dlaczego tłumaczysz rzecz oczywistą a nie powody, intencje lub potrzebę takiego
postępowania?

Bo nie rozumiem dlaczego czego się czepiasz zawodów zrobionych na wymiarze "ustawowym".

Na wymiarze poniżej okręgowego i rzeki Redy, zastanawiam się po co w przypadku zawodów
towarzyskich. To tak a propos wszystko było OK

Arturze,
Wymiar lipienia na wodach użytkowanych przez Okręg jest jego niezależną decyzją o ile nie wykracza poniżej wymiarów określonych w przepisach wykonawczych do Ustawy o rybactwie śródlądowym. Ogólne przepisy wewnętrzne Okręgu opisane w Informatorze Wód P&L odnoszą się do wymiarów ryb które łowiący może zabrać z łowiska w ramach limitu ilościowego. Natomiast w sytuacji zorganizowanej imprezy jak zawody prowadzone w formule C&R te przepisy nie muszą mieć zastosowania. Szczególnie w przypadku że o wymiarze ryb zaliczanych do punktacji poinformował Sędzia Główny z ramienia Zarządu Okręgu. W tej sytuacji jak dla mnie oznacza to że "obniżenie" wymiaru zostało uzgodnione z użytkownikiem rybackim który miał w tym przypadku do tej decyzji pełne prawo.



Ja to widze innaczej.

Ryba w chodowli jest prywatna wlasnoscia i wlasciciel moze z nia robic co mu sie podoba, oprocz znecania sie.
W momencie kiedy ta ryba laduje w wodach PZW czy innych publicznych staje sie czescia srodowiska i jako taka nie podlega juz wlasnosci ani PZW, ani chodowcy.
I tu wlasnie popelniany jest blad w interpretacji przez organizatorow zawodow, bo ryba mimo ze sami ja wpuscili nie jest juz ich wlasnoscia.i podlega prawom rybackim tak samo jak w przypadku polowow wedkarskich siecia, rybak nie moze zmniejszac wymiaru oczek sieci na mniejsze, tylko dla tego ze uzytkuje dana wode.
Po prostu zawody czynia szkody w zaplanowanych zarybieniach z ktorych ryby sa w krotkim czasie i natezeniu eksploatowane, nie dajac im szansy nawet na aklimatyzacje w nowym srodowisku.
To ze ryba wraca do wody nie zmienia faktu ze byla celowo polawiana w wymiarze mniejszym niz legalnie dopuszczony.
Wielu chodowcow uzurpuje sobie prawo do ryb ktore wpuscili do publicznej wody, tlumaczac to tym ze oni ja wpuscili i jak trzeba wpuszcza wiecej.
Otoz nie maja prawa do ryby wpuszczonej do publicznych wod, tak samo nie maja tez prawa samowolnie i kiedy im sie podoba wpuszczac kolejne.
Tu jest wlasnie jeden z aspektow operatow rybackich.

Mozesz go wskazac?
(...)

Tu:


Ryba w chodowli jest (...).


i to nie wina "polskich znaków".

Mozesz go wskazac?
(...)

Tu:


Ryba w chodowli jest (...).


i to nie wina "polskich znaków".

Ale pominales istotna odpowiedz na tresc postu.
To jest wlasnie trolowanie, unikasz odpowiedzi na sedno sprawy sprowadzajac temat w slepy zaulek nie majacy nic wspolnego z tematem.

To nie tylko znaki polskie,ale takze dlugi czas rzadko uzywanego jezyka i pewne rzeczy sie zapomina lub muli jak np. chow i hodowla. bliskoznaczne wyrazy i przy rzadkim ich uzywaniu pisownia ich myli.
Wiem ze robie wiele bledow, jak np. ch zamiast cz, x zamiast ks, itp. ktore dodaja do liczby bledow, ale nie o tym jest ten temat.

Ale pominales istotna odpowiedz na tresc postu. (...)

Przeczytaj uważnie mój pierwszy post, potem swój poniżej i przemyśl sprawę. Potem grzecznie przeproś ze zawracałeś mi gitarę.

"Ja to widzę inaczej."
Oczywiście masz prawo do własnej interpretacji, ale zanim coś napiszesz - dziesięć razy się zastanów. Nie można być jednocześnie specjalistą od: genetyki, chemii, rybactwa, ekologii, prawa, etyki i Bóg wie jeszcze od czego. Masz jakąś nieopanowaną potrzebę pisania, ale to nie uzasadnia wypowiadania się przy okazji każdego wątku forum ogólnego, częstego mijania się z prawdą lub pisania nie na temat.
Tu masz przykłady z tego jednego wątku:
"Ryba w hodowli jest prywatną własnością i właściciel może z nią robić co mu się podoba, oprócz znęcania się."
Nie każda ryba pochodzi z prywatnej hodowli. Poczytaj sobie też o kompetencjach Państwowej Straży Rybackiej, będziesz wiedzieć, że nawet prywatny hodowca nie może ze swoimi rybami co mu się podoba.
"Po prostu zawody czynią szkody w zaplanowanych zarybieniach, z których ryby są w krótkim czasie i natężeniu eksploatowane, nie dając im szansy nawet na aklimatyzacje w nowym środowisku."
Ryby z zarybień przed zawodami mają większe szanse na tę jak to ująłeś - aklimatyzację, bo w takiej wodzie zakazuje się zawodnikom trenowania. Natomiast w przypadku pozostałych zarybień ich miejsca są zwykle tak oblegane, że o jakiejkolwiek aklimatyzacji trudno mówić. Ryby w krótkim czasie zostają zjedzone lub, w przypadku zakazu zabierania, są poddane dużo większej presji niż ta na zawodach.
"To że ryba wraca do wody nie zmienia faktu, że była celowo poławiana w wymiarze mniejszym niż legalnie dopuszczony."
Zmienia. Przeczytaj sobie ustawową definicję połowu.

To nie jest moja interpretacja, tylko fakty. i tak samo ryby z hodowli PZW podlegaja tym samym regulom i przepisom prawnym.
Majac szersza wiedze moge szerzej widziec calosc, a nie tylko to co w zasiegu nosa.

Ty jak widac z twojej wypowiedzi mylisz skutek z przyczyna.
Wedkarze majac puste wody od dziesiecioleci wiedza ze tam gdzie byly zawody bylo zarybianie. proste i prawdziwe.
Nie dziw sie wiec ze tam wlasnie szukaja ryby. Jesli nie bylo by zarybien przed zawodami nie bylo by takich sytuacji.
Wystarczy wszedzie i w miare systematycznie zarybiac, a nie raz na 3 lata i tylko jednym gatunkiem.
Powstaja wtedy sztuczne ekosystemy z jednym lub kilkoma gatunkami.
Jedna rzeka ma pstragi , druga swinke, trzecia brzane itp.
Woda gdzie jest duzo okonia jest woda pusta. Zra sie nawzajem. To samo ze szczupakiem.
Jesli tylko P&L np. nizinna to ryby nie chca sie rozmnazac, mimo tarlisk.

To nie ma nic wspolnego z prawidlowa gospodarka rybacka i w polaczeniu z wiekszoscia rzek bez ryb, prowadzi do wyboru miejsca wedkowania na wodach na ktorych sa zawody.

Jesteś niczym człowiek renesansu. Taki Leonardo XXI-go wieku. Szacunek.