrajnością jest łowienie "na muchę" bez linki i rzutu muchowego, bo przecież mucha na końcu przyponu … i kołowrotek poniżej rękojeści …
W nieco podobny sposób weszły masowo do użycia "głowice" … dawno temu, po masowym napływie wędkarzy z innych rodzajów wędkarstwa do wędkarstwa muchowego (po uruchomieniu "reservoirs" z tęczakami w Anglii) wielu z nich uznało, że szkoda zachodu z tym "pchaniem" linki, skoro da się rzucić kawałkiem ciężkiej linki rozbujanej w powietrzu, który pociągnie za sobą cienki podkład wystarczająco daleko. Shooting heads. A w jeziorach o tę, często niezbyt kontrolowaną, odległość chodzi. I to też nazwano wędkarstwem muchowym, bo na końcu mucha. Jeszcze dalszą skrajnością jest trolling "muchowy", ale tu rzut to dość rzadka czynność.

Wróćmy do rzutu muchowego i zastosowań linek, w szerokim zakresie zastosowań, bez skrajności. W tym do moich doświadczeń... Mam namyśli linki z zakresu 3/4-6/7.

Powyżej zapytałem Adama o to ile trzeba mieć linek WF, różnego rodzaju, żeby zastąpić jedną DT. Pośrednio odpowiedział Pan troche w swoich tekstach. No i tego dotyczyło stwierdzenie, które przywołałem z tekstu Janusza. Pewnie, że można znaleźć specjalistyczną linkę do celów bicia rekordów, zbliżoną w sumie do DT (bo jeśli "long belly" ma prawie 20 metrów "belly" to w sumie linka DT 25-metrowa ma też 20 metrów "belly" … Więc w istocie mówimy o osiąganiu odległości linką, która się nazywa WF, ale w swej istocie jest taka jak DT, tylko ma jeszcze 10m "runningu" (i w sumie te ok. 40m długości zamiast 25 czy 30), bo jest przeznaczona do dalekich rzutów. … Natomiast linka standardowa WF w porównaniu ze standardową DT …

W takim praktycznym przykładzie, z zastosowaniem normalnego, standardowego, powszechnie używanego sprzętu, zakres rzutów dokonuje się w pewnym ograniczonym zakresie. Głowica WF (cała) ma 9-12m ( w tym oba "tapers"), i tylko ta część "napędza", głównie "belly" zaś reszta się "ciągnie" … Jeśli trzeba wykroczyć poza ten zakres "głowica + strzał" to napotyka się pewien maksymalny zakres kombinacji masy, siły, drogi ruchu, żeby "napędzić" ten "ciężarek", a wtedy potrzebne byłoby użycie linki o klasę wyżej, albo o innej budowie głowicy itp. Więc wraca pytanie "ile linek"?

Ja łowię, jeśli mogę i mam takie - łowię DT (wielu producentów kończy zakres DT na #6 i przez to wyżej, chcąc nie chcąc, trzeba posługiwać się WF) . Jeśli potrzebuję dalszego rzutu, wysuwam dłuższy odcinek tego "belly" linki DT, zwiększam masę linki uginającą wędzisko, kumuluję więcej energii i wywołuję falę, która napędza dalsze odcinki linki … A jak jeszcze dalej trzeba, to jeszcze dłuższy odcinek, aż do takiego jak w "long belly" WF … Używając standardowej linki DT można utrzymać w powietrzu ("aerialise") o wiele dłuższy odcinek linki niż z użyciem standardowej linki WF. Nie zauważyłem istotnych problemów z przesuwaniem się reszty linki przez przelotki, szczególnie kiedy stoi się w wodzie i śliska powierzchnia linki jest dodatkowo "nasmarowana" warstewką wody. Oczywiście, przy większych średnicach "cięższych" linek są większe otwory przelotek. No i regularne osiąganie odległości rzędu 20-25m nie stanowi wielkiego problemu zestawem #4 - #6. To 5 m przyponu i wędki oraz 15-20 m linki … gdzie tam jeszcze do 25-30 metrów całej długości linki na kołowrotku? No i nie trzeba zmieniać linki do osiągania dalszych, kontrolowanych rzutów.

Acha, zapomniałem, że teraz komercyjne projektowanie zestawów sprawia, że istotny staje się "overlining" … i wędzisko "nie da rady"... Bo przecież cały ogromny zakres wytwarzania podporządkowany jest masowości i szybkiemu obrotowi sprzętem, skojarzonym ze sobą … Podobnie zakres szkolenia, sport rzutowy itp., powiązane z tym wytwarzaniem … No i stąd na przykład głosy, że jakaś wędka nie działa z taką czy inną linką, a z jedną, konkretną to że ho,ho …

Wracając do rzutów i posługiwania się linką. To osobiste odczucie, ale bardzo mnie irytuje, kiedy podczas wymachów kończy mi się w palcach "głowica" i wpada "running", cienki, śliski, co oznacza nie tylko zmianę możliwości uchwycenia linki, ale też oznacza, że już za bardzo nie ma czego wypuścić w powietrze i poprowadzić w czasie rzutu. Potem ten cienki sznureczek trzeba ściągać po palcu... Wolę jednak grubszą linkę DT do obsługiwania.

Do tego wspomniana możliwość prowadzenia linki w locie i układania jej na wodzie. Jak już się wypuści linkę WF do "lotu" to cienki, lekki odcinek przy szczytówce nie pozwoli na dobre ukształtowanie dalszej części linki przed jej opadnięciem na wodę. Można sobie "falować", a o efekt trudno, bo "ciężarek" napina linkę w nadanym kierunku.

Wiele by jeszcze można, ale to materiał na książkę czy duży artykuł.

W każdym razie - nasunęła mi się pewna analogia do szkolenia kierowców. W niektórych krajach można uzyskać prawo jazdy uprawniające do jeżdżenia samochodami z "manualną" skrzynią biegów albo z "automatyczną". Mając prawo jazdy na "manual" można prowadzić "automat". Mając prawo jazdy na "automat" nie ma się uprawnień do jazdy "manualem".

Dlatego zachęcam do używania linek DT, nawet po to, żeby lepiej posługiwać się linkami WF.

A do tego, odpowiadając na początkowe pytanie tej dyskusji, jakiegoś rodzaju "złotym środkiem" jest na przykład Cortland 333.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Linka 'pchana'?! [10] 15.03 18:30
 
Fala to przekaż pędu.
Ramię i wędką to Dźwignia jedno lub dwustronnie podparta.
Prędkość kątowa, potem liniowa, nadana siła,
Linka o określonym profilu po rotacji dłonią i zatrzymaniu szczytówki ciągnie kolejne
fragmenty do rozwinięcia...
Linka może ciągnąć, a nie pchać.
DT to taki kompromis znośna do podań Znad głowy oraz kotwiczonych.
Ale... Jak coś jest do. Wszystkiego to w sumie jest do niczego.
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [9] 15.03 19:52
 
Wiedziałem, że takie sformułowanie wzbudzi zainteresoqqnie.

A jednak pchana ...

Po zatrzymaniu szczytówki linka napiera na miejsce zatrzymania i cała
rozpędzona masa wytwarza część pętli umownie nazwaną górną. Ta dalsza
od zatrzymania pcha tę zatrzymującą się. Nic nie ciągnie. Dopiero jak się
wypuści z ręki luźną pętlę to ta zostanie pociągnięta przez rozpędzoną
część.

Linka DT jest dobrym narzędziem i jakieś dyrdymałki w rodzaju "do
wszystkiego to do niczego" nie mają zastosowania.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [8] 15.03 20:50
 
Jeżeli to nie żart, to na pewno złudzenie.
Nie znam pracy, którą da się wykonać pchając wiotką linkę.
Mnie od szczytówki rozwija się dolne ramię pętli, które ciągnie za sobą górne.
Jeżeli jest odwrotnie to zamiast rzutu linką mamy rzut muchą napierającą przyponem na
przedni stożek i brzuch głowicy... He, he.
Zarówno rozwijana głowica, jak i wypuszczona rozbiegówka CIĄGNIE.
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [1] 15.03 21:37
 
Zabawa gimnastyczna w parach przewroty w przód trzymając kompana za kostki...
Ciężar jednego ciągnie do przewrotu drugiego... Czy może pcha?
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [0] 15.03 22:33
 
Zabawa gimnastyczna w parach przewroty w przód trzymając kompana za kostki...
Ciężar jednego ciągnie do przewrotu drugiego... Czy może pcha?


I tu zmuszony jestem przyznać rację.Przy zabawach w parach istotne znaczenie ma to kto woli ciągnąć , a kto
pchać. CI optujący za ciągnięciem też są pełnoprawnymi wedkarzami. Praw fizyki to nie zmienia. mirek
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [5] 15.03 22:40
 
Drogi Darku,

Ciągnie szczytówka, póki się przemieszcza w przód, ale jak się zatrzyma to
przestaje ciągnąć. Tak samo zatrzymana część linki nie ciągnie. Bo jak
może ciągnąć coś, co się nie porusza?

A skoro nic nie ciągnie, to coś musi pchać. Tylko co?

A jakby tak udało się odciąć linkę w momencie zatrzymania szczytówki to
co by się stało? Czy linka nie poleciałaby przed siebie bez tworzenia pętli?
Pchana czymś? Chyba jednak nie muchą ...

Może jaka bezwładność pcha, albo cóś?

Czasem można też coś pokombinować z kształtem ułożenia linki w
powietrzu, ale warunkiem jest to, żeby przy szczytówce było "grube", a nie
"cienkie", na różnych odległościach, bo takie grube może przekazać falę
mechaniczną wzdłuż linki, zaś cienkie nie da rady. Jak z samej natury
cienkiego wynika. Bo przeciez rzut to nie tylko w przód i w tył, albo
daleko, jak najdalej i na wprost...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [1] 16.03 14:45
 
Ciągnięta linka napędzona przekazuje pęd na kolejne fragmenty rozwijanej linki, a linka
mimo zatrzymania blanku ciągnie uginając szczytówkę...
Twoja może być pchana mnie bez różnicy.
A z muchą to różnie bywa...
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [0] 16.03 16:57
 
Ciągnięta linka napędzona przekazuje pęd na kolejne fragmenty rozwijanej linki, a linka
mimo zatrzymania blanku ciągnie uginając szczytówkę...
Twoja może być pchana mnie bez różnicy.




Najważniejsze, że leeeeciiii….
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [0] 16.03 15:04
 
Cienkie choć słabiej to napędza grube, tylko bez luzowania.
Overhang-przeciągnięcie stosuje do dwu długości wędki sh/DH,
Po co? by zwiększyć zasięg gdy potrzeba.
DT można sięgnąć dalej od wielu profili wf tylko trzeba całą powiesić i pociągnąć Lekką
rozbiegówkę. Marna to głowica wcześniej Wyjaśniłem dlaczego.
Do dystansu SA MED póki co najkorzystniejsze.
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [1] 16.03 17:35
 
Dokładnie. Właśnie "to grube" ma zmagazynowaną energię która później rozchodzi się po lince w kierunku jej
końca. Im cieńszy koniec tym mniej energii trzeba żeby go ruszyć.
Mało tego, gruby, cięższy trudniej jest utrzymac w powietrzu żeby nie spadł. Dlatego też pika/dzida ma kształt
podobny do DT a nie WF. Gdyby miała kształt WF szybko zanurkowalaby w dół po rzucie. Oczywiście trzeba
przyznać że celniejsze są linki WF ale spadają jak rzutki/strzały wbijane w tarczę.
Przypony koniczne również lepiej układają się w końcowej fazie lotu (położenia zestawu) a przypony z jednej
grubości żyłki są trudniejsze do opanowania w powietrzu w miedzywymachach. Niektórzy jednak twierdzą że
"się da", tylko czy to jeszcze komfort?
 
  Odp: Linka 'pchana'?! [0] 16.03 22:40
 
Pika, dzida rozumiem, że to porównanie do kształtu zwężonej pętli przeze mnie
określanej strzała.
Podobieństwo do DT iluzoryczne, za to profil SA MED skuteczny... Piszę o tym od lat-
cierpliwie czekając na zrozumienie.
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [18] 15.03 23:10
 
Panie Jerzy
zacznę od tego, że przekonał mnie Pan swoją wiarą do tego, żeby kupić linkę DT, bo nie
merytoryczną stroną postu, w którym zwyczajnie zabrakło odpowiedzi na kluczowe pytania.
Obiecuję, że spróbuję jeszcze raz z DT, może nauczę się nią rzucać odpowiednio daleko.
Widocznie tego nie umiem, żałuje też, że nie miałem okazji obserwować tych co potrafią i
praktykują. Za rok postaram się opowiedzieć o moich doświadczeniach.
Oczywiście jestem rozczarowany, że nie odpowiedział Pan wprost dlaczego linka DT bije na głowę
w długości rzutu linkę WF. Bo z Pana wypowiedzi cennej, ale niestety nie na temat, dowiedziałem
się, że DT ma wiele zalet, można daleko rzucać, że jest uniwersalna, przyjemniejsza w
odczuciach, pozwala na lepszą kontrolę, jest też próba porównania niektórych linek WF do DT, ale
na postawione pytanie wynikające z Pana stwierdzenia nie dostałem odpowiedzi. Dowiedziałem
się owszem o komercjalizacji rynku, o doniesieniach historycznych, choć np nie wiem jaka to była
wędka DH czy SH i jakiej długości. Bo jeśli SH to faktycznie imponujące, mistrzowskie, a jeśli DH
to już bardziej w kategorii interesujące… a skoro łososie to domyślam się że DH. Ale oczywiście
tak opisany przypadek, bez podania rodzaju wędki skutecznie wywołuje efekt ŁAŁ – u
niektórych…
No i drugie pytanie także nie doczekało się odpowiedzi, jaką linkę wybrałby Pan na łowisko
wymagające dystansowego, długiego rzucania – tak realnie?
Szkoda, bo napisałem wprost, że skupiam się na bardzo konkretnym aspekcie w odniesieniu do
tego co Pan podał, czyli do długości rzutu, a formując swoją wypowiedź skutecznie rozmył Pan
główną tezę i nie ma czego porównywać. Dla mnie związek frazeologiczny „Bije na głowę w
długości rzutu” oznacza, że jest naprawdę znacznie lepsza, czyli np. wprawny wędkarz którzy
rzuca WF na powiedzmy 35m, linką DT rzuci, no, co najmniej te 10m dalej. A nie tyle samo. Bo to
oznaczałoby jedynie, że się da rzucić na podobną odległość obiema rodzajami linek, a nie że bije
na głowę.
Mam też zastrzeżenie do słowa „podsumowanie” - odnoszę wrażanie, że to co napisałem nie
zostało podsumowane przez Pana, lecz miejscami zostało zmanipulowane, zatem nie odmówię
sobie sprostowania, bo to jednak wypowiedzi, pod którymi się podpisuję:
Moje nastawienie wynika nie z braku porównania, tylko właśnie z dokonanego porównania, które
miało miejsce przed laty – od tego zacząłem dyskusję, że kiedyś używałem linek DT,
przetestowałem i mając porównanie z WF uznałem, że są one mniej przydatne w bardzo szerokiej
gamie przypadków. Dlatego też dałem przykłady skrajne, które ilustrują w jak różnorodnych
sytuacjach DT przegrywa z WF.
Pominął Pan też fakt, że oprócz skrajnych przypadków dałem także przykład bardzo typowy z
pstrągami łowionymi blisko i płochliwym kleniem wychodzącym daleko. Zatem jest to zwyczajna
sytuacja, z którą, jak sądzę bardzo wielu wędkarzy się spotyka na polskich wodach. Zatem nie
przeoczyłem jak Pan to ujął „zwykłego” łowienia.
Podtrzymuję, że wyrwał Pan z kontekstu zadnie w artykule o linkach, ponieważ przytłaczająca
większość artykułu dotyczyła linek WF, tymczasem Pan wyciąga jedno zdanie, które nie znalazło
żadnego uzasadnienia merytorycznego w tymże tekście, żadnego rozwinięcia. Nie chcę teraz
dyskredytować autora artykułu o linkach, ale tak rzucony frazes to bardziej figura retoryczna,
wprowadzająca odrobinę magii niedostępnej dla maluczkich - i tak ujęte wtrącenie nie ma dla mnie
wielki wartości merytorycznej. Gdyby miało, to uważam że rozwinięcie tak bardzo istotnej myśli,
powinno się w tymże tekście znaleźć. Pan tymczasem wyciągnął to jedno zdanie, jakby było
reprezentacją tekstu, a pominął cały ciężar przekazu artykułu, który był skupiony na linkach WF.
Dlatego uważam to za manipulację. I, co jeszcze raz podkreślam, ten sam autor dając przykład
dalekiego rzucania wskazał na linkę WF – jak dla mnie nie ma tu konsekwencji. A może raczej
jest – w promowaniu linek WF w tym artykule…
Kolejna rzecz, absolutnie nie dyskredytuję zawodników rzutowych i nie zarzucam im, że są
rzutowcami, natomiast dostrzegam różnicę między warunkami z boiska, a znad rzeki. Zachęcam
do wykorzystywania tych aspektów wędkarstwa rzutowego, które niosą wartość dla wędkarza w
warunkach naturalnych, ale nie zachęcam do korzystania z tego co w warunkach naturalnych jest
nierealne. Ja, przytaczając opinie mistrzów fly castingu, nie łapię pojedynczego zdania będącego
zaprzeczeniem ich całej reszty wypowiedzi – jak Pan tego dokonał, tylko wskazuję, że dzięki
swoim umiejętnościom wygrywają zawody technikami i sprzętem niestandardowym, co nie znaczy,
że taka umiejętność znajdzie praktyczne zastosowanie w wędkarstwie. Mało tego przytaczam
wypowiedź mistrza, który dokładnie potwierdza tę tezę. A zwracając się do Pana o opinie,
poprosiłem, że zależy mi na argumentach do zastosowań realnych - wędkarskich. Co sam
uczyniłem.
Mam też taką sugestię, że jednak świat idzie naprzód, nauka pozwala pewne sprawy
obiektywizować i powoływanie się na doniesienia sprzed ponad 100lat choć ine=teresująace
poznawczo, mniej mnie przekonują - niż współczesne opracowania np.: The Mechanics of
Flycasting: The Flyline Graig A. Spolek, Portland, State University, bodaj z 1986 roku – jest to
bardziej obiektywne, a co ciekawe dotyczy w sporej części linki …DT, zachęcam do przeczytania,
choć nie specjalnie znajduje się tam coś o „pchaniu linki”… To jedno z najlepszych opracowań
fizyki rzutu.
Podsumowując, jeśli lubi Pan łowić na DT i chce Pan to argumentować, że są to dla Pana dobre
przyjazne, uniwersalne, ekonomiczne narzędzia, to chętnie poczytam i nie specjalnie będę
polemizował Pana wybór, Pana odczucia - sam lubię łowić na wędki szklane, choć rzucają nie tak
wydajnie jak węglowe, lecz maja inne zalety, z których korzystam. Natomiast podpisując się pod
stwierdzeniem, że DT bije na głowę WFkę w długości rzutu dobrze byłoby to potwierdzić jakimiś
faktami. Szkoda, że ich Pan nie zaprezentował.
No i na koniec mam jeszcze taką dość przygnebiająca myśl – że podążając za Pana
stwierdzeniem , trzeba tych wszystkich instruktorów rzucania i ich kursy nazwać farsą. Należy
domagać się zwrotu wydanych pieniędzy - skoro uczą rzucania na odległość linkami WF, należy
powiedzieć: Hola, Panowie, na odległość to rzuca się DT i proszę tego uczyć na kursie, a nie
wprowadzać ludzi w błąd. Warto byłoby też tym setkom tysięcy wędkarzy łowiących w morzu
powiedzieć: Oj nie tak Panowie, nie tak.. a w ogóle to wasz przypadek jest skrajny, w zasadzie to
nie istniejecie 😊
Zatem na kurs się nie zapiszę, ale z DT spróbuję i za rok dam Panu znać, czy poczyniłem
postępy.
Pozdrawiam
Jarosław Zych
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [0] 16.03 15:12
 
Szanowny Panie Jarku,

Bardzo dziękuję za Pański obszerny komentarz i za wszystkie uwagi. No i za deklarację otwartości na odnowienie doświadczeń, może z nieco innym spojrzeniem niż przed laty.

Wiele z tych komentarzy chyba jednak trzeba by sprowadzić do angielskiego powiedzenia o nieporównywaniu "gruszek z jabłkami".

Jak zastrzegłem - nie twierdzę, że linki WF są nieprzydatne, w odróżnieniu od twierdzących, że linki DT przydatne nie są.

Kilka razy też zapytałem o to, o jakiej lince WF mowa, bo jest ich całe mnóstwo, oraz o to ile trzeba linek WF żeby pokryć wiele zastosowań. W tym zastosowań, które można komfortowo pokryć jedną linką DT, bez potrzeby zmieniania szpul itp.

W dużej części odpowiedział Pan sam na podstawowe zagadnienie, cytując innego eksperta oraz uzupełniając zdanie z artykułu Janusza Jabłonowskiego o wskazanie podstawowej linki WF jako porównywanej z podstawową linką DT (w tym przypadku w zasadzie wszystkie są "podstawowe"). Nawiązując do Pańskiego przykładu - jeśli (podkreślę "jeśli") sprawnie rzucający wędkarz potrafi z użyciem standardowej linki WF5 z głowicą długości ok. 10m rzucić na odległość 35m to potrafi zapewne rzucić istotnie dalej używając standardowej linki DT, której większość długości rozwinie w powietrzu. Jaka jest istotność? Czy założone przez Pana 10m, czyli 1/3 tej odległości? To byłaby mowa o zupełnie innej kategorii, a nie o zwykłym "biciu na głowę" … chociaż i taki wynik jest zapewne możliwy. Oczywiście, mowa o podobnych warunkach i podobnych linkach, na przykład zasugerowanej przeze mnie Cortland 333 w wersjach WF albo DT.

Gdyby chcieć się przekomarzać, to można powiedzieć, że najprostszą linką DT sprawny wędkarz potrafiłby zdeklasować standardową WF, gdyby użył dawnej Fair Play, o długości ok. 20m, co jest jakby długością "głowicy" dzisiejszej "long belly, super duper hiper distance" … i gdyby rozwinął we powietrzu te 20m "budżetowej" DT, która pociągnęłaby za sobą cienki podkład czy "running" to mógłby osiągnąć imponujące odległości.

Więc "jabłka z jabłkami".

W tym też ujęciu praktyczne zastosowanie linek do Pańskiego przykładu z "płochliwym kleniem" wcale nie oznacza jakiejkolwiek przewagi standardowej WF nad standardową DT.

Pewnie, że można użyć w codziennym łowieniu i do tego "płochliwego klenia" linki w rodzaju "long belly", która ma podobnej długości grubszą część co DT i mieć to, co w lince DT, ale za dwa razy większy koszt i tylko po to, żeby się nazywało WF …

Przytoczyłem informację o odległościach osiąganych linkami łososiowymi jeszcze w XIX wieku, ówczesnym sprzętem, żeby pokazać to czym jest linka muchowa z najgrubszą częścią przy szczytówce, przenosząca falę mechaniczną. To coś innego niż wydłużony ciężarek, który ciągnie za sobą cienki "running" … Mocno zdziwiła mnie Pańska reakcja na informację o utrzymaniu w powietrzu 60 metrów linki i rzucie na taką odległość "without shooting any of it" …Może Pan uznaje to, przynajmniej dla potrzeb dyskusji, za "banalne" ale chyba raczej na pewno takie nie jest. Oczywiście, o innych przydatnościach w postaci kontroli zestawu taka linką pewnie w kontekście osiągania odległości rzutów nie chce Pan słyszeć. Jednak posiadanie i używanie takiej linki byłoby przyjemnością. No i na tym polega rzut linką muchową. Warto wspomnieć kolejny akapit po opisie ówczesnego usprawnienia w postaci linek "continuous taper", wobec wcześniej używanych linek o jednakowej grubości. "The modern alternatives are the double-tapered lines, which have to be pulled and "shot" …" Jednak są najbardziej użytkowo zbliżone do "continuous taper" …

Różne sposoby łowienia, jak wspomniałem o tym poprzednio, są zazwyczaj przeniesieniem innych metod i nazwaniem ich "muchowymi" … wtedy muszą, z konieczności, posługiwać się narzędziami zbliżonymi do właściwych w tych innych metodach. A i tak często te podstawowe metody wygrywają z ich naśladownictwem …

Nie uważam, z wielu względów, wbrew Pańskiej sugestii, tych wszystkich kursów itp. za "farsę". Bo odpowiadają one na zupełnie inne pytania i oczekiwania, z wielu stron... szybko, łatwo - z jednej i z drugiej, a do tego - z wytworzeniem pewnych zachowań "konsumenckich" z drugiej i z trzeciej. Ale to na inną dyskusję.

Natomiast z czasem, co mnie cieszy, u niektórych może pojawić się pytanie i oczekiwanie takie jak to wywołujące, na początku całej dyskusji. Nie "czy DT", ale "jaką DT" wybrać.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [16] 16.03 15:12
 
Szanowny Panie Jarku,

Bardzo dziękuję za Pański obszerny komentarz i za wszystkie uwagi. No i za deklarację otwartości na odnowienie doświadczeń, może z nieco innym spojrzeniem niż przed laty.

Wiele z tych komentarzy chyba jednak trzeba by sprowadzić do angielskiego powiedzenia o nieporównywaniu "gruszek z jabłkami".

Jak zastrzegłem - nie twierdzę, że linki WF są nieprzydatne, w odróżnieniu od twierdzących, że linki DT przydatne nie są.

Kilka razy też zapytałem o to, o jakiej lince WF mowa, bo jest ich całe mnóstwo, oraz o to ile trzeba linek WF żeby pokryć wiele zastosowań. W tym zastosowań, które można komfortowo pokryć jedną linką DT, bez potrzeby zmieniania szpul itp.

W dużej części odpowiedział Pan sam na podstawowe zagadnienie, cytując innego eksperta oraz uzupełniając zdanie z artykułu Janusza Jabłonowskiego o wskazanie podstawowej linki WF jako porównywanej z podstawową linką DT (w tym przypadku w zasadzie wszystkie są "podstawowe"). Nawiązując do Pańskiego przykładu - jeśli (podkreślę "jeśli") sprawnie rzucający wędkarz potrafi z użyciem standardowej linki WF5 z głowicą długości ok. 10m rzucić na odległość 35m to potrafi zapewne rzucić istotnie dalej używając standardowej linki DT, której większość długości rozwinie w powietrzu. Jaka jest istotność? Czy założone przez Pana 10m, czyli 1/3 tej odległości? To byłaby mowa o zupełnie innej kategorii, a nie o zwykłym "biciu na głowę" … chociaż i taki wynik jest zapewne możliwy. Oczywiście, mowa o podobnych warunkach i podobnych linkach, na przykład zasugerowanej przeze mnie Cortland 333 w wersjach WF albo DT.

Gdyby chcieć się przekomarzać, to można powiedzieć, że najprostszą linką DT sprawny wędkarz potrafiłby zdeklasować standardową WF, gdyby użył dawnej Fair Play, o długości ok. 20m, co jest jakby długością "głowicy" dzisiejszej "long belly, super duper hiper distance" … i gdyby rozwinął we powietrzu te 20m "budżetowej" DT, która pociągnęłaby za sobą cienki podkład czy "running" to mógłby osiągnąć imponujące odległości.

Więc "jabłka z jabłkami".

W tym też ujęciu praktyczne zastosowanie linek do Pańskiego przykładu z "płochliwym kleniem" wcale nie oznacza jakiejkolwiek przewagi standardowej WF nad standardową DT.

Pewnie, że można użyć w codziennym łowieniu i do tego "płochliwego klenia" linki w rodzaju "long belly", która ma podobnej długości grubszą część co DT i mieć to, co w lince DT, ale za dwa razy większy koszt i tylko po to, żeby się nazywało WF …

Przytoczyłem informację o odległościach osiąganych linkami łososiowymi jeszcze w XIX wieku, ówczesnym sprzętem, żeby pokazać to czym jest linka muchowa z najgrubszą częścią przy szczytówce, przenosząca falę mechaniczną. To coś innego niż wydłużony ciężarek, który ciągnie za sobą cienki "running" … Mocno zdziwiła mnie Pańska reakcja na informację o utrzymaniu w powietrzu 60 metrów linki i rzucie na taką odległość "without shooting any of it" …Może Pan uznaje to, przynajmniej dla potrzeb dyskusji, za "banalne" ale chyba raczej na pewno takie nie jest. Oczywiście, o innych przydatnościach w postaci kontroli zestawu taka linką pewnie w kontekście osiągania odległości rzutów nie chce Pan słyszeć. Jednak posiadanie i używanie takiej linki byłoby przyjemnością. No i na tym polega rzut linką muchową. Warto wspomnieć kolejny akapit po opisie ówczesnego usprawnienia w postaci linek "continuous taper", wobec wcześniej używanych linek o jednakowej grubości. "The modern alternatives are the double-tapered lines, which have to be pulled and "shot" …" Jednak są najbardziej użytkowo zbliżone do "continuous taper" …

Różne sposoby łowienia, jak wspomniałem o tym poprzednio, są zazwyczaj przeniesieniem innych metod i nazwaniem ich "muchowymi" … wtedy muszą, z konieczności, posługiwać się narzędziami zbliżonymi do właściwych w tych innych metodach. A i tak często te podstawowe metody wygrywają z ich naśladownictwem …

Nie uważam, z wielu względów, wbrew Pańskiej sugestii, tych wszystkich kursów itp. za "farsę". Bo odpowiadają one na zupełnie inne pytania i oczekiwania, z wielu stron... szybko, łatwo - z jednej i z drugiej, a do tego - z wytworzeniem pewnych zachowań "konsumenckich" z drugiej i z trzeciej. Ale to na inną dyskusję.

Natomiast z czasem, co mnie cieszy, u niektórych może pojawić się pytanie i oczekiwanie takie jak to wywołujące, na początku całej dyskusji. Nie "czy DT", ale "jaką DT" wybrać.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [15] 17.03 17:55
 
Panie Jerzy
Naprawdę, bez sarkazmu, dziękuję za poświęcony czas. Warto słuchać różnych opinii, bo to zawsze
wzbogaca i zmusza do przemyśleń, także w kwestiach, w których ma się ugruntowane poglądy. A z
DT nie żartowałem, rzeczywiście spróbuję, tak z ciekawości, żeby sprawdzić wrażenia po latach
odstawienia, zweryfikować wszystko testowo i odświeżyć spojrzenie.
Na koniec poddam do przemyślenia ostatnie spostrzeżenie dotyczące „pchania”. Gdybyśmy mówili o
pchaniu, to pęd linki nie miałby wielkiego znaczenia, w zasadzie linka mogłaby się poruszać z
dowolnie niską prędkością, byle nie spadła na ziemię, a i tak leciałaby odpowiednio daleko.
Tymczasem niezależnie od tego, czy rzucamy linką WF, czy DT, to by wydłużyć rzut trzeba nadać
lince odpowiedni pęd, im go więcej tym dalej poleci. Bardzo dobrze to widać na filmach YT gdy osoby
rzucający na odległość, ostatnie wymachy wykonują szalenie dynamicznie. W tym samym celu -
nadania większego pędu, służy dodatkowe wspomaganie w postaci energicznego wybrania ręką linki
podczas ładowania wędki.
Ponieważ więcej chyba nie wniosę do tej dyskusji, to pozwolę sobie wyłączyć się z niej.
Jeszcze raz bardzo dziękuję. Będę pamiętał, żeby wrażeniami z użycia DT się podzielić.
Pozdrawiam
Jarosław Zych
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [0] 17.03 19:27
 
Pęd nie wystarczy, zwężenie pętli, optymalne kąty
oraz coś czego nie widać-wygaszanie
drgań(wprawne oko zobaczy z daleka).
Od wielu dekad stosuję zasadę, że istotne jest to
czego na pierwszy rzut oka nie widać...
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [13] 17.03 19:30
 
Panie Jerzy
Naprawdę, bez sarkazmu, dziękuję za poświęcony czas. Warto słuchać różnych opinii, bo to zawsze
wzbogaca i zmusza do przemyśleń, także w kwestiach, w których ma się ugruntowane poglądy. A z
DT nie żartowałem, rzeczywiście spróbuję, tak z ciekawości, żeby sprawdzić wrażenia po latach
odstawienia, zweryfikować wszystko testowo i odświeżyć spojrzenie.
Na koniec poddam do przemyślenia ostatnie spostrzeżenie dotyczące „pchania”. Gdybyśmy mówili o
pchaniu, to pęd linki nie miałby wielkiego znaczenia, w zasadzie linka mogłaby się poruszać z
dowolnie niską prędkością, byle nie spadła na ziemię, a i tak leciałaby odpowiednio daleko.
Tymczasem niezależnie od tego, czy rzucamy linką WF, czy DT, to by wydłużyć rzut trzeba nadać
lince odpowiedni pęd, im go więcej tym dalej poleci. Bardzo dobrze to widać na filmach YT gdy osoby
rzucający na odległość, ostatnie wymachy wykonują szalenie dynamicznie. W tym samym celu -
nadania większego pędu, służy dodatkowe wspomaganie w postaci energicznego wybrania ręką linki
podczas ładowania wędki.
Ponieważ więcej chyba nie wniosę do tej dyskusji, to pozwolę sobie wyłączyć się z niej.
Jeszcze raz bardzo dziękuję. Będę pamiętał, żeby wrażeniami z użycia DT się podzielić.
Pozdrawiam
Jarosław Zych


Szanowny Panie Jarku,

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie uwagi i spostrzeżenia, oraz za sprowokowanie do dyskusji.

Dziękuję też za deklarację powrotu do używania linek DT. Szanując Pana doświadczenie, które opisał Pan w artykułach na NaMuche.pl, pozwolę sobie zasugerować potrzebę nieco innego podejścia do używania linek DT w porównaniu z WF (zwłaszcza po latach wyrobienia nawyków). Chodzi mi o nieco inne podejście do tego, wspomnianego przez Pana, pędu. W linkach DT jest on w nieco innym miejscu przyłożony i nieco inaczej działa, jeśli już o takich wartościach fizycznych mówimy.

Moje prowokacyjne stwierdzenie o "pchaniu" linki ma w tym właśnie swoje uzasadnienie. Oczywiście, w czasie biernego ruchu linki po zakończeniu nadawania jej pędu przez wędkarza i wędzisko. Bo do tego momentu działają siły, które "ciągną", przyłożone na początku odcinka linki, w miejscu jej połączenia ze szczytówką. Jednak, w momencie zatrzymania szczytówki, jak pisałem w dyskusji z Darkiem, siła nadająca pęd przestaje działać, a lot linki w powietrzu jest w istocie bierny. W tym locie utrzymuje ją i napędza siła bezwładności i pęd wynikający z masy i prędkości. Gdyby nie hamujące siły (wypadkowo - opór powietrza, strata na zatrzymywanie, i przede wszystkim grawitacja i inne) to linka nawet lekko napędzona leciałaby bez przeszkód, zgodnie z zasadą zachowania pędu. Natomiast w braku siły "ciągnącej", przyłożonej do czoła przemieszczającej się linki, cały lot wynika z działania siły i pędu o punkcie przyłożenia w środku układu, jakim jest linka. W związku z tym czoło linki jest "pchane" przez pęd/siłę bezwładności przyłożone w środku poruszającego się, czyli umownie "górnego", ramienia. Fragmenty czołowe zatrzymują się i ten punkt przyłożenia pędu i siły bezwładności (środek układu) przemieszcza się w kierunku muchy … Jednocześnie zatrzymane odcinki linki podlegają działaniu grawitacji i cały układ opada, a nie leci w nieskończoność … Skuteczność rzutu zależy od tego na ile tego pędu i siły bezwładności wystarczy na dłużej niż do czasu przemieszczenia się "środka układu" do muchy … Jeśli nie wystarczy i z pędu zostanie tylko masa, bez prędkości, zanim środek poruszającego się układu dotrze do muchy to wszystko spadnie przed czasem i przypon nie rozwinie się. Oczywiście, do poruszenia przyponu jest potrzebna mniejsza siła niż do poruszania linki ( z zachowania pędu - mniejsza masa=większa prędkość).

Życzę powodzenia i wielu okazji do używania sprzętu, a także napiętych linek!

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [6] 17.03 21:41
 
W pętli przy wymachu do przodu mucha jest z tyłu... rozpędzony brzuch głowicy ciągnie
do wyprostowania stożek i przypon z muchą. Ogniwa linki ciągną z kierunkiem
nadanego pędu i gną blank umownie określany " ładowanym". Grawitacja ciągnie w dół.
WF lżejsze od DT łatwiej utrzymać w powietrzu(w dystansowych 80'-90' jest co
formować).
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [5] 17.03 22:44
 
W pętli przy wymachu do przodu mucha jest z tyłu... rozpędzony brzuch
głowicy ciągnie
do wyprostowania stożek i przypon z muchą. Ogniwa linki ciągną z
kierunkiem
nadanego pędu i gną blank umownie określany " ładowanym". Grawitacja
ciągnie w dół.
WF lżejsze od DT łatwiej utrzymać w powietrzu(w dystansowych 80'-90' jest
co
formować).


