|
i nie czynnik ekonomiczny decyduje o tym, czy łowimy only no kill czy biorąc komplet zgodnie z regulaminem. I ciągle podkreślam - mówię o WĘDKARZACH biorących 3 lipienie, a nie o KŁUSOWNIKACH z kartą, biorących po 15, czy 30 lipieni dziennie, bo brały jak głupie... Wprowadzenie odcinków NO KILL nie spowoduje wcale zmniejszenia popytu na sprzęt wędkarski i wcale nie zmniejszy liiczby ryb zabieranych z łowiska!!! W naszych realiach bez solidnej obstawy nad wodą i bez uzbrojonych strażników z psami taki odcinek stanie sie matecznikiem kłusownictwa i rychło przestanie budzic zainteresowanie wędkarzy. Oprócz siatek, agregatów prądotwórczych, wapna, karbidu, ościeni, kotwic, ż€łki z glizdą na haku, gołych rąk podczas upału, łańcuchów podczas tarła (dokładne wyliczenie znajdą Koledzy w pracy p. Z. Kłodnickiego "Tradycyjne rybołówstwo śródlądowe w Polsce" Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1992), Łowiący "NO KILL inaczej" będą zabierać ryby i chować gdzies pod kamieniami i po kilka znosić do bagażników swoich drogich samochodów... Czy widzieliście jakimi furami jeżdżą ludzie zabierający niemiarowe pstrążki??? Czy widzieliście jakimi wędziskami, kołowrotkAMI ITP. bakerami posługują się kłusownicy z kartami??? Przecież oni tego nie robia z głodu. Spiningista, którego kiedyś zgoniłem z Białego Dunajca wrócił dopiero co z USA i stać go było na kolację... Dla wielu człowiek z bambusem i katuszka to kłusownik a człowiek z czarnym LOOPem w neoprenach i ww polaryzacyjnych okularach to wędkarz - A TO NIE PRAWDA!!!!!! To, czy jest wędkarzem, czy kłusownikiem, zależy od tego co robi, jak odnosi się do przepisów!!!!
|