| |
Odpowiem tak. Nie zamierzam już nigdy zniżać się do takiego poziomu w dyskusji, jaką
proponujesz, żeby zamknąć mi usta, ani tym bardziej udowadniać, że jestem wielbłądem
jednogarbnym, a nie dwugarbnym. Masz dowody! Tyle w temacie.
Natomiast historia zmienną jest. Jeden z forumnowiczów, który stał na czele wytoczonej kilka lat
temu przeciwko mnie krucjaty o rzekome kłusownictwo na jednej z warmińskich rzek, pełnił w
elitarnym klubie opiekującym się tą samą rzeką funkcję wiceprezesa ds. ochrony, czy coś
takiego. Od kwietnia 2010 roku do maja 2017 roku, na stronie tegoż klubu można było wyczytać
informację, że odcinek administrowany przez ten klub kończy się w miejscowości Sportyny,
która to miejscowość leżała koło mostu drogowego na trasie Orneta-Miłakowo - co było
nieprawdą, ponieważ odcinek ten kończy się na ujściu dopływu o nazwie Miłakówka (różnica
rzeką to około 1 km). Dopiero po mojej interwencji u obecnego prezesa wspomnianego klubu,
dokonano zmiany tekstu na stronie internetowej, na prawidłową. Rzesza wędkarzy z tego klubu
i przyjezdni z całej Polski kierując się informacją zawartą na stronie tak rzetelnego klubu, przez
tyle lat łowiła śmiało na odcinku, który zgodnie z granicami obwodu rybackiego nie podlegał
jurysdykcji owego klubu i Okręgu PZW. Nie muszę dodawać, ze z tego powodu były nad wodą
różnego rodzaju "nieporozumienia" między wędkarzami obu graniczących Okręgów.
Więc tu Kolego nie imputuj komuś bezpodstawnie jednoosobowego kłusownictwa, kiedy przy
masowym nie ma winnych.
|