Drogi Darku, uparty,

W czasie lotu linki, po zatrzymaniu szczytówki, nic niczego nie ciągnie, tylko
cała jest jednym układem, o całkowitej masie i jednej prędkości,
napędzonym przez rękę za pośrednictwem wędziska w czasie wymachów.
Jak zastrzegłem na początku - piszę o rzutach znad głowy. Od tego
momentu ciągnięty może być wcześniej nieruchomy odcinek runningu, ale
nie musi być. Ale on najwyżej "zużywa" pęd czesci napędzonej.

Co do samego pędu, jako pochodna masy i prędkości, jest większy dla linki
o większej masie całości przy uzyskaniu tej samej prędkości w czasie
wymachów. Później to kwestia jego ubytków w wyniku działania sil
przeciwstawnych.

 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [4] 18.03 13:35
 
Unieruchomiony odcinek rozbiegówki nie jest nieruchomy, bo ciągnie go rozwijana linka
uginając blank...
Już raz wmawiał kardiolog wpychanie rózbiegówki w przelotki przy podwójnym
pociągnięciu.
Sieniedasie.
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [3] 18.03 13:47
 
Unieruchomiony odcinek rozbiegówki nie jest nieruchomy, bo ciągnie go rozwijana linka
uginając blank...


Przed uruchomieniem przez napędzony odcinek linki poza szczytówką nieruchomy jest. Nie da się inaczej.
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [1] 18.03 13:51
 
No i nie każdy rzut polega na dodaniu/pociągnięciu rozbiegówki …
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [0] 18.03 15:36
 
Mnie interesuje postęp, a DT mało mobilizująca.
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [0] 18.03 15:04
 
Nie jest bo planeta wiruje, mówiłem złudzenia.
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [5] 18.03 10:56
 
Natomiast w braku siły "ciągnącej", przyłożonej do czoła przemieszczającej się linki, cały lot wynika
z działania siły i pędu o punkcie przyłożenia w środku układu, jakim jest linka. W związku z tym czoło
linki jest "pchane" przez pęd/siłę bezwładności przyłożone w środku poruszającego się, czyli umownie
"górnego", ramienia.


I tu zmuszony jestm nie zgodzić się. To tylko teoretyczna wypadkowa jest przyłożona w środku
ciężkości, podczas gdy faktycznie cała masa poruszającego się układu (nie tylko środek ciężkości)
posiada pęd. Mówiąc krótko pędy cząstkowe posiadają wszystkie, dowolnie małe objętości linki.
Poza tym określenie że coś "pcha" coś innego sugeruje, że to pierwsze coś wywiera siłę na to drugie
coś. W swobodnym locie linki nie ma żadnej siły pchającej, gdyż do powstania takiej siły potrzeba
zmiany pędu, w tym przypadku wzrostu prędkości, czyli przyspieszenia, czego nie obserwujemy.
Poza tym gdyby pęd przyłożony wyłącznie w środku ciężkości faktycznie "pchał" niczym nie napędzane
czoło linki znajdujące się przed nim, to to czoło uległoby wyboczeniu i rzut szybko by zdechł.
Oczywiście, wiele rzutów zdycha ale z całkiem innej przyczyny.
Pozdrawiam
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [4] 18.03 11:41
 
Jasne.

Z punktu widzenia fizyki dokładnie tak jest. O swobodnym locie pisałem, a to prowokacyjne "pchanie", brane w cudzysłów, wprowadziłem jako rodzaj ilustracji, posługując się opisem wypadkowego wektora. Pęd układu zmienia się, bo czołowe części zatrzymują się (są zatrzymywane) i ich prędkość zmniejsza się do zera = zero pędu. To jedna z przyczyn zmiany pędu całego układu. Natomiast wygląda to bardziej jak "pchanie", bo żadnego "ciągnięcia" nie ma, a leci...
W końcu bezwładność to siła, przeciwnie skierowana w stosunku do napędzającej (czyli zatrzymanego wędziska). Jak z klasycznym przykładem pudełka na pędzącej i nagle zatrzymanej platformie.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [3] 18.03 11:51
 
Acha, i jeszcze jedno. Cały układ ma jednakową prędkość, zmniejszającą się jednolicie, więc dalsze części nie mają szans "dogonić" czoła i "zakrzywiać" … No poza celowym zatrzymywaniem i zakrzywianiem.


 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [2] 18.03 13:23
 
Tak, tak...ja uparty?! Ja??
Zbieżny front przyspiesza, a strzał z bata następuje gdy końcówka przekracza barierę
dźwięku...
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [1] 18.03 13:50
 
Tak, tak...ja uparty?! Ja??
Zbieżny front przyspiesza, a strzał z bata następuje gdy końcówka przekracza barierę
dźwięku...


Tak, Ty.

Tak, w czasie wymachów. Ale nie o tym mowa. W czasie lotu linki nad wodę nic nie przyspiesza … jedynie spowalnia, bo przyspieszenie ujemne …

"Strzał z bata" w czasie kładzenia linki na wodę to byłby, jak dziś niektórzy mówią, "szacun" …
 
  Odp: Sznury DT - co polecacie? [0] 18.03 15:46
 
Przy rozwijaniu. musi przyspieszać z uwagi na zmniejszającą się masę zbieżnego
frontu.
Zmniejszając kąt i aplikując więcej siły da się muchę celowo wbić/zatopić-"ale ja nie o
tym chcialem" jak Prof. W. Zin w" biurkiem i węgłem"
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus