f l y f i s h i n g . p l 2024.04.29
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: Piotr Konieczny. Czas 2024-04-28 23:11:22.


poprzednia wiadomosc Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko : : nadesłane przez mart123 (postów: 5891) dnia 2023-01-10 15:06:03 z 165.225.206.*
  Czyli jednak wydzielenie spod zarządu PZW organizacji, która opiekowałaby się wodami krainy PiL
byłoby wskazane.
Niestety jeśli miałoby być dobrze (ochrona, limitowanie wejść, czynny udział w renaturyzacji i
monitorowaniu stanu środowiska) to składka roczna powinna wynieść 1000 zł dla członków, 2000 dla
gości a dniówka 100 zł...


Docelowo tak, ale najpierw niech ktoś "ruszy" ten chory system opierający gospodarkę na wodach
praktycznie tylko na zarybieniach.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko [6] 10.01 15:16
 
Musze Panów zmartwić,
ta rzeczka była tylko zarybiana i chroniona.
Co ciekawe jest kilka rzeczek z takimi rybami zarybiane tylko wylęgiem.
Daje do myślenia.
 
  Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko [1] 10.01 15:50
 
Panie Piotrze,
Nikt rozsądny nie twierdzi, że powinno się odejść od zarybiania. Są i będą rzeki gdzie PiL egzystują
wyłącznie dzięki zarybieniom i to się długo nie zmieni. Ale tu właśnie dochodzimy do sedna: czy na tym
ma polegać racjonalna gospodarka by zarybieniową siłą wtłaczać PiL tam gdzie być może nieźle im się
powodziło 10 lat temu, gdy powstawał operat, ale dziś zaledwie egzystują a za rok, dwa może
przestaną? Który operat "wymaga", tak samo ściśle określonych nakładów na ochronę i budowę tarlisk
jak ich wymaga na zarybienia? Słyszy się o "zabieraniu" wód PZW bo gdzieś tam w odłowach
kontrolnych pojawił się czebaczek amurski podczas gdy na większości wód system sprowadza się do
trzech "Z": zakupić-zarybić-zapomnieć.
A ja proponuję, by zabierać wody użytkownikom, którzy dopuszczają do mordowania tarlaków głowacicy,
troci, pstrąga na tarliskach i nie oddawać dopóki nie zobowiążą się do objęcia nadzorem wszystkich
znanych tarlisk tych ryb przez cały czas trwania tarła i nie udowodnią tego odpowiednimi dokumentami i
materiałami. To samo powinno dotyczyć wszystkich pozostałych gatunków, niekoniecznie tylko rybiej
arystokracji z płetwą tłuszczową.
 
  Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko [0] 10.01 20:33
 
Już się tłumaczyłem z tych zarybień poniżej, chodziło mi o zarybianie wylęgiem żerującym, niedocenianym
przez większość bo rybka mała i "pożytku z niej nie będzie". A to właśnie z tego materiału mamy dzikie
ryby.

W ostatnim czasie wydaliśmy na tarliska 600 tys. zł., których nikt do nakładów nie zaliczy.
To jedno. A kolejne jeśli nie mamy "łowić tarlaków i niszczyć na tarliskach" to jak prowadzić stada tarłowe
ponad 20 gatunków, które są w operacie? Potokowce ok, lipienie juz też, brzany również ale reszta?
 
  Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko [3] 10.01 17:25
 
Z całym szacunkiem Panie Piotrze,
czy jeżeli jak Pan to ujął "rzeczka była tylko zarybiania i chroniona"
to na koniec zasługuje na totalną dewastację?
Strwiąż przez wiele lat traktowany był przez Okręg po macoszemu
i szczerze to nie rozumiem takiego podejścia.
Głównie rzeka z dużą populacją białorybu, gatunkami chronionymi
jak i dorodnym jak na jej rozmiar szczupakiem czy okoniem była
przez długie lata w operacie rzeką NIZINNĄ! A co za tym idzie
ciągle trzebioną - jednak zawsze z wielkim potencjałem! Moja
pamięć sięga do początku lat 90-tych gdzie sporadycznie trafiał się
pstrąg potokowy, więc nie wiem w jakim stopniu późniejsze
zarybienia można nazwać introdukcją.
Nie było mnie na miejscu w okresie zarybień Strwiąża, więc proszę
mnie sprostować jeżeli się mylę.
Wiem jak duże starania poczyniło koło Sazan aby otrzymać od
Pana zielone światło i uzyskać materiał zarybieniowy (chyba
również dużymi osobnikami ? ) więc chwała im i Panu za to. Na
rezultaty nie trzeba było długo czekać. Dowodem na to były liczne
gniazda tarłowe na całej długości rzeki z osobnikami
przyprawiającymi często o zawrót głowy. Oczywiście rozrost
populacji miał negatywny impakt na licznym wtedy narybku
pomniejszych gatunków i oczywiście w pewnym okresie populacja
drapieżnika wyhamowała. Jednak nadal miała się dobrze i ten
ekosystem funkcjonował do czasu gdy miejscowa ludność jak i
coraz częściej pojawiający się "legalni" łowcy odkryli dosłownie
ELDORADO! Dziś resztki populacji pstrąga w Strwiążu żyją chyba
jedynie dzięki licznym kontrolom Społecznej Straży Rybackiej
Powiaru Bieszczadzkiego.
Jednak jest to już jej cień sprzed laty...

Warto również tutaj przytoczyć zapomnianą przez Pana Boga rzekę
Wiar, w której swego czasu pływały medalowe lipienie i dorodne
pstrągi. Dziś już ten duży obszar leśnej głuszy uległ pod naporem
kłusownictwa i został totalnym bezrybiem.



Tak więc zawody pod publikę w celach marketingowych na
ostatnich rybach w jedynej rzece z możliwością połowów pstraga
w styczniu - jaką jest Strwiąż- chluby nie przynoszą.
Uszanowanie łowiska powinno wypłynąć uprzednio od siebie
samego - próżno prosić o nie później w komentarzach.
Na refleksję już za późno - machina ruszyła.
Przy takim podejściu do tematu szybko osiądzie kurz na
produktach zalegających w magazynie i trzeba będzie się
przebranżowić, więc
może jakaś zrzutka od Cezara dla Społecznej Straży Rybackiej
Powiatu Bieszczadzkiego na paliwo i kawę - po ilości "lajków" pod
postami zapowiadają się nie małe igrzyska.

Panowie! Ostatnie pstrągi z Strwiąża Facebooka nie mają!
 
  Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko [0] 10.01 19:31
 

To jest właśnie to co miałem na myśli pisząc kiedyś że każde koło powinno mieć swój odcinek rzeki/wody o
którą się troszczy i dba. Oczywiście z pomocą Okręgu, to wiadome i nieuniknione. Reszta (jak choćby ja) to
jedynie "goście" którzy mogą lecz nie muszą być dopuszczeni do tej wody. Za grosze, za konkretna kasę, za
nic, wcale. Koło opiekujące się wodą powinno również na niej zarabiać (ma koszty) jak i decydować o
przepisać obowiązujących "gości".
Ale jak to (łowienie dla wszystkich za "darmoszkę") się skończyło wystarczy poczytać kilka postów niżej. Ja
jestem zły dla innych kolegów po kiju i mam złe pomysły ograniczające innym przywileje "wykupione" podobnie
jak ja w zezwoleniu.
To czy będę łowił na dobrze zarządzanej i pilnowanej wodzie nie powinno zależeć od tego czy zapłaciłem
"ogólną". To czy łowiłem na Olszance, Strwiążu czy Wiarze wcale też nie jest moją "ulgą" bo zasłużyłem na to.

Mieszkając w UD łowiłem na Strwiażu w Krościenku, Ustrzykach Dolnych, Jasieniu i dopływie Stebnik. Trochę
wcześniej, jako dzieciak w latach 1980-1988. Ciężko się wtedy łowiło bo granica była pilnowana i nawet zbliżyć
się w stronę "wojska" nie wolno było. Wyniki: jakieś okonie, klenie, pstrągi tęczowe uciekinierzy ze stawu,
podobnie jak okonie. W Ustrzykach D. widziałem małe pstrągi, łowiło się strzeble, kiełbie. Tu wszystko na
robaczka lub ... słoik.
Przez ten czas który tam bywałem jedynie 2-3 razy miałem kontakt z pstrągiem potokowym. Na Jasieniu
podobno było ich więcej (dane z opowiadań kolegów z ławki szkolnej) ale ja nie złowiłem mimo kilku prób z
ojcem. Na Olszance powyżej Olszanicy łowiło się jakieś pstrągi ale to nie o tej rzece teraz.
Wiar, wiadomo, wiele razy o nim pisałem ale to też nie ta rzeka.

Dopóki koła wędkarskie (jak chciałby wspomniany Sazan) nie będą miały profitów za to że coś wypracowały i
"jest to ich" mając swoje osobne regulaminy, przepisy, limity i przywileje za to,
dopóty nie będzie nikt przykładał rękę do wód którą "jest wszystkich".
A małych kół jest wszędzie pełno i każde powinno właśnie w taki sposób funkcjonować. Nie jeździć do
"sąsiada bo u niego są ryby" ale zająć się swoimi wodami żeby mieć również dobre o pełne ryb. Nawet gdyby
miały być do zjedzenia dla tych którzy je wyhodowali. Inni mogą jedynie popróbować uzyskać zezwolenie na
dostęp wędkarski do danej i korzystać za innych zasadach. Często mocno ograniczonych ze zrozumiałych
względów. Choćby kiedyś wspominane Towarzystwo Passaria czy jakoś tak.

Pzdr.
 
  Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko [1] 10.01 20:04
 
I znów musze napisać, że w pełni się z Panem zgadzam.
Wycieczka na Strwiąż i relacje moich kolegów to ostatnia rzecz potrzebna tej rzece. Byłem kilka razy na
Strwiążu i nigdy nie napisałem o wędkarskich dokonaniach.
Napisałem, że była tylko zarybiana i chroniona nie dla stwierdzenia, że nikt się więcej nią nie zajmował.
Dla podkreślenia, że do tej wody nic większego od wylęgu nigdy nie poszło.
Św.p. Marian Nosal był z Grześkiem Karabanowskim chyba pierwszą osoba, która zarybiała pstrągiem -
początek lat 2000. I o ile dobrze pamiętam to nie byłą inicjatywa koła by wpuszczać tam pstrągi - były
opory czy je wpuszczać bo rzeka była podobno regularnie truta. A te wszystkie ryby z malutkiego wylęgu,
bo nigdy dużymi rybami zarówno Strwiąż jak i Wiar nie były zarybiane.
 
  Odp: Niejedna promocja wykończyła łowisko [0] 10.01 22:01
 
Dziękuję za subiektywną opinię odnośnie etyki- nie każdy otwarcie
by się na nią zdobył-jak również za sprostowanie kwestii zarybień.

Pańskie słowa tylko dowodzą, iż w relatywnie krótkim okresie czasu
na odcinku 17km rzeki (od źródeł do granicy państwa) przy
pomocy zarybień i ochronie gatunków, można stworzyć kapitalne
łowisko pstrąga potokowego z rybami których nie powstydziłyby
się najlepsze miejscówki Dolnego Sanu oraz efektywnym
naturalnym tarłem.

Wierzę, że kiedyś to wróci...
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus